[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To miało pozostać na zawsze jej tajemnicą.Nie powinna też zdradzić się z tym, że wie, za co Walkermiał aresztować sir Ratcliffe'a.Po jego nagłej śmierci władzenie ujawniły brudnych szczegółów sprawy.Wolały uniknąćskandalu i niezdrowej sensacji.Spojrzała więc zmieszana na Cobiego i spytała:- Kogo? Człowieka, który zastrzelił sir Ratcliffe'a? Nie.Strzał padł z ukrycia.Nikt nie wie, kto to zrobił. Cobie, który szybko odzyskiwał jasność myślenia, założyłbysię o każdą sumę, że zna sprawcę.Chwilę odpoczął, a potemochryple powiedział:- Dobrze się stało.Przynajmniej nie będzie procesu.Powinniśmy być wdzięczni temu, kto to zrobił.Tak powiedziałby zdrowy Cobie, więc wszyscy dookoła poczuli się razniej.Ojciec podszedł do łoża i spytał łagodnie:- Sądzisz, że mogę przyłączyć się do wspólnego świętowania, skoro już do nas wróciłeś? Nie będę płakać, obiecuję!To z kolei było bardzo w stylu Jacka, toteż jego żona i synjednocześnie parsknęli śmiechem.Wprawdzie śmiech Cobiegobrzmiał słabiutko, ale i to wystarczyło, żeby uszczęśliwić rodzinę.Wesołość całkiem stopiła lody.Nagle Dinah przypomniałasobie o biednym panu Van Deusenie, który siedzi na posterunkuw bibliotece.Wysłała więc do niego pielęgniarkę ze szczęśliwąnowiną, że Cobie odzyskał przytomność i najgorsze już chybaminęło.Dwa dni pózniej, gdy Cobie porządnie się wyspał, został dobrze nakarmiony i pojednał się z rodzicami, z którymi tak długonie miał kontaktu, Dinah zastała go w stanie dziwnego niepokoju.- Podziękowałem Hendrickowi - powiedział natychmiast -chociaż on oczywiście udaje, że nie wie, o co mi chodzi.CzyWalker go niepokoi?- Nie - odparła Dinah.- Naturalnie przesłuchał pana VanDeusena, podobnie jak wszystkich, którzy mieli coś wspólnegoz procesem, ale nie znalazł żadnej poszlaki wskazującej na to,by ktokolwiek z przesłuchanych zastrzelił sir Ratcliffe'a.Zdajesię, że nawet przeszukano dom Hendricka.Inspektor wspomniał, że sir Ratcliffe zginął od kuli z kolta.Moim zdaniemWalkerowi i innym ulżyło, że nieznany sprawca wyręczył kata. Pomyśl tylko o skandalu, jaki wybuchłby, gdyby sir Ratcliffe'asądzono za usiłowanie morderstwa.- To prawda - przyznał sennie Cobie.Wciąż był jeszczebardzo słaby, choć lekarze obiecywali mu szybki powrót dozdrowia.Podczas rozmowy z rodzicami dowiedział się, z jakim poświęceniem pielęgnowała go Dinah.- Odpędzała od ciebie dosłownie wszystkich, byle tylkomóc się tobą zająć.Cobie przyjrzał się swojej niespełna dziewiętnastoletniej żonie, jak z gracją krząta się po pokoju, dyrygując pielęgniarkami.Od razu było widać, kto tu rządzi.Pomyślał też, że chciała pielęgnować go osobiście nie tylkoz troski o jego samopoczucie, lecz również dlatego, że majaczył.Nie miał pojęcia, ile swoich sekretów zdradził, leżąc bezprzytomności, i doszedł do wniosku, że nigdy się tego nie dowie, bo Dinah wyraznie nie zamierzała o tym mówić.A on nie zamierzał pytać.Należało bardziej jej ufać.Dinah to godna córka swojegoojca.Postanowił, że nigdy więcej jej nie okłamie.Zasługiwała na to, by wiedzieć o nim wszystko co najlepsze.i najgorsze.Już tyle razy ocaliła go dzięki swej bystrości i sile woli.Najpierw w Markendale, gdy sprytnie schowała klejnoty znalezione w magicznym pudełku.A potem dwa razy zawróciła goz drogi ku śmierci.To głos Dinah przypominał mu, że zostawiłna ziemi nie załatwione sprawy.Tego ranka Hendrick powiedział mu dokładnie to samo.- Ta twoja żona, Jake, to prawdziwy skarb, a skarbów trzebapilnować.Nigdy nie przypuszczałem, że ożenisz się z kobietą,która pomimo młodego wieku dorówna ci pod każdym względem.Pamiętaj, że jeśli ją skrzywdzisz, to będziesz miał ze mnąna pieńku, więc lepiej wywiązuj się ze swoich obowiązków!Wywiązać się z obowiązków.to byłoby za mało.Pragnął otoczyć Dinah bezgraniczną miłością, o zdolność do której nawet się nie podejrzewał.Wkrótce Dinah znów się przy nim znalazła.Minę miała uroczystą.- Czy jesteś dostatecznie silny, Cobie, żeby nie zasnąć, pókinie skończę tego, co mam do powiedzenia?- Zależy, co masz mi do powiedzenia - odparł przekornie.- Coś, co moim zdaniem cię ucieszy.Słuchasz?Otworzył jedno oko.- Ciebie zawsze, Dinah.- No, więc dobrze.Będziemy mieli dziecko! Skończyłam.- My? Kiedy? Och, Dinah, byłem nieostrożny.Jesteś takamłoda, to będzie dla ciebie zbyt trudne!- To akurat nie będzie.A teraz bądz grzeczny i leż spokojnie.Co chcesz: chłopca, dziewczynkę czy blizniaki?Miał wrażenie, że te słowa odbiły się echem w jego głowie.Spojrzała na niego uważnie.Owszem, wspomniała o dziecku wtedy, gdy wydawało jej się, że Cobie umiera.Widoczniejednak ją usłyszał i być może właśnie ta chwila wszystko zmieniła.- Powiedziałam ci, kiedy byłeś nieprzytomny.A ty znowupróbujesz starych sztuczek i odpowiadasz pytaniem na pytanie.Teraz nareszcie wiem, że odzyskasz siły!Spojrzał na nią i promiennie się uśmiechnął.- Czy kiedy już całkiem wyzdrowieję, dalej będziesz takawładcza? Daj mi trochę porządzić.Chodz do mnie i potrzymajmnie za rękę.Stęskniłem się za tobą, moja miła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl