[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pobierzemysię w Wigilię, nawet jeśli sam będę musiał zaciągnąć cięprzed ołtarz.Felicity wyraznie wzdrygnęła się na te słowa.- Mówiłam poważnie.- Nie wątpię w to.- Ian chwycił jej podbródek i celowomusnął kciukiem drżącą, dolną wargę dziewczyny.- Alewiem, jak łatwo budzą się twoje pasje.Zapamiętaj mojesłowa, querida, będę miał dziedzica już na ZwiętegoMarcina* i siła nie będzie mi do tego potrzebna.Puścił Felicity dopiero, gdy dostrzegł w jej oczach cieńniepewności.- Więc niezależnie od twoich grózb, pobierzemy się,Felicity.Czy to jest jasne?Patrzyła na niego pobladła, widział porażkę w jejspojrzeniu.- Felicity? - ponaglił ją surowo, więc westchnęłaz irytacją i przytaknęła.Jego triumf miał niewiarygodnie gorzki smak i Ianżałował, że nie mógł zdobyć jej w żaden inny sposób.Podwpływem impulsu zdjął z palca sygnet i wcisnął gow chłodną dłoń Felicity, zaciskając na nim jej poplamioneatramentem palce.- Przedstaw to wierzycielom, jeśli przyjdą upominać sięo długi.Powiadomię cię o poczynionychprzygotowaniach, gdy tylko zdobędę stosownedokumenty.Kiedy tak stała, nic nie mówiąc, Ian puścił jej dłońi wyszedł, lecz słowa dziewczyny wciąż były przy nim: Skoro wymuszasz na mnie ten związek to i mniebędziesz musiał wziąć siłą.Przysiągł sobie, że zrobi wszystko, by udowodnij tejprzeklętej, upartej wiedzmie, że się myli.*ang.Martinmas Dzień Zwiętego Marcina przypadający na 11 listopada(przyp.tłum.).Moje zródła podają, \e lady Marshall widziano w StrandMoje zródła podają, \e lady Marshall widziano w StrandMoje zródła podają, \e lady Marshall widziano w StrandMoje zródła podają, \e lady Marshall widziano w Strandz kochanką jej mę\a.Jeśli to prawda, mamy do czynienia zz kochanką jej mę\a.Jeśli to prawda, mamy do czynienia zz kochanką jej mę\a.Jeśli to prawda, mamy do czynienia zz kochanką jej mę\a.Jeśli to prawda, mamy do czynienia zniebezpiecznym precedensem, albowiem z chwilą, gdy dwieniebezpiecznym precedensem, albowiem z chwilą, gdy dwieniebezpiecznym precedensem, albowiem z chwilą, gdy dwieniebezpiecznym precedensem, albowiem z chwilą, gdy dwiekobiety naradzą się w sprawie tego samego mę\czyzny, zkobiety naradzą się w sprawie tego samego mę\czyzny, zkobiety naradzą się w sprawie tego samego mę\czyzny, zkobiety naradzą się w sprawie tego samego mę\czyzny, zpewnością straci on obie.pewnością straci on obie.pewnością straci on obie.pewnością straci on obie.Lord X, The Evening Gazette"Lord X, The Evening Gazette"Lord X, The Evening Gazette"Lord X, The Evening Gazette"24 grudnia 1820 roku24 grudnia 1820 roku24 grudnia 1820 roku24 grudnia 1820 rokuW wigilijny poranek Felicity i pani Box były na nogachWWWjuż od świtu.Mając tylko dwie godziny do ślubu, nadalprzebywały w sypialni Felicity, która stała sztywno nastołku z wyciągniętymi ramionami, podczas gdy pani Boxprzysposabiała dla niej suknię ślubną jej matki.- To dobrze, że za czasów twojej matki suknie były takmocno dopasowane - komentowała pani Box - inaczejmusiałabyś założyć do niej gorset.A wiem, jak bardzo nieznosisz gorsetów.Felicity wspomniała słowa Iana: Cieszę się, że nienosisz tych wstrętnych gorsetów.Po ślubie nie pozwolę cimieć na sobie więcej niż koszulę, gdy będziemy sami.Po ślubie.Już niedługo będą małżeństwem.Na tę myślnagła fala gorąca opłynęła jej piersi i sięgnęła w dół.- A bodaj to.- wymamrotała pod nosem.- No już, kochana, nie bądz taka.To jeszcze nie koniecświata.- Upinając fałdkę satynowego stanika, pani Boxzaczęła ją przyszywać. Wychodzisz za wicehrabiego,na miłość boską! Wezmie chłopców pod swoje skrzydła.- Ha! Nawet nie pozwoli mi spędzić z nimi jutro Zwiąt!- Czy możesz go winić? Kto chciałby mieć na głowieczterech chłopców podczas swego miodowego miesiąca?Mógł ich wszystkich gdzieś odesłać, ale tego nie zrobił.Chce tylko tygodnia sam na sam z tobą, żeby mógłpokazać ci swą posiadłość.Szkoda, że akurat w tymtygodniu wypada Boże Narodzenie, ale powinnaś byłao tym myśleć, zanim pozwoliłaś mu się uwieść.Felicity popatrzyła groznie na panią Box.- I na dodatek zamyka dom.mój dom!Podnosząc wyżej ramię Felicity, kobieta zebrałamateriał i szybko go odpowiednio upięła.- To już nie jest twój dom, dzięki Bogu.Co planowałaśrobić po ślubie? Mieszkać tutaj? Oddzielić się od męża?- To zawsze jakiś pomysł - mruknęła Felicitya gospodyni się roześmiała.- Lepiej mi tu nie kłam, kochana.Nie chcesz mieszkaćz dala od tego rosłego ogiera i dobrze o tym wiesz.- O cholera - szepnęła Felicity, a łzy nabiegły jej dooczu.Palcami musnęła ciężki sygnet, który miała zawieszonyna szyi, na łańcuszku.To była prawda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]