[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Budynek niejest duży.Za drzwiami znajduje się sekretariat, tuż za nim biuro doktora Maplesa.W budynkumieści się także sala konferencyjna, łazienka oraz laboratorium zaprojektowane osobiście przezdoktora za pomocą komputera Macintosh.Bez jego zgody nikt nie ma prawa wstępu dolaboratorium.Drzwi zamykane są specjalnym zamkiem, w którym sprężynujące zastawkiumieszczono w trzech różnych płaszczyznach - ani uniwersytecka policja, ani uniwersyteckiślusarz nie posiadają do niego kluczy.Do budynku nie można wedrzeć się przez dach,ponieważ jest on zabezpieczony niezwykle skutecznym alarmem.Jednak w niemal pięcioletniejhistorii laboratorium Pounda alarm jeszcze nigdy nie był potrzebny.Niewielu ludzi chciałobyznalezć się w laboratorium.Na stołach na badania czekają ludzkie czaszki, szkielety i ichfragmenty.Na półkach pod ścianami stoją (pieczołowicie opisane) tekturowe pojemniki zludzkimi kośćmi.Znajdują się tu liczne komputery, aparaty rentgenowskie, urządzenia doprzetwarzania obrazu oraz sprzęt wideo.Jest tu także specjalny stół z wiertarką słupową,niewielkie kowadło, śrubokręty, klucze i piły o diamentowych ostrzach; są też liczne lodówki izamrażarki.Wzdłuż ściany stoją trzy wielkie stalowe kadzie przykryte chroniącymi przedodorem osłonami z przezroczystego plastiku, połączonymi z kominami wentylacyjnymi nadachu.W kadziach tych doktor Maples i jego asystenci "macerują ludzkie szczątki".-Macerują? - To eufemizm; gotujemy je, aby oddzielić ciało od kości.Doktor Maples jestantropologiem sądowym, głównym obiektem jego badań są kości.Gdy przekazuje mu się jewraz z ciałem, przed przystąpieniem do pracy musi je z niego wydobyć.Ciało umieszcza wjednej z kadzi, wypełnia wrzącą wodą i gotuje tak długo, aż pozostanie sam szkielet.Większośćtych prac wykonują studenci, którzy zmieniają się przy kadziach co jedną lub dwie godziny.-Aby tkanka we właściwy sposób oddzieliła się od kości, trzeba stale czuwać nad procesemgotowania - wyjaśnia Maples.- Ważne jest, by kości nie zmiękły od zbyt długiego przebywaniaw wodzie oraz aby woda nie wygotowała się, co mogłoby grozić ich przypaleniem.Plastikoweosłony chronią przed pryskającą wodą - boimy się hepatitis B, AIDS i pałeczek gruzlicy;chronią one także, przynajmniej częściowo, przed odorem.Tak, to bardzo przykre zajęcie, alew całej mojej karierze miałem tylko jednego czy dwóch studentów, którzy nie mogli tupracować.Biuro Maplesa znajdujące się tuż obok jest miejscem niemal wesołym.Wprawdziena trzech wysokich gablotach stoi osiemnaście ludzkich czaszek, ale gabloty pomalowano nakolor pomarańczowy.Na biurku znajdują się stosy dokumentów, korespondencji, fotografii izdjęć rentgenowskich.Sam Maples jest niezwykle schludnym mężczyzną.Ma niewielką łysinę,nosi okulary w drucianej oprawie; ubrany jest w niebieski sweter i szare flanelowe spodnie.Cichym, spokojnym głosem opowiada o swoim dzieciństwie, ważąc każde słowo - tak samopostępuje prowadząc badania naukowe.Niemal zawsze wie, jaki wykona następny ruch, potrafiteż uzasadnić, dlaczego postąpi w taki a nie inny sposób.- Przez całe życie zawsze ciekawiłamnie śmierć - mówi.W colege'u uniwersytetu teksaskiego, gdzie studiował język angielski iantropologię, zarabiał na studia jeżdżąc karawanem należącym do domu pogrzebowego.Dzieńw dzień z szybkością stu siedemdziesięciu kilometrów na godzinę pędził tam, gdzie wydarzałysię wypadki, aby nie ubiegła go konkurencja.Widział "straszne rzeczy", ale jeszcze przedukończeniem dwudziestego roku życia nauczył się jeść (hamburgery z serem i chili) wpomieszczeniu, w którym przed kilkoma minutami przeprowadzano autopsję.W wiekudwudziestu czterech lat wraz z żoną wyjechał do Kenii i przez cztery lata w celach badawczychchwytał do klatek pawiany.Gdy jeden z nich ugryzł go w ramię uszkadzając tętnicę, Maplessam otarł się o śmierć.W 1968 roku, obroniwszy pracę doktorską, przyjechał do Gainesviue izostał profesorem nadzwyczajnym na wydziale antropologii.Po sześciu latach czynnegonauczania przeniósł się do Muzeum Przyrodniczego na Florydzie.- Obiektem mojegozainteresowania jest ludzki szkielet, zmiany, jakie zachodzą w nim w ciągu życia, zmiany"pokoleniowe" oraz różnice pomiędzy szkieletami ludzi z różnych części świata - mówi doktorMaples.Badając kości Maples potrafi ustalić płeć, wiek, wzrost i wagę człowieka, do któregonależał szkielet.Jego wiedza stanowi nieocenioną pomoc i czyni z niego ekspertarozchwytywanego przez lokalną i stanową policję.Począwszy od 1972 roku wielokrOtnieUstalał tO%7łSamOś ofiar, sposób, w jaki zginęły oraz charakterystykę domniemanychsprawców zbrodni.Rocznie bada od dwustu do trzystu szkieletów.Zajmował się międzyinnymi przypadkiem Teda Bundy, wielokrotnego mordercy, który - zanim został schwytany,skazany i stracony - na swoim sumieniu miał co najmniej trzydzieści sześć młodych kobiet.Dwa razy do roku odwiedza centrale laboratorium identyfikacji w Honolulu, aby pomagać wszczególnie trudnych przypadkach ustalania tożsamości szczątków żołnierzy poległych wWietnamie.Za godzinę konsultacji doktor Maples otrzymuje zazwyczaj dwieście dolarów;dostaje też oczywiście pensję wypłacaną przez uniwersytet na Florydzie.Dochody te nie są wstanie w pełni pokryć kosztów prowadzenia laboratorium, toteż Maples zwrócił się o pomoc dosponsorów.Laboratorium C.A
[ Pobierz całość w formacie PDF ]