[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Fahrio też nie może się nadziwić!-wiem, ale boję się, że pewnego dnia nie wróci wyznała Tara. A jeśli ktoś jąnapadnie?-Do tej pory doskonale radziła sobie sama.Daj spokój, boisz się po prostu, żenie zechce z nami zostać.-A ty nie?Oberżysta nie odpowiedział.Oczywiście, ze się bał i jego żona o tym wiedziała.Nigdy nie był tak szczęśliwa jak teraz, kiedy dziewczynka mieszkała z nimi.Alea zmieniła wiele w ich życiu.Przez samą swą obecność rozbudziła na nowomiłość, jaką darzyli się on i Tara.Wiedział jednak, ze mała nie może zostać znimi na zawsze.*Pewnego dnia tuż przed pora wieczerzy, idąc wolno ulicą, Alea podsłuchałarozmowę dwóch mieszczan.Siedząc na murku fontanny, rozmawiali o JegoWysokości Królu Gaelii.Eoghan Mor nie należał do najbardziej poważanych władców sporód wszystkichkrólów rządzących dotąd wyspą.Nie był co prawda zły ale mówiono, że łatwomożna go zastraszyć i zmanipulować.Nie potrafił na przykład stawić czoładruidom i zbyt szybko wycofał się z walki z chrześcijanami z Harcourt.Wsumie Eoghan z trudem utrzymywał swoje panowanie nad pięcioma hrabstwamiGaelii.Jednak wieści ze stolicy niezwykle ucieszyły mieszkańców Sarre,http://chomikuj.pl/Manija.B34najbiedniejszego hrabstwa wyspy: Najjaśniejszy Pan zamierzał poślubić tutejsząpannę, w dodatku pochodzącą z Saratei!Alea cichutko podeszła nieco bliżej, by lepiej słyszeć.-Jak zwie się ta panna? - Dopytywał najstarszy.-Amina.Amina Salia, córka kowala pamiętasz ją?Alea podskoczyła na dzwięk imienia przyjaciółki z dzieciństwa.Przez kilkachwil nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.Amina miała wyjść za króla?Niemożliwe?-Ale ona nie ma jeszcze piętnastu lat! wykrzyknął starzec.-Właśnie skończyła odpowiedział inny Po śmierci ojca wyjechała do swojejciotki w Providence.Tam pobierała nauki w jednego druida i okazała siępiekielnie uzdolniona, że zeszłego roku uzyskała tytuł uzdrowicielki! Na Mojręjest tak młoda, że zrobiło się o niej głośno w całej stolicy, gdzie uznano ją zacudowne dziecko! Dziewczynka w Saratei, zdajesz sobie sprawę?I tak właśnie zauważył ją Najjaśniejszy Pan.-Myślę, że będzie o nas pamiętać, jak zostanie królową? Może król zajmie się wkońcu hrabstwem Sarre.-Mam nadzieję westchnął młody mieszczanin.Alea nie wierzyła własnym uszom.Patrzyła na piękny pierścień na swoim palcui uśmiechnęła się do siebie.Tak jej życie wciąż się zmienia.Pragnęła teraz tylkojednego: pobiec w te pędy do Gąski na Ruszcie i opowiedzieć o wszystkimTarze i Kerry emu.Odwróciła się i pognała z bijącym sercem na drugi koniecSaratei.Kilku przechodniów roześmiało się na jej widok.Już od dawna niewidziano Alei pędzącej na przełaj przez miasteczko.Wpadła bez tchu do oberży i przeciskając się między klientami pobiegła dokuchni, w której znalazła parę oberżystów.Popatrzyli na siebie dziwnymwzrokiem, zastanawiając się co też mogło się stać ich podopiecznej.Alea opowiedział dosyć niedokładnie całą historie, bezskutecznie próbujączłapać oddech między jednym zdaniem a drugim, ale była tak podekscytowana,ze połykała co drugie słowo.Kiedy wytłumaczyła, kim była Amina i ile dla niejznaczy, wykrzykęła:-Musze wyruszyć do Providence!Tara rzuciła mężowi zaniepokojone spojrzenie.Czytała w jego myślach.-Aleo zaczął Kerry, podsuwając dziewczynce krzesło, aby usiadła uspokójsię trochę.Rozumiem, ze jesteś podekscytowana, ale zbyt się rozpędziłaś! Czyjesteś pewna, że Amina cię w ogóle rozpozna?Alea zdawała się zaskoczona.Spodziewała się innej reakcji po swychgospodarzach.Nie rozumiała, jak oberżysta może wątpić w to, czy Amina jąrozpozna, domyślała się więc, że naprawdę niepokoiło go coś innego.-Oczywiście, że mnie rozpozna! odpowiedziała marszcząc brwi.Kerry odwrócił się do żony, szukajac pomocy w jej spojrzeniu, ale Tara czułasię równie niezręcznie jak on.Zacisnął więc wargi, popatrzył znów na Aleę iuśmiechnął się z zażenowaniem.-A co potem? zapytał z zatroskaną miną. ma na pewno ważniejsze rzeczy doroboty przy przygotowywaniach do ślubu niż zajmowanie się przyjaciółką zhttp://chomikuj.pl/Manija.B35dzieciństwa, której nie widziała od lat.Aleo ja myślę, że to nienajlepszypomysł zjawiać się ot tak.tym razem Alea zrozumiała, że Kerry nie ma śmiałości, by powiedzieć jejwprost, iż nie zgadza się na jej podróż.-Jestem pewna, że ucieszy się na mój widok.Ja w każdym razie bardzo sięucieszę! Taro ja chcę tam jechać!-Providence jest bardzo daleko stąd, Aleo to miasto nie leży nawet w naszymhrabstwie! Nie stać cię na taka podróż, trzeba by kupić konia, opłacać oberże podrodze.a tam na miejscu i tak królewska straż nie wpuści cię do pałacu!Naprawdę Aleo to niemożliwe!-Dotrę tam bez problemu! Zawsze radziłam sobie sama.Nie musze kupowaćkonia ani płacić za noclegi w oberżach.Dlaczego chcesz mnie powstrzymać?Tara odwróciła się, udając, że zajmuje się czymś w kuchni.Pierwszy raz kłócilisię z dziewczynką i oberżystka nie wiedziała, jak się zachować.W końcu, choćbardzo się do niej przywiązali, to nie byłą ich córka: tak naprawdę nie mieli nanią żadnej władzy.A jednak, taj samo jak mąż była przekonana, ze powinnipowstrzymać Aleę przed popełnieniem takiego głupstwa.Miał nadzieję, żedziewczynka w końcu to zrozumie.Tymczasem Kerry zaczął tracić cierpliwość.On także nie śmiał zbytnio naciskać na to dziecko, które znał tak naprawdędopiero kilka tygodni, ale upór dziewczynki zaczynał być niepoważny.I niemógłby patrzeć, jak wyrusza do Providence, po tym jak w końcu zaczęłaprowadzić normalne życie.-Posłuchaj maleńka, zapewniam cię, ze to zły pomysł.Rozumiem, że chciałabyśwyjechać, ale musisz wiedzieć, że w życiu nie zawsze robimy to, na co mamyochotę.A to nie jest odpowiednia chwila, byś podróżowała sama.Jesteś zamłoda, właśnie zaczęłaś zarabiać na siebie.Wrócimy do tego kiedy twojaprzyjaciółka będzie już mężatką.Może sama przyjedzie do Saratei spotkać się zmieszańcami, a wtedy z pewnością cię odnajdzie.Ale na razie musisz poczekać.Musisz być cierpliwa.Rozumiesz?-Rozumiem, że nie chcecie bym jechała i tyle! wykrzyknęła Alea próbującpowstrzymać łzy.Wstała gwałtownie i wybiegła do głównej izby, by zebrać zamówienia klientów,którzy zaczynali się już niecierpliwić.Zacisnęła zęby, żeby nie płakać i przezcały wieczór unikała zaniepokojonych spojrzeń Kerry ego i Tary.Nawet kliencizauważyli jej smutek.Pierwszy raz nie śmiała się z wygłupów żartownisiów inie odpowiadała każdemu dobrym słowem.Nocą, kiedy znalazła się sama w ciemnościach swojego pokoju, pozwoliłapopłynąć łzą, które wstrzymywała przez cały wieczór
[ Pobierz całość w formacie PDF ]