[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałam wysłać telegram, ale.jakoś się rozmyśliłam.wróciła do domu.Margo odetchnęła głęboko, zastanawiając się, dlaczego ani jedna, ani druganie zrobi wysiłku, by pokonać dzielący je dystans, by przytulić się donajbli\szej sobie osoby. Wiesz wszystko. Margo, ona nie chce cię ranić  łagodziła Laura.Zawsze instynktow- Co nieco wiemy. Ann, wytrącona z równowagi, podeszła donie działała jako rozjemczym.Na twarzy matki i córki widziała urazę, którejkuchenki i postawiła czajnik na ogniu. Zaparzę herbaty.Pewnie przemarzłaś.one nie dostrzegały u siebie nawzajem.Margo wzruszyła ramionami, a Laura Widziałam niektóre artykuły i wiadomości telewizyjne. Margonalała herbatę, zaparzoną przez Ann.uniosła rękę, ale matczyne plecy były tak sztywne, \e opuściła ją, nie Ona naprawdę się o ciebie martwiła.dotykając Ann. Nie wszystkie były prawdziwe, mamo. Jesteś pewna?  Margo, wydmuchując gwałtownie papierosowyAnn sięgnęła po imbryk i wyparzyła go wrzątkiem.Cała się trzęsła z \alu,dym, skrzywiła się ponuro.Tam, za oknem był ogród, który doskonalezdenerwowania i z miłości. Nie wszystkie?pamiętała: z drzew zwisały ogromne kwiaty pnącej wisterii.A z tyłuAch, kolejne upokorzenie, pomyślała Margo w duchu.Ale matka torozciągały się trawniki, okolone ładnie utrzymanym kamiennym muremmatka i ju\.Tak bardzo potrzebne było Margo czyjeś wsparcie, \e zaczęłai dalej urwisko.Słuchała głosu Laury, który działał kojąco jak balsam itłumaczyć:wspominała, jak w dzieciństwie obie zaglądały ukradkiem do tego pokoju, Mamo, nie wiedziałam, co Alain zamierza robić.Przez całe cztery lataktóry był sanktuarium pani Templeton.Marzyły wtedy, \e pewnego dnia będązajmował się moimi sprawami zawodowymi, a ja nie miałam pojęcia, \ewielkimi damami.sprzedaje narkotyki.Nigdy ich nie za\ywał, przynajmniej przy mnie.KiedyOdwróciła się i bacznie przyjrzała przyjaciółce.Ma taką spokojną urodę,nas aresztowano.kiedy to wszystko wyszło na jaw  przerwała z wespomyślała.Twarz do salonu, na przyjęcia w ogrodzie i do balowej sukni.tchnieniem, a jej matka odmierzała herbaciane listki ły\eczką  oczyszczonoTakie właśnie \ycie pędziła.mnie ze wszystkich zarzutów.Ale prasa i tak będzie się doszukiwać mojejCiemnozłote kędziory opadały falą, podkreślając delikatną linię brody.winy, choć Alain miał na tyle przyzwoitości, by oświadczyć władzom, \e nieW jasnych, szczerych oczach odbijały się wszystkie uczucia Laury.Teraz jejmam z tym nic wspólnego.spojrzenie było pełne troski, a na policzkach pojawił się delikatny rumieniec.Choć nawet to było upokarzające, myślała.Niewinność w tym przypadkuPewnie z emocji i zmartwienia, pomyślała Margo.W chwilach podniecenia,równała się głupocie.Laura zawsze się rumieniła albo bladła. Spałaś z \onatym mę\czyzną. Siadaj  poleciła przyjaciółka. Wypij herbatę.Masz wilgotneMargo otworzyła usta i zamknęła je bez słowa.Dla tej przewiny niewłosy.istniało \adne wytłumaczenie ani wyjaśnienie.Nie w oczach jej matki.Margo obojętnie odrzuciła je z ramion do tyłu. Tak. Byłam na urwisku  powiedziała. Z \onatym mę\czyzną, który ma dzieci.Laura spojrzała przez okno na strugi deszczu.3233  W gazetach napisali, \e policja obserwowała Alaina przez ponad rok. W taką pogodę? Między innymi dlatego uratowałam swój durny tyłek z tej katastrofy.I Musiałam zebrać się na odwagę.Ale w końcu Margo usiadła ipolicyjny nadzór i wszystkie dowody niezbicie wykazywały moją niewin-wzięła fili\ankę.Rozpoznała, \e 10ność. W dalszym ciągu roztrzęsiona, wyciągnęła kolejnego papierosaporcelana Doultona, do codziennego u\ytku.Ile\ to razy wypytywała matkęz emaliowanej cygarniczki i zapaliła go. Wykorzystywał mnie, Lauro.o nazwy, wzory, kryształy, porcelanę i srebra u\ywane przez Templetonów?Organizował sesje zdjęciowe w takich miejscach, gdzie mógł kupić towar,Ile\ to razy marzyła, \e sama będzie miała tyle pięknych rzeczy?a potem tam, gdzie mógł się go pozbyć.Miałam zdjęcia w Turcji.PięćFili\anka rozgrzewała jej zziębnięte dłonie  i tylko to było teraz wa\ne.okropnych dni.W nagrodę zafundował mi rejs po wyspach greckich.Mówił, Zlicznie wyglądasz  powiedziała Laurze. A\ trudno uwierzyć, \e\e to wstęp do miodowego miesiąca  dodała, wydmuchując smugę dymu.to ju\ rok od czasu, gdy widziałyśmy się wtedy w Rzymie.Właśnie dopracowywał ró\ne drobne kruczki związane z jego rozwodem,Jadły wówczas lunch na tarasie prywatnego apartamentu w hotelua potem mieliśmy ujawnić publicznie nasz związek. Templeton" w Rzymie, a miasto, lśniące wiosenną zielenią, rozciągało sięWzięła głęboki oddech, a Laura cierpliwie słuchała.Margo, obserwującu ich stóp [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl