[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdymdomu będzie mieszkać sześcioro dzieci.Kuchnia iwspólny salon na dole plus po trzy prywatnesypialnie na pierwszym i drugim piętrze.Każdasypialnia będzie wyposażona we własną łazienkęoraz ciche miejsce do nauki.James szedł na końcu, kiedy grupa dotarła dokolistego placu z błota.Na wpół wybudowanemiasteczko rozciągało się wzdłuż trzechrozchodzących się promieniście alei.Budynkinajbliżej miejsca, w którym stał, ledwie wyrosłyfundamentami z ziemi, ale niektóre z dalszych byłyjuż w stanie zamkniętym, zaś na placyku nieopodalpiętrzyły się sterty desek i bloczków z gazobetonu. To nie jest plac zabaw! krzyknęła Zara dopary rozbrykanych juniorów zabawiających sięskakaniem do kałuży. Jeżeli chcecie spędzić resztęświąt, siedząc cicho w moim gabinecie, to idzieciewłaściwą drogą. Prezeska fuknęła gniewnie iwróciła do swojej łagodnej przemowy. Poza zwiększeniem liczby agentów, jakichmoże przyjąć CHERUB, celem MiasteczkaCherubinów jest stworzenie właściwej, rodzinnejatmosfery.Agenci będą mieszkać w prawdziwychdomach, nie na długich, bezosobowych korytarzach.Przy każdym domu będzie niewielki ogród, gdziebędzie można spędzać czas latem albo urządzaćgrillowanie.Większe przestrzenie między domamizagospodarujemy boiskami do gier zespołowych iplacami zabaw, zaś cały teren będzie przyjazny dlarowerzystów. A będzie wolno mieć zwierzaki? spytał jedenz juniorów. W chwili obecnej agentom nie wolno trzymaćzwierząt, ponieważ nie mogliby opiekować się nimipodczas wykonywania misji.Jednak w sytuacji, wktórej sześcioro agentów mieszka pod jednymdachem, będzie raczej mało prawdopodobne, by namisję pojechali wszyscy naraz, dlatego teżrozważamy pomysł dopuszczenia, by każdy dommiał swojego psa lub kota.Ośmioro najmłodszych uczestników wycieczkiwydawało się szczerze ucieszonych tą perspektywą. Parter i pierwsze piętro każdego domu zostaniezaprojektowane tak, by gwarantować pełny dostępludziom czasowo bądz trwale niepełnosprawnym. A co z opiekunami? spytał cherubin wgranatowej koszulce. Opiekunowie będą urzędować w osobnychbiurach, gdzie każdy zawsze będzie mógł wpaść.Zyskają także pełny dostęp do wszystkich domów,tak że nie myślcie sobie, że będziecie zamykać się naklucz i urządzać dzikie imprezki. Buu! zabuczał ktoś z tyłu. Kiedy to będzie gotowe, proszę pani? W dwa tysiące czternastym roku, mamnadzieję odpowiedziała Zara. Jeżeli uda siędotrzymać terminów, Miasteczko będzie gotoweprzed siedemdziesiątą piątą rocznicą powstaniaCHERUBA.Może nawet królowa przetnie wstęgę.W drugiej fazie projektu zburzymy blok szkolny,wybudujemy nowe kwatery dla kadry izmodernizujemy główny budynek, przekształcając gow ośrodek edukacyjno-administracyjny.Te pracepotrwają do dwa tysiące szesnastego. Myślisz, że do tego czasu uda się załatać dachw kontroli misji? spytał James, uśmiechając sięzaczepnie.Zara odpowiedziała uśmiechem na rechotstarszej części grupy. Ten dach wpędzi mnie do grobu! Ale zprzyjemnością oświadczam, że w Miasteczkustosujemy wyłącznie proste dachy o solidnej,tradycyjnej konstrukcji, nie kawałki powykręcanegoaluminium, które kosztują po trzy tysiące za sztukę iodpadają za każdym razem, kiedy zawieje wiatr.Możecie teraz iść i pozwiedzać na własną rękę, alepamiętajcie: to jest plac budowy, więc niczego niedotykajcie! Nie zbaczajcie z oznakowanych ścieżek iostrzegam, że jak przyłapię kogoś na rzucaniubłotem, wszystkie jego prezenty odeślę donajbliższego sklepu fundacji dobroczynnej.James ruszył nieśpiesznym spacerkiem za Laurąi Ratem, podczas gdy podniecone czerwone koszulkiśmigały tu i tam, pokazując sobie domy iprognozując, w którym będą mieszkać, kiedyMiasteczko zostanie otwarte. Imponujące. Kyle pokiwał głową zuznaniem, wykonując pełny obrót na pięcie, ale przezcały czas starannie unikając ubłocenia jakiejkolwiekczęści swojego ubioru poza może podeszwamibutów. Domowo, ale bez cukierkowategosentymentu; nowocześnie, ale nie sterylnie.Laura przytaknęła skinieniem głowy. Naprawdę lubiłam swój pokój, kiedymieszkałam w kampusie, ale przy tym nowymosiedlu nasz główny budynek wypada raczejpaskudnie. Hej! Te spodnie można prać tylko chemicznie! zdenerwował się Kyle, kiedy chłopiec i dziewczynaw szarych koszulkach przebiegli tuż obok, strzelającgrudkami błota spod podeszew.James wetknął dłonie w rękawiczkach dokieszeni kurtki i ruszył po łagodnym zboczu w stronęnajwyższego punktu miasteczka.Nagle telefonzawibrował mu pod palcami.Na ekranie widniałnapis: połączenie międzynarodowe. Wesołych świąt, James powiedziała Kerry.James uśmiechnął się i przysiadł na fragmenciebudowanej ściany. Hej, co tam u ciebie? Dopiero wstałaś? Tutaj jest już dziesiąta.Wzięłam już prysznic iwszystko. Jesteś sama?Kerry westchnęła. Wczoraj zjadłam kolację z Markiem, ale dziśpojechał do babci. No to słabo skomentował James, ale niepowstrzymał się od drobnej złośliwości, bo przecieżbłagał ją, żeby przyleciała do kampusu na święta. Atutaj, widzisz, są wszyscy oprócz ciebie: Laura, Kyle,Bruce, Rat, blizniaki.Podobno jest też Gabriela, aleakurat z nią się nie widziałem.Jestem troszkęwstawiony i właśnie włóczymy się w błocie poMiasteczku Cherubinów. Brzmi fajnie powiedziała Kerry. Kupiłambilet na uczelnianą wigilię, ale nie wiem, czy niewolę poobijać się w domu.Jamesowi zrobiło się trochę szkoda Kerry, alenie miał pojęcia, jak ją pocieszyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]