[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemal wślizgiem do niego dopadłam i zaczęłam przewracad go naplecy.Ręce mi tak drżały, że nie mogłam sobie poradzid z ułożeniem jego głowy na swoichudach.Miał nieruchomą twarz i zamknięte oczy.Jego bezwładne ciało było jeszcze cięższeniż przypuszczałam.Dygotałam tak bardzo, że lokalizowanie tętnicy szyjnej sprawiło, iż najpierwzmacałam całą jego twarz i szyję.- Błagam, błagam, żyj  łkałam jak szalona, szukając pulsu i zalewając sięrozpaczliwymi łzami.Składałam w duchu przysięgi, że jeżeli on to przeżyje, to nigdy już nienazwę go draniem, nigdy nie dam się sprowokowad i nawet nigdy nie użyję swojej mocy.Wreszcie trafiłam na tętnice i poczułam w niej uderzenia krwi.Och, dzięki Bogu!Zalałam się jeszcze większymi łzami, wydając łkający wyraz szczęścia i jedną dłoniągłaszcząc go po szorstkim policzku, drugą zaczęłam gwałtownie szukad telefonu w kieszeni.Nie wiedziałam czy będzie działał po tych wodnych atakach i do kogo chcę zadzwonid: doAsha, Curtisa czy na pogotowie, ale wiedziałam, że muszę wezwad natychmiastową pomoc.Jak on to przeżył?Nagle jego duża dłoo nakryła moją, głaszczącą jego twarz i skamieniałam.Miałamwielkie z przerażenia oczy, twarz czerwoną od płaczu i dalej dygotałam, co musiał czud.Wreszcie po chwili uniósł powieki i na mnie spojrzał.- No dobra  powiedział lekko ochryple, krzyżując swoje palce z moimi i nawet w tymochrypłym głosie rozpoznałam nutkę rozbawienia. Jednak masz odrobinkę mocy.Wybuchnęłam płaczem jakiego świat jeszcze nie widział, aż się zachłystnęłam, ale tonie miało teraz znaczenia.%7łył i nawet miał siłę żartowad.Może go połamałam, ale nie173 zabiłam.Czułam taką ulgę, że odebrało mi to resztki sił, opadłam twarzą do jego piesi iszlochałam jak szurnięta.Nawet zostawiłam w spokoju telefon i uczepiłam się tą dłonią jegokoszulki, jakby od tego zależało moje życie.Gabe uniósł drugą dłoo i zaczął mnie nią gładzid po włosach, jakby mnie pocieszał,chod to ja powinnam pocieszad jego.Poczułam też, że jego pierś drży, jakby od śmiechu i tosprawiło, że odzyskałam mowę.- Ty draniu!  wyszlochałam, nawet uderzając go pięścią w tors, chociaż przed chwiląobiecywałam, że już go tak nie nazwę. Ty cholerny dupku! Nienawidzę cię!Jego pierś zawibrowała jeszcze mocniej, a ja dalej szlochałam z mieszaninyprzerażenia i ulgi.Mój świat by się zawalił, gdybym go zabiła.Nigdy nie mogłabym z tym żyd.- Wiesz  rzucił z rozbawieniem, dalej głaszcząc mnie po włosach  na ogół nie bije siękogoś, kto przefrunął ze sto metrów i zderzył się z drzewem.Natychmiast przestałam go okładad, ale nie mogłam się od niego oderwad.Nie wiem,co on w tym widział zabawnego, ale pewnie dziękował Bogu, że przeżył.- No dobrze, to było imponujące  rozległ się podekscytowany głos Curtisa. Dzieci,nie róbcie tego w domach  zachichotał.Poderwałam głowę i odszukałam zródło dzwięku.Curtis i Ash stali tuż obok nas, obajsię śmiali.Pierwszy raz w życiu znalazłam ludzi bardziej szurniętych ode mnie.Dlaczego ich nie wyczuwałam?Nie prawda.Wyczuwałam ich.Zrobiłam to w chwili, gdy poczułam się taka potężna.Byli tu praktycznie przez cały czas.Dlaczego żaden z nich nie zareagował?! Aż tak nie lubiliGaba, że chcieli, żeby zginął?!- Nie za dobrze ci?  spytał Ash, kucając po drugiej stronie Gabriela i nawet nieukrywając rozbawienia. Zaczynam żałowad, że to tobie daliśmy to zrobid.