[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślała oczywiście, że to strasznie niemądre z jej strony, czuła jednak, że już dłużej nie zdoła sama dzwigać całejodpowiedzialności.Musiała mieć kogoś kogoś, kto ją doceniał i komu mogłaby zaufać. O co ci chodzi? zapytał zdziwiony. Dokładnie o to, co słyszysz.Czy dobrze go znasz?Wyglądało na to, że nie może pojąć, w jakim celu go o to pytała.Sprawiał wrażenie oszołomionego.Właściwie niebyło w tym nic dziwnego.Reidar Lie był na wskroś kulturalnym człowiekiem i z pewnością wstrząsnął nim fakt, żechciała, aby mówił o swoim przyjacielu za jego plecami.Christine poczuła się zawstydzona do tego stopnia, że musiała odwrócić wzrok. Wybacz mi moje pytanie powiedziała szybko. Zapomnij o tym. Nie, nie, to nic takiego.Po prostu nie wiem, co byś chciała wiedzieć.Dlaczego pytasz o Harry'ego? Czy widziałaśgo jeszcze po naszym pierwszym spotkaniu?Christine wzruszyła obojętnie ramionami. Tylko raz.Wydaje mi się, że jest trochę.tajemniczy.Nie chciała wspominać ani słowem o nieprzyjemnej scenie w samochodzie, która miała miejsce dzień wcześniej.Reidar uśmiechnął się. Harry tajemniczy? Hmm, nie znam go zbyt blisko.Aączą nas tylko interesy. Czy nazwałbyś go uczciwym? Roześmiał się nieco zmieszany. Teraz już nic nie rozumiem.Myślę, że tak.A dlaczego?Christine spojrzała na siedzącego obok Reidara, na jego szlachetny profil i szczere oczy, patrzące teraz w głąbpokoju.Był tak pociągający, że odczuwała wręcz fizyczny ból.Nie mogła po prostu uwierzyć, że przyszedł jąodwiedzić.Jaki był cel jego wityty? Nie chciała, by robił jej fałszywe nadzieje.Byłoby to zbyt okrutne.Od tylu latżyła w absolutnej izolacji, marząc skrycie o tym Kimś.Czy mogła łudzić się, że wizyta Reidara ma jakieśspecjalne.znaczenie?Reidar był prostolinijny i uczciwy.Być może był też zbyt naiwny.Może nie rozumiał, jaki wpływ ma jegozachowanie na samotną kobietę?W końcu Christine zdała sobie sprawę, że Reidar o coś ją pyta.Zagryzła usta, a po chwili odrzucając wszystkieskrupuły, poprosiła: Reidar, nie pozwól mu się oszukać.Uważaj na siebie.Tak się składa, że wiem trochę na jego temat. Mówiszserio? W sprawach przyjazni nigdy nie żartuję.Popatrzył na nią poważnym wzrokiem. No to mów powiedział spokojnie.Potrzebowała wsparcia Reidara.Potrzebowała rozpaczliwie.KomisarzBakken nie okazał się szczególnie pomocny.Chodziło mu tylko o to, by złapać Harry'ego Berga.Dla Christine całata sprawa zaczynała się robić nieprzyjemna gardziła Harrym za jego podłą podwójną grę i samą sobą za to, żemusi udawać przyjazń, by następnie ściągnąć na niego kłopoty. Wiesz zaczęła niepewnie, lecz poczuła się lepiej, gdy objął ją ramieniem. Miałam przyjaciółkę. Tak?Christine w dalszym ciągu się wahała.Nie miała pewności, że postępuje słusznie, ale z drugiej strony czuła, że musipodzielić się z kimś swoimi rozterkami, gdyż w przeciwnym razie zwariuje. Harty ją uwiódł.Obiecał, że się z nią ożeni, a potem zabrał jej pieniądze i zniknął.Popełniła samobójstwo.W końcu wyrzuciła to z siebie.Doznała ogromnej ulgi na myśl o tym, że nie ma już przed Reidarem żadnychtajemnic.Przez chwilę siedział w milczeniu.Popiół na końcu jego