[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Która ich wszystkich przyjmie i wyżywi.Ale nikt nie chciał w tak daleką drogę,Nikt nie chciał swoich i kraju porzucić,I mogił ojców, i chaty praóiadów.Każdy chciał zostać, a choćby i umrzeć,Byleby w swojj ziemi, mięóy swemi.u e a óiś popr.pisownia: jutrzenka.u e prawdopodobnie powinno być w lm: zwierze (tj.jak zwierzęta).ze i na y a zew i Anafielas 54Lecz kapłan młódszju braci iść rozkazał;Przyrzekł, że wrócą do ojców krainy,A duch ich do nij po śmierci przyleci,Jeśli się wzajem zab3sć nie będą,I o swj wierze i ojczystych BogachDis obcj ziemi nie stracą pamięci.Wyszli więc młódsi.Szli długo przez góry,I szli przez rzeki, i po morza brzegach,Aż przyszli w Litwę, i znużeni drogą,U morza, Niemna i Neris osiedli.Wióiałeś, synu, mogiły wysokie,Które po lasach wznoszą się, dębami,Sosny staremi i lipyu t pokryte.Upadek, Złoty wiekTu ojców groby.W nich leżą olbrzymi.Myśmy skarlałe wielkoludów szczątki,Myśmy potomki ojców, których kościW óiecinnych naszych nie udzwigniem ręku.Bogiu u skarały, i ogromne ludyZeszły na karły bezsilne, trwożlie,Z duszą tak małą, jak drobne ich ciała.Spójrz w te mogiły.Gdy je wiatr rozwieje,W nich kość, jak dębu stary pień, bieleje;Czaszka, mieóianym wężem uwieńczona,Strzaskana w czworo, większa, niż ty cały;A wielka dusza góieś w ojców krainiePłacze, bo się już nie odroói w synieu v ,Bo óiecióm z woli Bogów się dostałoDusza zmalała i zdrobniałe ciało.Dawno już Pramżu ten stary świat stworzył,I pirwsze lata młodj jeszcze ziemiSłodkie, jak każda młodość, być musiały.Ale niedługo luóie się popsuli:Bo tyle złego sama ziemia płoóiZ temi darami, które dla nas roói!PotopPowstały wojny, nienawiści, zdrady Brat zabił brata, ojciec przeklął syna,A matka córkę, a óieci roóiców.Naówczas Pramżu spójrzał z okna niebios;Spójrzał, i swojj nie mógł poznać ziemi. Toż to jest świat mójH toż to moje óieci!Góież jest ta zgoda, która ja posiałem?Góież są te cnoty, które w dusze wlałem? Rzekł, ręką wrota otchłani odrzucił,Góie duchy, sieóąc, rozkazów czekały;Dwa z nich wywołał, kazał im na ziemię.Wanda i Wiejau w poszły; w ręce wzięły,Zaczęły światem kołysać i chytać,Aż wszystkie morza do góry się wzdęłyI z brzegów swoich na ziemię się lały.Zalały wzgórza, doliny zrównały.u s óiś popr.pisownia: młodszy.u t s sn s a e l óiś popr.forma N.lm: starymi sosnami i lipami.u u s a a óiś popr.forma: Bogowie skarali (ukarali).u v s n e óiś popr.forma Msc.lp: w synu.u w an a e a (litew.an , as) woda i wiatr.[przypis autorski]ze i na y a zew i Anafielas 55Przez dni dwaóieścia, przez dwaóieścia nocy,Trwał potop wielki.Luóie z gór na góryPróżno się biedni rzucali, płynęli;Nigóie im Pramżu suchego kawałka,Nigóie suchego nie zostawił kraju:Bo na przeznaczeń kamieniu odwiecznymWyryto było, że wszyscy wyginą.Lecz kiedy wyjrzał na skaraną ziemię,Wióiał ją Pramżu pustą i zalaną, Wióiał, jak morskie pląsały potworyI ponad całą ziemią panowały,%7łal mu był luói.A jeszcze ich dwojeGóieś na wierzchołku góry jednj drżało.Pramżu jadł właśnie niebieskie orzechy,I rzucił z góry orzecha łupinę.Wsiedli w nią starzy.Pramżu zamknął duchyI znowu wrota u otchłań zarzucił.Morza do brzegów, rzeki do łożyska,Wszystko, jak dawnij, na miejsce wróciło,I ziemia znowu zielenieć zaczęła,A trawa kości skaranych pokrywać.Dwojgu tym luóióm na znak pojednaniaPramżu na niebie zawiesił Linxminęu x ,Laskę pokoju, obietnicę zgody.Lecz z tylu luói tysiąców zostałoDwoje ich tylko, i to starców dwoje:Niewiasta, która roóić już przestała,I mąż, co władać oszczepem nie zdążał.Linxmine woląu y Bogów im przyniosła.Ona im rzekła: Skaczcie przez kamienie,A każdy kamień w człeka się przemieni.Ilekroć stara skoczyła niewiasta,Tyle się kobit naroóiło młodych;A ile razy ów starzec przeskoczył,Tyle się synów od ziemi podniosło.Tak od nich óiewięć par powstało luói,I óiewięć pirwsze Litwy pokolenia,Które po óiś óień mieszkają na ziemi;iewięć pokoleń, jak óiewięć jest maściKoni ofiarnych, które święcą Bogóm.Było to dobrze przed ojców podróżą.Jeszcześmy wszyscy we wschodnij krainie,Na swojj ziemi długi czas mieszkali;Jeszcze naówczas nie skarlały ludy,I rosły wyżj głową ponad lasy,A morze było w kolano olbrzymómv p.Cięższe już było po potopie życie.Człowiek za grzechy pirwszych pokutował:Bo ziemia była niepłodna i mokra,A błót i jezior z potopu zostałoWięcj niż lasu i suchego pola.Luóie pomięóy puszcze się tulili,W budach i dołach od burz się chronili,u x n na (mit.litew.) tęcza.[przypis autorski]u y l óiś popr.forma B.lp: wolę.v p l óiś popr.forma C.lm: olbrzymom; e lan l morze sięgałoolbrzymom do kolan.ze i na y a zew i Anafielas 56%7łołęóią spiekłą i mięsem surowymNęóne swe życie krzepiąc, jak zwierzęta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]