[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie jeszcze raz uśmiechnął się do lisiczki.Dziewczyna odwróciła się i wyszła.Patrzył, jak się oddalają, pożerając wzrokiem idealne propor-229 cje ciała lisiczki.Ledwie słyszał basowe pogwizdywania dochodzące z kuchni.Odwrócił się.Sukie i Patsy stały zaokienkiem, trzymając w dłoniach karteczki z ocenami.Dostał średnią notę: osiem i pół punktu na dziesięć. Nie stałyście tu przez cały czas, prawda?  wymamrotał, czując, że przewraca mu się w żołądku. Dopiero od chwili gdy zacząłeś gadać  zapewniła go Katie. Powiedz, że robicie sobie jaja. Robią sobie jaja  potwierdziła Katie, spoglądając na ósemkę na kartce Patsy. Spokojnie zasłużyłeś nadziewiątkę. Byłeś taki słodki  zapiała Sukie. Jak mały szcze-niaczek. O w mordę  jęknął Matt. No coś ty! Wcale tam nie stały!  sprostowała Katie. Klapa była zamknięta  dodała Sukie. Katie ciągle ją zamykała!  poskarżyła się Patsy. Ona jest okropna!Nazajutrz Matt zmywał w kuchni naczynia, kiedy zjawiła się dziewczyna.Wyszedł, otarł górną wargę i przesunąłręką po włosach.Teraz wiedział, dlaczego niektórzy mężczyzni zapuszczają wąsy.Dzięki nim nie widać potu.Dziewczyna siedziała przodem do niego, naprzeciwko podłej koleżanki, rozglądając się po lokalu.Kiedy Mattzrównał się z Katie, usłyszał:  Nikt jeszcze nie przyjął jej zamówienia, wielkoludzie.Do dzieła".Sukie wcisnęła mudo ręki notes i długopis; dłonie miał odrętwiałe i zimne.Szedł, nie odrywając oczu od dziewczyny.Kiedy zbliżył się do stolika, podniosła na niego wzrok i obdarzyłapromiennym uśmiechem. Cześć! Właśnie się zastanawiałyśmy, gdzie ty jesteś.Wszystko w nim podskoczyło na dzwięk słowa  ty".Jednaprosta sylaba, spółgłoska i samogłoska, a tyle w niej cudownego znaczenia.Zastanawiały się, gdzie on jest.Dwiedorosłe kobiety rozmawiały o nim i zachodziły w głowę, gdzie jest.Nawet.237  Dobrze się czujesz?  zapytała podła, gapiąc się na niego. Tak. Ale wyglądasz, jakbyś był chory.Matt zaśmiał się zduszonym głosem, by dać sobie czas na wymyślenie idealnej riposty.A potem jeszcze raz sięzaśmiał. Przysiądziesz się?  spytała lisiczka. Nie mogę.Mam za dużo pracy w kuchni. Aha. Ale. Szkoda. Ale. Tak? Moglibyśmy się gdzieś spotkać, jeśli masz ochotę  ruszył głową Matt. Byłoby wspaniale  uśmiechnęła się lisiczka. Gdzie? W Komarze i Papudze? W środę o ósmej? Zwietnie!  roześmiała się dziewczyna. Jesteśmy umówieni. Och, jaka szkoda!  zawołała koleżanka. Będę wtedy zajęta.Lisiczka uśmiechnęła się do niej, a potem spojrzała na Matta. Wygląda na to, że będziemy tylko we dwoje  oznajmiła z uśmiechem. Mam na imię Jennifer. A ja Matt  rzekł ostrożnie, aż nadto świadom znaczenia tej chwili.Nie chciał się pomylić i powiedzieć naprzykład, że ma na imię Pat albo jeszcze jakoś inaczej, Uśmiechnęli się do siebie. A ja jestem Eva  przedstawiła się koleżanka.Matt spojrzał na Evę, a ona spojrzała na niego.Pózniej znów przeniósł wzrok na Jennifer. Zwietnie. A więc w następną środę potwierdziła Jennifer, uśmiechając się szeroko. O siódmej.W Komarze i Papudze.Do zobaczenia. Wcześniej zobaczymy się tutaj  zauważył Matt. Chyba że przestaniesz przychodzić.Tam też oczywiście sięzobaczymy.231  Zwietnie.Matt odwrócił się powoli i poszedł do kuchni.Był mężczyzną.Był w siódmym niebie.Był królem świata! Litowałsię nad wszystkimi innymi ludzmi, prowadzącymi małe, puste życie.Uśmiechnął się odrobinę niepewnie do Katie i Sukie. No i co?  zapytała Katie. W Komarze i Papudze  odparł szeptem. W przyszłym tygodniu.Przybili piątki, dopiero gdy znalezli się w kuchni.Potem Matt wyjął z lodówki piwo.Trzęsły mu się ręce.Ten dzieńprzejdzie do historii jako dzień, w którym w jego życiu nastąpiła zmiana.Będzie musiał uważać, żeby nie wpaść podsamochód przed środą.Ani Sukie, ani Matt, ani Katie nie zwrócili większej uwagi na Dana, który wrócił ze spiżarni. Co zrobimy z następnym weekendem?  spytał.Sukie i Katie przestały mierzwić włosy Matta.Marszczącczoła, spojrzały na Dana, który nie rozwinął pytania.Wreszcie Sukie wzruszyła ramionami. Moim zdaniem pozwolimy mu nadejść jak zwykle  odparła. Taak  zgodziła się Katie. Przypuszczalnie nie damy rady zatrzymać czasu, nawet gdybyśmy się bardzostarali.Podtrzymuję propozycję Sukie. Ja też podtrzymuję  zaśmiał się Matt. Bo to znaczy, że będę bliżej randki.Dziewczęta znów zaczęły mierzwić mu włosy, a on udawał, że się opędza.Dan przewrócił oczami. Pytałem, co wtedy zrobimy rano z sytuacją personalną? Co masz na myśli?  zaciekawił się Matt. Przez cały weekend będę na weselu  wyjaśnił Dan. Podobnie jak Katie. Hm?  zdziwiła się Katie.Dan spojrzał na nią.239  Na weselu Sandy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl