[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jemu się zdało, że mnie ugłaskał.Milczałam, jedno drugiemu patrzeliśmy w oczy.Jak dziecko bawiłmnie obietnicami.słuchałam.Koń ustając zwolnił biegu.Mieczyk mu świecił u boku.Do dworu byłodaleko.Mówił, że mnie miłował i dlatego gwałt uczynił.Patrzałam mu milcząc w oczy.Mieczyk drżałpod moją dłonią.Schylił się, chcąc pocałować.nie krzyknęłam.nóż miałam w ręku.Do zagrodybyło daleko, gdym mu mieczyk w piersi wbiła.jego własny.Chwycił za piersi rękami i spadł naziemię.a jam z koniem poleciała.Nie było mnie gonić komu, ludzie przy panu zostali.Spojrzała po braciach, którzy zasępieni milczeli, po siostrach, które strwożone oczy sobie rękamipozakrywały.Ludek patrzał na nią.- Domanowe braty nie darują - rzekł - krew trzeba będzie dać za krew.Dziwa i wszyscy umilkli.Trwała cisza długo.- Mnie już tu nie być - odezwała się nareszcie dziewczyna patrząc w ziemię - pożegnam ja się z wami ipójdę stąd na zawsze.Jak mnie nie stanie, zemsty za mnie brać nie będą.Pójdę, gdzie oczyponiosą, kędy dola poprowadzi.Wstała Dziwa, niewiasty wszystkie płakać i jęczeć zaczęły.%7ływia objęła ją za szyję i razem weszły dochaty.Bracia naradzali się cicho, co poczynać mieli.Dziwy długo nie było.Poszła świąteczne potargane zwlecszaty i wianek uwić sobie nowy.W komorze po cichu związała węzełek bielizny na drogę, a %7ływia,widząc te przygotowania, na ziemię płacząc legła.Płakały potem cicho, ściskając się obie.- %7łegnaj mi, jedyna, żegnaj, rodzona.- pół śpiewając mówiło dziewczę -żegnaj ty mi na wieki! Jamuszę iść, porzucić wszystko, gdzie oczy i dola niosą.Pójdę na ostrów, na Lednicę, do chramu Nijoły,stanę u ognia świętego, stać będę, aż oczy wypłaczę i zgasną.aż ja żyć albo ogień palić sięprzestanie.Wyrwała się z objęcia siostry.- Teraz chodz, %7ływio moja, siostro jedyna, pożegnajmy ognisko, pożegnajmy kąty, pożegnajmy progi iściany, i bydełko, i konie, i wszystko żywe i martwe.z czym się żyło, co kochało.Uroczyste to było pożegnanie, do którego się wszystkie przyłączyły niewiasty.Szła Dziwa do ogniska irzuca nań łuczywo ostatnie.- Bywaj zdrowy, ogniu mój domowy.już ja ciebie nie podsycę, świecić mi do kądzieli nie będziesz anigrzać zziębniętą.Ogniu ojca, matki, sióstr i braci.świeć im jasno, grzej im duszę.Bywaj zdrowy!.Szły potem do chlebnej dzieży; którą Dziwa objęła.- Bywaj zdrowa, matko, coś mnie chlebem białym karmiła.bodajś zawsze pełną była i we czci u ludzistała.Chleb twój karmić mnie nie będzie.Tak samo próg żegnała, komory, gumna, stodoły, szopy, krówkę czerwoną, owieczki bure i konie, i psynawet.i studnię, z której wodę brała, i wrota.U studni wzięła Dziwa wiadro, zaczerpnęła raz ostatni, napiła się i zapłakała.Uściskała siostrę,bratowe, braci, wszystkich pożegnała, kłaniając się do nóg wkoło.Wrota raz ostatni otwarły się izamknęły za nią; szła żegnać rzekę, co pod dworem płynęła, i kamienie, na których ojciec siadywał.Nikt się podróży tej sprzeciwiać nie śmiał.U płota uwiązany stał koń skrwawiony Domana; kazała gopuścić i nagnać, aby do swojego wracał stada.Stara Wielicha i dwu zbrojnych parobków