[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Małe koszty.Nie trzebapłacić pensji, tylko jedzenie.I ubrania.Hrr.Seksowne ubrania.OK.Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt to dobry interes.Wulk daje mu numer swojego mobilfonu i opisuje parking w lesie przySherbury Road, między Canterbury a Ashford.Andrij świetnie zna tomiejsce. Ona tam jest? Tam była.Ja byłem patrzeć.Teraz pewnie poszła.Albo nie żyje.Możepies ją znajdzie. Dokąd mogła pójść?Wulk wzrusza ramionami. Może Londyn.Albo Dover.Stale szukam.Mam dla niej paszport.LRT Masz paszport Iriny? Bez paszportu daleko nie pójdzie.Może na farmę truskawek.Ktoś domnie wczoraj dzwonił z Sherbury, niedaleko tego parkingu.Ukrainka bezpapierów.Może ta sama.Pojadę, zobaczę.Jak to ta sama, to mam ją.Amoże inna miła Ukrainka przyjdzie do Wulka.Pozwoli się schrupać.Zrobibiznes.Dam jej paszport.Mam tego mnóstwo.LRTPięć łazienekSherbury Country Strawberries bardzo się różniła od rozpadającej siętruskawkowej farmy Leapisha.Praca była lżejsza, wynagrodzenie lepsze,przyczepy wygodniejsze.Pracownicy mogli korzystać z różnych udogod-nień: oddzielnego pawilonu ze stołem do ping-ponga, świetlicy, telewizji,telefonu.Nawet truskawki były lepsze, a przynajmniej, sądząc z rozmiaru ikoloru, na takie wyglądały.A mimo to każdego ranka budziłam się zuczuciem pustki, jakby w środku we mnie brakowało czegoś niezwykleistotnego.Nie, oczywiście, że nie tęskniłam za ukraińskim górnikiem.Wokółpełno było Ukraińców i żaden z nich nie wzbudzał mojego zainteresowania.Może powodowała to wielkość tego miejsca około pięćdziesięciuprzyczep ustawionych w rzędach tak ciasno, że wyglądało to raczej jakmiasto, a nie farma.Nie widać było lasów ani horyzontu, a rankiem niebudziły mnie ptaki, tylko ciężarówki i klekotanie drewnianych palet, któremężczyzni nosili po całym placu.Trudno było usłyszeć własne myśli, bostale w pobliżu ktoś rozmawiał albo słuchał radia.W mojej głowie kłębiłosię mnóstwo pytań i potrzebowałam odrobiny spokoju.OK, wiem, że to może zabrzmieć snobistycznie, ale ci Ukraińcy nie byliw moim typie.Słuchali tylko muzyki pop i rozmawiali o takich głupichrzeczach, jak kto z kim pójdzie do łóżka.Oksana, Lena i Tasia wciąż po-wtarzały: Hej, Irina, naprawdę zrobiłaś niesamowite wrażenie na Borysie.Na tej świni.Trzymałam się z dala od niego.Seks dla rozrywki mnie nieinteresuje czekam na tego jedynego.Mama musiała wierzyć, że tata jest tym jedynym.Najsmutniejsze jest to,że wciąż w to wierzy.Poprzedniego wieczoru zadzwoniłam do niej z budkiLRTtelefonicznej na koszt rozmówcy.Nie chciałam jej niepokoić, więc po-wiedziałam tylko, że odeszłam z tamtej farmy i przeniosłam się na inną.Mama zaczęła płakać.Namawiała mnie, bym wracała do domu, i opowia-dała, jak bardzo czuje się samotna.Krzyknęłam, żeby się zamknęła i po-zwoliła mi żyć własnym życiem.Nic dziwnego, że Tato odszedł z domu,jeśli wobec niego też tak się zachowywała, powiedziałam.Zdawałam sobiesprawę, że nie powinnam tego mówić, ale jakoś tak samo mi się wymknęło.Kiedy odłożyłam słuchawkę, zaczęłam płakać.Dziś po pracy siedziałam na swoim łóżku i próbowałam czytać angielskąksiążkę, lecz nie mogłam się skoncentrować.Przez cały dzień popłakiwa-łam bez żadnego powodu.Co jest ze mną nie tak? Irino, powinnaś jeszczeraz zadzwonić do Mamy.Powinnaś ją przeprosić.Tak, wiem, ale.Wło-żyłam dżinsy i sweter, bo zrobiło się już zimno, i poszłam do telefonu.Poprosiłam kogoś o drobne.Kręciło się tam kilka osób.I wtedy go zoba-czyłam.Trudno było pomylić Wulka z kimś innym, nawet widząc go tylko odtyłu: kurtka ze sztucznej skóry, szczurowaty kucyk.Stał na szczycieschodów, stukał do drzwi biura rozglądał się wokół badawczym wzrokiemi czegoś wypatrywał.Poczułam gwałtowny skurcz żołądka.Czyżby mojawyobraznia robiła mi takie psikusy? Zamknęłam oczy i znów je otworzy-łam.W dalszym ciągu tam był.Może odtąd zawsze gdziekolwiek spojrzę,będę go widzieć.Nie, nie myśl tak.Jeśli sobie na to pozwolisz, to on już cięma.Po prostu uciekaj.Uciekaj.