papierosa stawał się coraz dłuższy, lecz on zdawał się tegonie zauważać. Skąd wiesz, że to był Harry? Napisała do mnie.Równocześnie z jeszcze jedną moją znajomą. I dlatego zamieściłaś ogłoszenie? %7łeby go odnalezć?Odwróciła się gwałtownie w jego stronę. Mówił ci o tym.?Reidar skinął głową. Tak.Już przed tygodniem, przy naszym pierwszym spotkaniu. To podłe z jego strony. W jaki sposób masz zamiar się na nim zemścić? Zemsta napawa mnie odrazą.Chcę tylko, aby żadna innakobieta nie podzieliła już losu Ellen. Nie ma pewności, że zrobi to ponownie. Ależ tak! Moja druga znajoma, pani Melander, również została przez niego oszukana.Reidar spojrzał na nią badawczo, Christine nie miała jednak ochoty mówić mu o swojej współpracy z policją ani teżo wszystkim, co wiedziała o tych dwóch a może nawet trzech przypadkach.Reidar był typem człowiekaszczerego i otwartego.Zrozumiałby to, że Christine działa na własną rękę, bawiąc się w prywatnego detektywa, niespodobałabymu się jednak myśl, że odgrywa rolę przynęty, by zaprowadzić jednego z jego przyjaciół do więzienia. Pomożesz mi? spytała cicho. To znaczy w sprawie Harry'ego? W jaki sposób? Sama nie wiem.Może po prostu swoją obecnością, żebym wiedziała, że mogę na ciebie liczyć w potrzebie.Spojrzał przed siebie w zamyśleniu. Wiesz, Christine, jestem doprawdy głęboko wstrząśnięty.Co prawda nie znam Harry'ego zbyt dobrze, ale żebymiał być. Popatrzył na nią. Ale jeśli się bliżej zastanowić.W gruncie rzeczy pasuje to do niego, prawda? Tak. Możesz na mnie liczyć, Christine zapewnił.I uważaj na siebie.Umówiłaś się z nim na następne spotkanie? Na jutro.Mamy pojechać na wieś. Czy nie lepiej byłoby pójść z tym wszystkim na policję?Odwróciła wzrok. Nie.nie mam przecież całkowitej pewności, sam rozumiesz.Może się okazać, że jest niewinny.Właśnie tegomam się zamiar dowiedzieć. Czy chcesz, żebym pojechał jutro z wami? zapytał wstając. Nie, moglibyśmy wszystko zepsuć. Christine wstała również. Nie podoba mi się to wszystko powiedziałz autentycznym niepokojem. Nie chciałbym, żeby ci się coś stało.Co za wspaniałe słowa! Zrobił krok w jej stronę, pogłaskał po policzku.I właśnie w tym momencie z sypialnidobiegło wołanie matki.Zazwyczaj Christine nie denerwowała jej bezradność, ale tym razem westchnęła ciężko z niecierpliwością. Przepraszam na chwilę rzuciła. Muszę już iść odrzekł z pośpiechem. Zadzwonię do ciebie jutro wieczorem, żeby się dowiedzieć, jak ci poszło.Uważaj na siebie.Christine musiała zaczerpnąć kilka głębokich oddechów, by się uspokoić i wejść do matki z tym samym co zwyklepełnym otuchy uśmiechem.ROZDZIAA VW niedzielę rano Christine poczuła w końcu wyrzuty sumienia i zadzwoniła na policję.Okazało się, że komisarz Bakken ma właśnie wolny dzień.Mogła się oczywiście tego spodziewać, ale trudno sobiewyobrazić, by ten człowiek miał jakiekolwiek życie prywatne.Przeciwnie, można było odnieść wrażenie, żemieszka w komisariacie i wychodzi stamtąd tylko po to, by przeprowadzić jakieś dochodzenie.Christine mimo wszystko zostawiła dla niego wiadomość.Nic więcej nie mogła zrobić, a poza tym i tak niewiele byto zmieniło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]