[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spływająca po plecach woda przywróciła ją do jakiejtakiej przytomności.Dobrze, a więc ma silnego, zwinnegoi cholernie zirytowanego faceta przywiązanego do łóżka.Rzecz w tym, jak go uwolnić i dopaść drzwi, zanim onrozszarpie ją na strzępy? Zmieniła wodę na zimną i roz-budziła się całkowicie.Wytarła się miękkim, puszystym ręcznikiem.Zerknęław lustro i pomyślała, że jej twarz wyglądała dziwnie,a spoglądające spod ciężkich powiek oczy robią wrażeniemądrzejszych, bardziej doświadczonych.Kiedy wkładaławyjściowe ubranie, jej skóra była zbyt wrażliwa, by znieśćjakikolwiek dotyk.Poza dotykiem skóry Cade a.Oparła czoło o zimne szkło.Oczywiście to się musiskończyć, ale jakie to trudne.To jakby przestać od-dychać.Odwróciła się do prysznica i odkręciła kurki, potemprzekręciła przełącznik, żeby woda lała się do stojącej nanóżkach w kształcie szponiastych łap wanny.Wróciła dopokoju, podniosła koszulę Cade a i wsunęła palec w szluf-kę jego spodni. Co robisz? zapytał ostro mężczyzna.Ryan spojrzała na niego i pokręciła głową.68 Kristin Hardy Nic nie słyszę, zagłusza cię szum wody.Zarazwracam. Otoczona kłębami pary wrzuciła jego ubraniedo wody. Co ty, do licha, zrobiłaś? zapytał gniewnie, kiedydziewczyna wróciła do pokoju.Rysy twarzy wyostrzyłymu się ze złości, zaczął szarpać więzami, aż zaskrzypiałołóżko.Ryan poczuła dreszcz trwogi. Cóż, nie mogę dopuścić, żebyś mnie złapał powie-działa rozsądnym tonem, pakując do torby rozsznurowa-ny gorset i buty na szpilkach. A nie byłoby najlepiej,gdybym zostawiła cię związanego, żeby rano znalazły cięsprzątaczki. Dzięki za troskliwość powiedział zgryzliwie. Musiałam więc znalezć sposób, żebyś mógł się samuwolnić, ale nie mógł wybiec za mną do holu. Sięgnęłado torebki i wyjęła dwadzieścia dolarów. Wybacz, że niewypłacę ci pełnej stawki, ale w zaistniałej sytuacji tochyba zrozumiałe. Położyła pieniądze na nocnym stoli-ku, odsuwając na bok opakowania po prezerwatywach. To powinno pokryć rachunek za pralnię.Zanim twojeubrania przeschną na tyle, żebyś mógł je włożyć, jakiś czasupłynie.Rozluzniła sznur, którym była przywiązana ręka Ca-de a.Złapał ją za ramię, zanim zdążyła odskoczyć.Ryan z trudem opanowała panikę. Dopóki mnie trzymasz, nie zdołasz się uwolnić powiedziała spokojnie.Cade przyciągnął dziewczynę do siebie, jej twarz byłao cal od jego twarzy. To jeszcze nie koniec stwierdził, wpatrując sięw nią płonącym wzrokiem.Puścił Ryan tak szybko, żedziewczyna zatoczyła się do tyłu.Odetchnęła głęboko, wzięła torebkę, neseser i ruszyłaku drzwiom.Sekretny kochanek 69 Oczywiście, że to koniec, panie Douglas.Nie ma panpojęcia, gdzie mnie szukać.Wyszła do holu i zdecydowanie zamknęła za sobądrzwi.Rozdział szóstySłońce wstawało po drugiej stronie rzeki Charles, kiedyRyan wjechała na wybrukowaną zatoczkę schodzącegodo rzeki pasa zieleni i zaparkowała.Pół mili za nią starykamienny most łączył brzeg bostoński, na którym sięznajdowała, z leżącym na przeciwległym brzegu Cam-bridge.W pobliżu miejsca do parkowania woluntariuszez biura organizacyjnego jednego z niezliczonych bostoń-skich festynów ulicznych wznosili jaskrawe brezentowestragany i ciągnęli przewody elektryczne.Nad wodąwisiały jeszcze opary.Ryan robiła notatki do nowego cyklu zajęć i nieodbierała telefonów od Helene, która w nieskończonośćnagrywała wiadomości na sekretarkę coraz bardziej poiry-towanym tonem.Ryan kompletnie się tym nie przej-mowała.Może to głupie, ale po prostu nie była jeszczegotowa, by mówić o tym, co się wydarzyło z Cade em.Czuła się zagubiona, wściekła i nadal nie była w staniesprecyzować swoich uczuć.Sekretny kochanek 71Z westchnieniem otworzyła drzwi i postawiła nogę naasfalcie, żeby zawiązać sznurowadło. Przyjechałaś prawie punktualnie, śpiąca królewno.Ryan podniosła wzrok i zobaczyła przed sobą choch-lika o rudej czuprynie. Jakim cudem jesteś taka rześka pięć po ósmej ranow sobotę, Becko? To chorobliwe. Ryan ziewnęła,patrząc na tryskającą energią przyjaciółkę. Byłabympunktualnie, gdybyś się nie upierała, żeby biegać o świcie. Wiesz, co mówił Beniamin Franklin odparła Beckaz uśmiechem. Wcześnie spać i wcześnie wstać. Ben Franklin był lubieżnym, wyuzdanym seksualniestarcem warknęła Ryan, głośno zatrzaskując drzwiczkisamochodu.Pochyliła się, żeby wetknąć kluczyki dowewnętrznej kieszonki szortów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]