[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypominał jej lwa czającego się na zdobycz,Gdy wychylił się z cienia, przez moment nie mogła oderwać odniego oczu, wstrzymała oddech.Ogolił się i przebrał.Zniknęłyniechlujne wąsy i ciemny zarost pokrywający policzki.Twarz oostrych rysach, mocno zarysowanym podbródku, znamionowałasiłę.I te piekielnie zmysłowe usta, wygięte teraz w uśmiechu.Miał na sobie wyblakłe d\insy i białą czystą koszulę, rozchylonąpod szyją.Jasne kręcone włosy, gęste i, jak się zdawało miękkie,opadały mu na kołnierzyk.Na Boga, jaki to przystojny mę\czyzna, pomyślała i natychmiastzirytowało ją to, \e pozwoliła sobie na takie spostrze\enie.- Nie wypada podkradać się bezszelestnie - powiedziała, silącsię na surowy ton.- Czy\by oczekiwała pani ode mnie dobrych manier?- Nie - odburknęła.Mad Dog zsunął kapelusz na tył głowy i powoli podszedł dokobiety, stukając obcasami o drewnianą podłogę.Wpatrywał się wnią, jak gdyby czegoś oczekiwał.Ona tymczasem wygładziła nieistniejące fałdy fartucha iodwróciła się do niego plecami.- Mo\e pan usiąść, panie Stone.Za chwilę kolacja będziegotowa.- Wyglądają jak larwy - powiedział, zerkając jej przez ramiędo garnka z gotującymi się kluseczkami.ZAGUBIENI- Piękne porównanie, panie Stone.Tego mogłam się popanu spodziewać.Roześmiał się.Głośny, dzwięczny śmiech zirytował ją.Chciała mu przecie\dokuczyć.Uniosła bezwiednie głowę i napotkała przenikliwy wzrokmę\czyzny.Mad Dog stał tak blisko, \e czuła jego męski zapach iwoń świe\o wypranego ubrania.Uwolniła się od jego wzroku, ale przypadkowo spojrzała ni\ej,tam gdzie rozchylona koszula odsłaniała pierś porośniętą kręconymiwłosami.Poruszona tym widokiem, zmusiła się, by ponowniespojrzeć mu w oczy.- Czy miał pan jakiś powód, \eby tu przyjść? - zapytała.- Tak.Wiedziała, \e nie powinna o nic pytać, ale nie potrafiła siępowstrzymać.- Jaki?Przysunął się nieco bli\ej.Mariah poczuła, \e serce bije jejszybciej, nie wiedziała tylko, czy ze strachu, czy z powodu jakichśinnych nieznanych znacznie bardziej niebezpiecznych uczuć.- Chciałbym panią lepiej poznać.- Co takiego?- Ciekawi mnie pani.To wszystko.- Roześmiał się.- Nie \yczę sobie, \eby pan zbytnio interesował się mojąosobą, panie Stone.- Mariah starała się unikać jego wzroku.- Wiem o tym i to właśnie pobudza moją ciekawość.- Koniecznie chce pan mnie zirytować, tak? - zniecierpliwiłasię.- Ale\ nie.To przychodzi tak samo z siebie.Taki ju\ jestem,mam do tego wyjątkowy talent.- Pańska matka musi być szczególnie dumna z tak utalen-towanego syna - rzekła.i w tym momencie przypomniała83KRISTIN HANNAHsobie, \e jego matka zmarła.- Och, Bo\e, panie Stone, tak miprzykro.- Spojrzała na niego, nie wiedząc, co powiedzieć.Tym razem nie uśmiechnął się.W jego oczach dostrzegła coś,co ją zaskoczyło, jakiś cień wyra\ający dojmujące uczucieosamotnienia, coś, co wydawało jej się szczególnie bliskie.- Wybaczam pani - powiedział.- Przyszło to panu łatwo - odparła, starając się nie myśleć otym, co obaczyła w jego oczach.- Nale\ę do łudzi niefrasobliwych.Proszę pamiętać o tym,kiedy powiem coś, co panią dotknie.- Zamierza mnie pan obra\ać?- Nie, ale mo\e się tak zdarzyć.Do tego te\ mam talent.- To ju\ drugi, którym pan się szczyci.- Mieszała przez chwilęgotujące się kluski, po czym dodała: - Z takimi talentami zapewnełatwo znajduje pan pracę.- Rzadko uganiam się za jakimś zajęciem.- Mam pecha, \e akurat znalazł je pan u nas.Gdy nachylił się ku niej, Mariah przez moment myślała, \echce jej dotknąć.Próbowała się cofnąć, ale nie mogła.Mad Dog jednak nie wyciągnął ręki, nie dotknął jej.Patrzyłtylko na nią, ale intensywność jego wzroku była bardziej fizycznani\ dotknięcie.- Pani nie jest taką osobą, na jaką pani wygląda, pannoThrockmorton.Mariah nie potrafiła na poczekaniu znalezć jakiejś ciętejriposty, na szczęście zaskrzypiały kuchenne drzwi.- Jak się macie? - rozległ się donośny głos Rassa.Mad Dog cofnął się, a Mariah odwróciła się do niegoplecami.- Dobry wieczór.- Jej głos zabrzmiał niepewnie.Nawetoddychanie przychodziło jej z trudem.Starszy pan pociągnął nosem i poklepał się po brzuchu.84ZAGUBIENI- Czuję zapach pieczeni z duszoną kapustą i kluseczkami.Mojaulubiona potrawa.Dostanę podwójną porcję?- Z pewnością, ojcze.Nachyliła się, otworzyła drzwiczki piekarnika, wyjęła z niegodu\y rondel i postawiła na blasze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]