[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A to utrapiony gaduła!! pięścią w stół bijąc przerwał Mann, będziesz tycicho? No! już milczę. Rzecz bierzmy seryo, zdaje się że na to zasługuje, przerwał Bartold, Manndobrze kwestyą postawił. Nie, zaprzeczył Jakób, kwestya nie jest dla nas czy mamy iść ze szlachtą czytam z kim innym, ale co jest lepsze dla kraju.który przyjmujemy za ojczyznęnaszą? Wybornie! Ale któż nie widzi, podchwycił Henryk, że rewolucya jest zgubąże się ona udać nie może, że pomagać jej byłoby to kraj gubić!Maleńki człowieczek, suchotniczego pozoru wystąpił, obejrzał się, odchrząknął,i pomału cedzić zaczął. Byliśmy długo w pogardzie i poniewierce, czas jestprzedewszystkiem nie wdając się w żadne rafinowane patryotyzm)', myśleć osobie.Wieśniak nas nie lubi, to prawda, ale ten jest głupi, my się go nie bojemy;szlachta nas nienawidzi, pomiata, upokarza.Interesem naszym jest ocalić się ibronić.Jeżeli rewolucya niechybna, szlachta przez sam punkt honoru, choć nie.zochoty do niej pójdzie, rząd który się jej obawia i nie cierpi użyje tego pretekstuaby ją tępić, nękać, wywłaszczyć, wydusić.Zważcie panowie, jeśli myocalejem, co za perspektywa? W każdym narodzie musi się wyrobić ponadmassy jakaś intelligeucya i rodzaj arystokracyi.my jesteśmy materyałemgotowym.zawładniemy krajem. Słyszeliśmy już to, rzecz nie nowa, rzekł Jakób, rachuba nie wiem czygodziwa, ale może być słuszna.do pewnego stopnia.Naprzeciw niej stawię totylko, że ocalając życie i majątki.nons sauverons tout.fors l'honneur.Sam tenfakt że my jedni zostaniem cali, już nas potępi.Powtóre, część jakaś szlachtyzostanie zawsze, potrzecie rząd się znuży i wyczerpie, Rosya ma wewnętrznekłopoty i choroby.a za lat dziesięć. Za lat dziesięć, jeśli my tu nie będziemy panowali, tośmy trzech groszyniewarci!! zawołał ręką machając suchy człowieczek.Panujemy już przez giełdyi przez wielką część prassy niemieckiej połowie Europy.mamy w rękachkawałek Francyi jeśli nie całą.a tu będzie nasza stolica, Jeruzalem nowe. O mój panie! rzekł Jakób, daleko jeszcze do tego.przez egoizm niezajdziemy do celu.lepiej jest zbratać się z krajem ofiarą szczerą, wyrobić sobieszacunek, dowieść że naród Izraela jest narodem szlachetnym, że uciemiężonynie spodli się nigdy stając przy sile, po stronie ciemięzców.Bądz co bądz,rachuba chytrości nigdy nie sprosta poczciwej rachubie.liczmy na rzeczyświęte. Co, ty chcesz nas rozumu uczyć? przerwał Symon, żyd był od wieków chytryi musi nim być. Nie! nie i nie! zaprzeczał gwałtownie Jakób, niewola go zrobiła chytrym,ucisk go fałszu nauczył; rozbite kajdany, drogi otwarte; możemy pójść zagłosem prawa, które było od tylu tysięcy lat naszą własnością, spadkiemduchowym, lub za siłą co burzyła nasze świątynie, co nas znaczyła piętnemwyklęcia, co rozlewała krew naszą! Drogą mi wielkość Izraela, dodał z zapałem,ale jej nie gruntuje ani na samym rozumie, ani na podstępie, ani na fałszu, ale naprawie Bożem i sprawiedliwości.Przeciwko głosom narodów, przeciw wołaniuwieków, przeciw potwarzy dowiedzmy żeśmy synami tych co świętymi byli,żeśmy istotnie dziećmi i narodem wybranym.Ja nie chcę dla Izraela wielkościinnej, ani panowania innego, tylko pod chorągwią Bożą, a Bóg rozkazuje jedno prawość!!Gdy to mówił Jakób oczy jego płonęły, zapał na chwilę ogarnął niemalwszystkich, Symon począł go ściskać choć udawał że się śmieje, Mann tylkojeden trochę z zazdrości, trochę na przekorę, począł dziwnie ruszać ramionami. Aj! aj! rzekł, co to za śliczne deklamacye aj ! aj! Jakto znać kto niedawno w szkole bywał.aj! aj! ale co z Waćpana zadyplomata !A dla czego, dodał porywając się z gniewem, my nie mamy dziś z radościąpatrzeć na pognębienie nieprzyjaciół naszych? czemu nie mają, oni paść podnogi nasze, kiedy Bóg Izraela daje nam zwycięztwo? Staliśmy nieraz u progutych pałaców na słocie, a psy ich nas szarpały. Oni tam jutro przyjdą iodepchnie ich odzwierny.a dusza nasza rozraduje się zwycięztwem wielkiem. Tak, więc wyrzucamy to poganom co sami naśladować myślimy? zapytałJakób a czemże naówczas lepsi od nich będziemy? godziż się nam dlazemsty kalać bezdusznością i dowodzić przez to że nasze prawo ją dopuszcza,lub, co gorzej, nakazuje.My to nic, my jako ludzie osądzeni będziemy ale znas świat osądzi naszą wiarę; co złego uczyniemy na nią spadnie, na całegoIzraela,Dotąd winy nasze śmiało na ucisk i niewolę składać mogliśmy, one były ichdziełem, ale wyswobodzeni, zrównani w prawach, wolni, jeśli nie przestaniemybyć tymi żydami jakimi nas znała Europa.biada nam!! Chcemy się podnieść?nie bogactwem, nie potęgą., nie rozumem nawet podnieśmy się cnotą! Student!! rzekł Symon pokazując na Jakóba, widoczna rzecz student!Niektórzy się uśmiechali, Bartold namarszczył. Wszystko to piękne, rzekł, cnota drogą jest każdemu człowiekowipojedynczemu, w człowieku publicznym, gdy idzie o byt narodu, nie tą się jużmiarą mierzy. Jest to stary i zgubny przesąd, zawołał Jakób, przesąd równający sięguślarstwom co kazały, trupią pić tłustość aby zostać szczęśliwym, tak samonakazywali starzy politycy być łajdakiem dla zbawienia narodu.To fałsz,narodu złem ocalić nie można. Jesteś ostry, absolutny i niepraktyczny, rzekł Bartold, ale ci to darowane, bożycia i świata nie znasz. Po nad życiem i światem czuję Boga, rzekł Jakób, i prawo jego, a prawo niecierpi wyjątków."Wybierzesz życie, mówi Mojżesz, ażebyś żył; będziesz miłował Jehowę BogaTwego, Prawo, bo On jest życiem Twojem i długością dni Twoich." Kochanie moje, szepnął Symon, jak raz pójdziemy do Mojżesza na konsylium,będzie tej narady na trzy dni, a ja mam spojrzał na zegarek giełdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]