** *Kochana SiostroNadal jestem w Dover gdzie zostałem schwytany w pułapkę upływają-cego czasu ale mam dla Ciebie rewelacyjne wiadomości.'LRTWczoraj kiedy czekałem na molo na Andree pojawił się nagle Witalij tenpodstępny mzungu z truskawkowej przyczepy i zaczął nas gwałtownienamawiać abyśmy pojechali do innego miasta na ubój kurcząt.A wtedyogromna rzesza zgromadziła się wokół krzycząc i wołając różnymi języ-kami niektórzy bardzo pragnęli wziąć udział w uboju a inni przeklinaliWitalija i poniewierali jego imię.Jeden mężczyzna krzyknął że Witalij jestmołdawskim toj bojem a ja zachowałem to określenie w pamięci bo niewiem co ono znaczy.Ale kiedy przyjechaliśmy na miejsce do tych kurczaków Andree wy-głosił wspaniałą przemowę na temat Szacunku do Samego Siebie.Mówił żesą pewne rzeczy których nie można zrobić nawet za pieniądze mówił zu-pełnie jak Pan Nasz przepędzający kupców ze świątyni.I tak kurczaki zo-stały uratowane a my przywiezliśmy z powrotem Tomasia i Martyrę i Jolęktórzy tam byli ukryci i odesłaliśmy ich do Polski.A ja ze smutkiem ichpożegnałem zwłaszcza Tomasia i jego gitarę.W Dover spotkaliśmy Szatańskie Nasienie i Andree spytał go o miejscepobytu urodziwej zbieraczki truskawek bowiem Andree miłuje tę damę imówi że musi ją odnalezć nim Nasienie ją schwyta i ustanowi nad nią swąNikczemną Władzę.Więc aby przyspieszyć jej Zbawienie ruszyliśmy po-nownie przez tę krainę równie zieloną jak płaskowyż Zomba z gęstwinądrzew i kwitnącymi krzewami koronującymi wzgórza.Andree spytał mniewtedy o mój kraj a ja powiedziałem mu że nasze wzgórza i równiny sąniezwykłe w swej urodzie a ludzie mają najcieplejsze serca w całej Afryce iwszystko jest popsute.Twój kraj bardzo przypomina Ukrainę odpowiedziałbraterskim głosem.Powiedziałem mu że w porze suchej wszystko pokrytejest czerwonym kurzem.Na Ukrainie kurz jest czarny powiedział Andree.Andree jest dobrym człowiekiem z sercem pełnym braterskiej miłości.Chociaż ma kobiece imię a jego angielski jest nieco inny od angielskiegoLRTTobiego Makenzi jest najlepszym mzungu jakiego kiedykolwiek spotka-łem.Niewykluczone że jego pies też ma afrykańskie serce.Andree jest teżznakomitym kierowcą bowiem wydobył nas z wielu niebezpieczeństw zpomocą świętego Krzysztofa którego medalik ofiarowany mi przez ojcaAugustyna wraz z modlitwą o mój bezpieczny powrót do Afryki zawszenoszę na szyi.Czasem śnię o urodzie Zomba i dobrych Zakonnicach od NiepokalanegoPoczęcia w pobliskim Limbę które wzięły mnie do siebie kiedy nasi rodziceumarli a siostry pojechały do pracy do Lilongwe a ty moja najstarsza naj-wspanialsza najukochańsza siostro wygrałaś swoje Stypendium dla Pielę-gniarek w Blantyre i zostałem sam.Wtedy dobry ojciec Augustyn stał się dla mnie jak ojciec i zanim przy-jechałem do Anglii rozmawiał ze mną łagodnie i dobrotliwie o Kapłaństwiemówiąc że byłbym pierwszorzędnym księdzem i że mógłbym pojechać doseminarium do Zomba aby nauczyć się Tajemnic co jest dla mnie rzecząbardzo pożądaną bowiem jestem złakniony i spragniony Wiedzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]