- Należy mi się jakaś przyjemnośd, za to że byłem kozłem ofiarnym  odparł zrozbawieniem.Byłam oszołomiona jak po uderzeniu w głowę.Nie bardzo wiedziałam, czemu oni sięcieszą, ale wiedziałam, że trzeba zabrad Gabriela do szpitala tak szybko jak to tylko możliwe.Może mied wewnętrzny krwotok, pękniętą czaszkę, złamany kręgosłup&174 Ash chciał dzgnąd swojego przyjaciela palcem, ale odepchnęłam jego rękę z siłą, ojaką się nie podejrzewałam.- Nie dotykaj go!  wydyszałam. Trzeba go natychmiast zabrad do szpitala!Gabe zaśmiał się jeszcze bardziej wibracyjnie, a Ash łagodnie wziął mnie za drugąrękę, tą której nie łączyłam z Gabrielem.- Juls  powiedział pieszczotliwie i ciepło. Jemu nic nie jest.Zaczęłam kręcid głową jak nakręcona.- Krwotok  głos mi się łamał. Obrażenia wewnętrzne.Złamania.- Nic mu nie jest  beztrosko oświadczył Curtis, bujając się nad nami na piętach.Nawet jakbyś posłała go na Antarktydę i zderzyła go z lodowcem, to tylko otrząsnął by się jakpies.Nic mu nie jest.Chod sądząc po jego zadowolonej gębie, to podoba mu się, że na tobieleży.To właśnie chcieliśmy ci pokazad, chod to był może trochę brutalny pokaz.Chodbyśmynie wiem jak chcieli, nie jesteśmy sobie w stanie zrobid krzywdy.Jesteśmy zupełnie odpornina swoje %7ływioły.Mrugałam, próbując zrozumied, co on chce mi powiedzied.Gabe nie jest połamany?Nie jestem w stanie zrobid im krzywdy? Wstanie i otrzepie się jak pies?To był pokaz?Spojrzałam na szczerzącego się Gabriela i poczułam, że znowu chcę płakad.- S-sprowokowałeś mnie& c-celowo?  wyjąkałam.To Ash mi odpowiedział.- Musieliśmy ci naocznie udowodnid, że nie zrobisz nam krzywdy nawet w chwilinajgorszej wściekłości, bo inaczej nigdy byś w to nie uwierzyła.Musieliśmy do tego wybradjednego z nas i Curtis z góry odpadał, bo nie potrafisz na niego nawet porządnie nakrzyczed.Zostałem ja i Gabe, a że Gabe ma wyjątkowy talent do wyprowadzania ludzi z równowagi, topadło na niego.Co on mówił?.- I& I w szkole też celowo mnie& ?- Musiałaś byd naprawdę porządnie wkurzona, żeby stracid swoją żelazną kontrolę przytaknął Ash. Pracowaliśmy nad tym cały dzieo.Sprowokowali mnie celowo? Chcieli, żebym walczyła z Gabem? Chcieli, żebym goprawie zabiła?175 Nie, nie mogłam go zabid  przypomniałam sobie.Nie mogłam skrzywdzid żadnego znich, nawet wtedy, gdy byliśmy w czwórkę i kiedy byłam naprawdę potężna.Przetoczyłam oszołomionym spojrzeniem najpierw po zupełnie spokojnym iwyluzowanym Curtisie, potem po uśmiechniętym z czułym rozbawieniem Ashtonie, a wkoocu po wyszczerzonym bezczelnie Gabrielu.To był ich plan.Gwałtownie puściłam ich ręce, zrzuciłam głowę Gaba ze swoich nóg, przez co stęknął,gdy stuknęła o ziemię, przyciągnęłam kolana do piersi, ukryłam w nich twarz i znowu sięrozpłakałam.Nie miałam do tego siły.Naprawdę myślałam, że go zabiłam.Nigdy niezgodziłabym się na taką pokazówkę, nawet pomimo tego, że jej efekty były jak balsam nasamotną, osnutą przerażeniem duszę.Nie mogłam ich skrzywdzid.Nie musiałam ich unikad.Nie musiałam byd sama ze swoją mocą.Poczułam, że objęły mnie mocne ramiona i do siebie przytuliły, a moje nozdrzawypełnił cudowny zapach męskiej wody toaletowej.Ramiona były silne i duże, więc nie miałyproblemu z otoczeniem mnie całej, przy jednoczesnym, pocieszycielskim głaskaniu mnie poplecach.Wiedziałam, że to Ash.Super zmysły czasami się przydawały.- Nie mogliśmy tego zrobid łagodniej, bo to nie miałoby żadnego pożytku  mówił domnie ciepło, a jego oddech rozkosznie muskał mi skroo. To musiało byd wstrząsające iprawdziwe, żebyś nam uwierzyła.Przykro mi, że to było takie ciężkie.Czasami trzeba w życiuzgrzeszyd, żeby poczud, że się żyje, Juls.Wyrwało mi się prychnięcie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl