[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.189 O tym wieczorze królewna mówić nie mogła i nie chciała, lecz z jej posępnego milczeniawidać było, że go mocno wzięła do serca.Około południa, przypomniawszy sobie Dosię, ka-zała zawołać Talwosza.Litwin na wieczornej zabawie nie był, bo wszelkich takich gromad-nych a hałaśliwych rozrywek unikał. Nie masz się już co trudzić  odezwała się, gdy przyszedł  ja wczoraj na moje oczy,sama widziałam po męsku przebraną Dosię.Nie myliła się %7łalińska. Gdzie?  zawołał przerażony Talwosz,  A, na tym wieczorze w ogrodzie królew-skim  odpowiedziała królewna. Nie spodziewała się pewnie, ażebym ja tam się przecha-dzała.Spotkałam się z nią z bliska. Kiedy tak  rzekł Litwin po krótkim namyśle  nie mam i ja już co przed W.Kr.Mo-ścią ukrywać.Widziałem ją też i ja, a co więcej, mówiłem z nią. A!  zakrzyknęła Anna, zbliżając się ciekawie. Mówiłeś z nią, powtórzże mi.co cipowiedziała? Nicem z niej nie wybadał  począł Talwosz  miarkuję tylko, że wcale szczęśliwą niejest.Sama zeznaje, iż się zgubiła, ani chce się uniewinniać, ale ratować się nie daje.Płakać misię chciało po tej z nią w Niepołomicach rozmowie. Ale któż winowajca? Kto?  przerwała żywo Anna. Gdybym wiedziała, udałabymsię do króla dla pozyskania sprawiedliwości.To mówiąc, królewna przypomniała sobie wczorajszy wieczór, tego króla, w któregosprawiedliwości pokładała nadzieję  zarumieniła się i zamilkła. Nie mogłem się od niej o nikim dowiedzieć  odparł Talwosz  tyle tylko wiem, że wNiepołomicach mieszkała na zameczku, więc ktoś ją tam ze sług króla umieścić musiał.Anna nie przeciągała tej rozmowy.Talwosz odszedł.Zniknięcie prędkie królewnej z ogrodu musiało króla uderzyć  wiedział czy nie, iż na ta-niec jego patrzyła  ale nazajutrz wysłał do niej Tęczyńskiego z pozdrowieniem, a może dlawybadania.Królewna po rozmyśle znalazła właściwszym tak postąpić, jak gdyby świadkiemwybryków nie była.Krajczyna już z rana usiłowała niemal uniewinnić tym Henryka, że kró-lewnej nie widział, że może napił się trochę.Młodemu coś trzeba było przebaczyć.Anna mu-siała zamknąć w sobie, co czuła, i milczeć.Tęczyński dopytywał królewnej o zdrowie, o które król był troskliwy, i przypomniał w je-go imieniu, że Anna przyobiecała zabawę jedną przynajmniej sprawić im na pokojach u sie-bie.Zmięszało to żądanie Annę, która się namyślała długo. Powiedzcie N.Panu  odparła  iż rada bym go przyjąć u siebie, ale nie wiem, czysię u mnie tak ochoczo bawić będzie jak wczoraj.Rachuję się z czasem  dodała  i widzę,że przed czternastym tego miesiąca trudno mi będzie się przygotować.Na czternasty więcprosić będę.Chciał już z tym oddalić się pan podkomorzy, gdy królewna po krótkim namyśle wstrzy-mała go. Mam do was prośbę, hrabio  rzekła, spuszczając oczy  ale to tak drażliwa i przykraokoliczność, że mi ciężko nawet powiedzieć i przyznać się do niej.Słyszeliście pewnie, jak zażycia mojego brata niegodziwie z mojej dobroduszności korzystano, biorąc mi Handzię Za-jączkowską.Powtórzyło się to, niestety, z małą odmianą.Miałam przy sobie wychowankę, doktórej sercem całym byłam przywiązana, Dosię Zagłobiankę.Zliczna była jak rozkwitła ró-życzka polna, a rozumna i stateczna na podziw.Któż by to był mógł przewidzieć? To dzieckoktóryś z Francuzów mi zbałamucił i w najniepoczciwszy sposób oszukano mnie, ją porwano.Ona jest tutaj.Kryje się, a tak niezręcznie, iż i moi słudzy, i ja nareście sama widziałam ją pomęsku przebraną.Tęczyński słuchał, okazując coraz większy frasunek.190  Muszę prosić króla o sprawiedliwość  dodała Anna. Co się stało, niepodobnazmienić, lecz niech się winowajca żeni takiego zgorszenia nie można puścić bezkarnie.Podkomorzy schylony, zadumany, zdawał się przemyślać nad odpowiedzią. Nie wiadomo, kto się tego dopuścił?  zapytał. Ja nie wiem  rzekła królewna  ale król z łatwością się potrafi dowiedzieć o tym. Lękam się  odparł cicho Tęczyński  aby winowajca nie był zbyt wysoko położony.Król wielu ze swoich Francuzów oszczędzać musi, nie nad wszystkimi ma władzę.Sprawa tawymaga wielkiej oględności, ale mogę W.Kr.Mości zaręczyć, że się będę starał ją wyświe-cić.W mowie pana podkomorzego czuć było, iż rad się chciał sianem wykręcić z tego, co munarzucano.Anna rozpoczęła skargi jeszcze, posłuchał ich cierpliwie i odszedł, ponawiając zapewnie-nie, że uczyni, co tylko będzie w mocy jego.Królewna wiedziała, że spełniła, co było jejobowiązkiem.Po odejściu Tęczyńskiego natychmiast się trzeba było odwołać do Konieckiego, do %7łaliń-skiej, do wszystkich sił dworu dla przygotowania wieczoru, naznaczonego na czternasty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl