[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czuł, żepowinien wytargować więcej, ale ile? Jeżeli będzie zbyt zachłanny, ona może zrezygno-wać.Wtedy straci wszystko.Popatrzył na Hlne, która czekała w milczeniu.- Dwadzieścia dwa? - zapytał.- Dwadzieścia.D'Itri sprawiał wrażenie pokonanego.- Dwadzieścia - zgodził się potulnie.Hlne się uśmiechnęła.- Umowa stoi - powiedziała, nie wierząc własnemu szczęściu.Zostanie jejosiemdziesiąt procent udziałów!Podniosły się obie jednocześnie.- Proszę przyjść do mojego biura w czwartek - poleciła Hlne D'Itriemu.- Moiprawnicy przygotują dokumenty.- Będę - obiecał, myśląc, że po drodze zatrzyma się w salonie Alfa Romeo.Odprowadził kobiety do drzwi.Hlne przed wyjściem odwróciła się i uścisnęła murękę.- Do widzenia, panie d'Itri.Niespodziewanie pochylił się i ucałował jej dłoń.- Do widzenia, signorina.- Gdy podniósł głowę, oczy mu błyszczały.- Razemstaniemy się bogaci!224SRRozdział 3Pewnego pochmurnego czerwcowego dnia Hlne wybrała się na przyjęcie wydaneprzez Odile Joly.Impreza była ogromną niespodzianką, bo Odile Joly nigdy nie urządzałaprzyjęć.Stara projektantka przez sporą część życia strzegła swojej prywatności tak samozazdrośnie jak swojego sukcesu.Ale potem Hlne zrozumiała.Odile obchodziłaosiemdziesiąte urodziny, które zbiegły się z sześćdziesiątą trzecią rocznicą powstaniaMaison d'Odile Joly - salon został otwarty we wrześniu 1898 roku najpierw jako pra-cownia kapeluszy.Z tej okazji słynna jubilatka otworzyła drzwi swojego apartamentu naPlaza Athne dla wszystkich znajomych.Albo, jak mówiły złośliwe języki, dlawszystkich, z którymi jeszcze rozmawiała.Przyjęcie trwało pół dnia i dużą część nocy.Bogaci i sławni przybyli tłumnie, by złożyć hołd największej projektantce mody wszechczasów.Fotoreporterzy byli wszędzie, także ekipa z Les Modes".Odile Joly witała każdego po kolei niczym królowa.Kiedy goście wchodzili doholu, służący zabierał okrycia, by je powiesić; inny służący zaś prowadził ich pojedynczoprzed oblicze dostojnej jubilatki.Odile, która nigdy nie robiła niczego połowicznie,siedziała samotnie na górze poduszek i orientalnych dywanów w jedwabnym namiociepostawionym specjalnie na tę okazję.Namiot oświetlały latarnie, a ozdabiały gokrzaczaste azjatyckie palmy w donicach.W koszach z brązu płonęło drewno sandałowe, w kącie zaś siedział zeskrzyżowanymi nogami hinduski muzyk, szarpiąc struny podobnego do harfy instrumentu.Tego dnia Odile Joly przeszła samą siebie.Miała na sobie eleganckie jedwabne sariprzywiezione z ostatniej podróży do Indii i błyszczącą złotą biżuterię.Głowę przykryłaprzezroczystym welonem.Każdy z gości mógł jej złożyć gratulacje i zadać jedno, aletylko jedno, naprawdę ważne pytanie.Odile Joly bawiła się świetnie.Wiedziała, że każde jej słowo jest traktowane jakewangelia i zrobiła z tego cały spektakl.Kiedy jakaś modelka zapytała ją o sekret piękna,odpowiedziała wykrętnie:- Piękno to nieuchwytny dar, którego nikt nie może znalezć.225SRJakiś mężczyzna zapytał ją o sekret sukcesu; Odile przez chwilę udawałazamyśloną.- Hm.sukces.- wymamrotała.Dotknęła palcem warg, w widoczny sposóbpogrążona w myślach.Potem podniosła wzrok, a w jej ciemnych oczach pojawił się błysknagłego odkrycia.- Sukces jest albo tuż obok, albo nie ma go wcale.Zapytana o najważniejszą rzecz na świecie wyjaśniła zwięzle:- Ekonomia ruchu.- Kiedy powinnam zrobić pierwszy lifting twarzy? - zapytała któraś z dam.- Lifting twarzy! Non, non, non, non! Nigdy tego nie rób.Dodawaj zmarszczek! -wykrzyknęła Odile Joly.Następnie z satysfakcją opadła z powrotem na stosy poduszek.-Zmarszczki - westchnęła - dodają charakteru.Wspaniały apartament oczarował Hlne.Nigdy wcześniej nie była u Odile.Chociaż sławna projektantka mieszkała w znanym z luksusu hotelu, Hlne spodziewałasię czegoś spartańskiego jak pracownie w domu mody, gdzie Odile Joly szyła iprojektowała, a najwyżej komfortowego, lecz zwyczajnego hotelowego wnętrza.Myliłasię całkowicie.Olbrzymie wnętrza zostały urządzone przez samą właścicielkę z niewielką pomocąznanego angielskiego dekoratora wnętrz Johna Fowlera.Wzdłuż ściany w głównym sa-lonie ciągnęła się lakierowana na ciemno biblioteka, a przed nią stała długa, obitazamszem sofa z poduszkami z gęsiego puchu.Na pozostałych ścianach wisiały lustra, zwyjątkiem miejsca zajmowanego przez delikatnie rzezbiony, marmurowy kominek.Empirowe, oryginalne stoliki do kawy i krzesła stały na grubym wełnianym dywanie;pośrodku zaś ustawiono naturalnej wielkości mosiężnego jelenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]