odprowadzać ją mieli do jeziora, na Lednicę.Sambor sięwprosił trzeci.Gdy Dziwa jeszcze raz ostatni obejrzała się ku zagrodzie i powiała chustką białą, płacz i jęk dał sięsłyszeć ze dworu.Siostra i bratowe posiadały na ziemi i jak po umarłej zawodzić poczęły. A w dali słychać było, jak koń Domana, puszczony na wolę, czwałem, rżąc, przez lasy pędził do swoich.ROZDZIAA 13Koło dworu Domanowego cicho było i pusto, gdy następnego dnia Myszko przybył na koniu i stanął uwrót.- Nie ma Domana? - zapytał sługi, który we wrotach stał Milczał parobek.- Jest pan doma? - powtórzył.Nie było odpowiedzi.- Cóżeś ty oniemiał? - zawołał po raz trzeci, groznie już, przybyły kmieć, któremu się czołopofałdowało.- Co mam mówić? - nieśmiało począł chłopak.- Doman leży na pościeli raniony; baba mu ranę myje iziołami zakłada.Dyszy jeszcze.ano, życia mało.Myszko się rzucił na koniu i skoczył z niego.- Kto go ranił?Tu znowu zabrakło odpowiedzi; pokraśniał sługa, oczy spuścił, widocznie wstyd mu powiedzieć było.Niepewien nawet był, czy się godzi zdradzać tę tajemnicę, bo dla mężczyzny rana przez dziewkęzadana bezczestną była prawie.- Nie wiem - rzekł ostrożnie parobczak, chociaż świadkiem był, gdy padał Doman na ziemię.Myszko się dziwnie nań popatrzał, lecz już nie spytał go więcej i z wolna pociągnął do dworu, doświetlicy.Ciemno w niej było.Przy ogniu, który się palił maleńki wśród kamieni, skurczona siedziała Jaruha,prażąc coś w garnuszkach i skorupkach i szepcząc po cichu.W głębi izby, na skórze, leżał blady, z oczyma w słup otwartymi, z usty, których blade wargi byłyrozwarte, w gorączce, półsenny Doman.Na piersi widać było pokrwawioną koszulę i płachty mokre.Jaruha spojrzała na wchodzącego i palec pomarszczony, czarny, położyła na ustach, ale Doman jużdrgnął, ruszył się, jęknął i jakieś mruczenie niewyrazne z ust mu się wyrwało.Oczyma zatoczył, ciałemsię ruszyć nie mogąc.Myszko szedł ku niemu powoli.Ni jedna, ni drugi nie mówili nic; gość siadł wnogach na ławie.Tymczasem starucha sięgnęła do kubka stojącego przy niej, napiła się, otarła usta i poszła mokrejakieś niosąc ziele do chorego.Położyła mu je na piersiach, zaczęła mruczeć, ręce obie nad nimpodniosła przebierając palcami, splunęła na jedną i drugą stronę.Doman nie ruszał się, tchnął tylkociężej.Na ten znak życia pies, który leżał na ziemi, podniósł głowę z wolna i wlepił w pana oczy.Myszko nie spuszczał z niego wejrzenia, ale się odzywać nie śmiał.Zdawał się chory spać i marzyć.Niekiedy białe zęby jego ścięły się i zazgrzytały.To znów uśmiechał się niby.Ręce mu drgały, jakby cośchciał pochwycić.i opadały bezsilne.Myszko skinął na Jaruhę.Przystąpiła doń wprzód rozpatrzywszy się w nim dobrze i stanęła z pokorą.-Kto go ranił? - zapytał gość.Jaruha milczała długo trzęsąc głową.- Hę? Dzik - rzekła - a tak! dzik kłem rozdarł mu piersi.Gość oczy ciekawie zwrócił na nią i ruszył ramionami.Jaruha się poprawiła.- Jeleń.albo ja wiem?.Na łowy wyjechał, a z łowów go przynieśli.I trzęsła głową, brodę w ręku ściskając. - Oj.łowy te, łowy.gorzej wojny takie łowy! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl