[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stała o tej godzinie pustą prawie dolina Swentoroha, dym tylkociągle podsycany ponad mur gęstym słupem się unosił.Zbliżając się ku teremowi księżnej Julianny Semko postrzegł stojącą z boku wdziedzińcu gromadkę dziewcząt, która jakby świadoma ich przybycia czekać siętam zdawała.Ale wszystkie one miały tak osłonione twarze, iż rozpoznać ichnie było można.Na widok nadchodzących, krótką chwilę tylko postawszy wmiejscu, pospiesznie przepłoszone pierzchnęły.Zza słupów wychyliło się potem jeszcze parę głów biało okrytych, aby sięprzypatrzeć obcemu, a Hawnul, udający, że tego nie widzi, spiesznie księciawprowadził do sieni.W sieniach powtórzyło się toż samo.Straż stała przy drzwiach, a w lewo szło obejście dworzec otaczające, rodzajkorytarza małymi oknami oświeconego.Tu znowu znalazła się kupka kobiet ciekawych, która równie prędko,przestraszona, uciekła w głąb domu.Księżna Julianna, jak pierwszym razem spodziewająca się tych odwiedzin, niechciała przed gościem dwa razy pokazać się w jednym stroju i klejnotach.Wdziała więc na głowę inne czółko, niemniej bogato wielkimi, okrągłoszlifowanymi rubinami i smaragdami wysadzane, w kształcie korony, ipierścienie na ręce kosztowniejsze jeszcze, i łańcuchy złote zamiast pereł.Suknia też ciemna była przetykaną złotem, a obuwie na kształt sandałówświeciło kamieniami.Długa zasłona biała spadała od czółka na ramiona.Nie bez myśli zapewne księżna tym razem wielki krzyż złoty na piersiachzawiesiła.Na stole przed nią przygotowane już stały w złotych czarkach i rogach winasłodzone, na miskach podobnych przysmaki różne, owoce w miodzie i małeplacuszki.Weselszą twarzą powitała teraz Semka, który zbliżywszy się dziękował jej zaskuteczne orędownictwo u syna, przyznając mu wszystko.Słuchała Julianna z uśmiechem smutnym na ustach i dumą, dając poznać, że jejto miłym było. Powiedzcież Witoldowi albo nakażcie do niego odpowiedziała że ja touczyniłam dla pamięci matki jego, a zaklinam go na miłość dla niej, aby synamojego najmilszego nie zdradził, szanował go i był mu posłusznym.Dał sięJagiełło skłonić prośbom moim, ale mnie tu wkrótce nie stanie, a przemówić niebędzie komu.Czekam tylko, abym córki z domu oddała, aby do monasteruwstąpić, za którym tęskni dusza moja.Zwiat ten już nie dla mnie, Bogu służyćchcę resztą życia.Staruszka mówiła powoli, pilno się przypatrując Semkowi.Spytała go potem o lata, znajdując bardzo młodym.Zagadnęła, czy już omałżeństwie nie myślał, a miał jaką narzeczonę? Książę zarumieniwszy sięodparł, że czasy były niespokojne i więcej do wojny niż do wesela gotować musię należało; Dziwnie trochę potem księżna odezwała się, że dla córek swychksiążąt chrześcijańskich bogobojnych a statecznych trudno jej znalezć było, aJagiełło sióstr za lada kogo wydawać nie myślał.Wyglądało to trochę na swatylub na coś podobnego, dając Semkowi do myślenia.Ale teraz mu o ożenku niegodziło się mówić ani je osnuwać.Musiał potem książę kubek za zdrowie księżnej wychylić i słodyczypokosztować.Właśnie gdy książę do stołu przystąpił, a księżna zwróconą była ku niemu,Hawnul zaś stał tak, iż w głębi znajdujących się drzwi widzieć nie mógł, zasłonaw nich naprzód się nieco odchyliła, potem nagle, szybko podniosła i oczomSemka na chwilę ukazała się w całym blasku młodości swej niebieskookadziewczyna, o której nie mógł zapomnieć.Okryta jasnozieloną suknią jedwabną, oszywaną paskami złotymi, zwianuszkiem złotym we włosach, widocznie zjawiła się tylko dla niego,wybrawszy chwilę, gdy matka jej zobaczyć nie mogła ani starosta, który zresztąbyłby jej nie zdradził.Uśmiech wesoły zaigrał na jej ustach, główką dała znak powitania czypożegnania i zasłona spadła, ukrywając ją znowu.Oprócz Semka, który stał osłupiały i zachwycony, nie postrzegł jej nikt więcej.Zuchwale to wystąpienie dziewczęcia dowodziło, że więcej być musiała niżsługą, córką domu i zapewne ulubienicą matki.Na twarzy młodego księcia odmalowało się takie zdumienie, że łatwo gozdradzić mogło.Jakoż Hawnul domyślając się czegoś niespokojnie odwrócił sięku drzwiom, ale tu już nie było nikogo, drżała tylko zasłona.Księżna Julianna tymczasem zdawała się badać twarz Semka i chcieć odgadnąćcharakter.To, co słyszano o ojcu, mogło wpłynąć na sąd o synu.Ziemowitsłynął z okrucieństwa i popędliwości.Na młodej i pięknej Semka twarzy trudnobyło wyczytać, co się kryło w jego duszy, chociaż śmiałe i bystre spojrzenie,usta mające wyraz dumny i nakazujący, spadek krwi w nim zapowiadać sięzdawały.Nie raziło to naówczas, gdy energia i siła były warunkiem panowanianajgłówniejszym i zwycięstwa w nie ustającej walce.Semko wzruszony widokiem, który go tak niespodzianie przerzucił w inny światmarzeń jakichś, nie mógł już tu długo pozostać i zaczął żegnać księżnę adziękować jej, na co ona z macierzyńską jakąś odpowiedziała czułością ipobłogosławiła na drogę.Semko, po zrobieniu bliższej znajomości z Jagiełłą, z matką jego i jak siędomyślał, z córką, czuł się do tego domu i rodziny pociągniętym.Hawnul uważał, że i księżna okazała się dla obcego przybysza czulszą, niż dlainnych być zwykła.Wszyscy, co ją bliżej znali, opowiadali o jej surowości iwstręcie do obcoplemiennych.Dla księcia mazowieckiego okazała się prawie serdeczną.Zapytała go jeszcze o drogę, jaką miał przebywać, o bezpieczeństwo w podróży,o orszak towarzyszący i po błogosławieństwie zdjąwszy z palca pierścień zrubinem wielkim podała go uśmiechając się księciu. Przyjmijcie go, proszę, ode mnie z błogosławieństwem rzekła a nieoddawajcie nikomu, chyba przy zrękowinach przyszłej waszej niewieście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]