[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hotel Grosvenor znajdował się w samym cent-rum Chester.Saul czekał na nią w holu, niebez-piecznie przystojny w eleganckim ciemnym gar-niturze. Hm, wyglądasz tak, że mógłbym cię zjeść powiedział i chociaż próbowała się uchylić,pocałował ją w usta. Prawdę mówiąc, mógłbym. Saul zbeształa go łagodnie Olivia. Już dobrze odparł ze śmiechem. Niemożesz mieć do mnie pretensji.Zlicznie wyglądaszw tej sukni.Do twarzy ci w czerni.Miałaś jakieświadomości od Caspara?Olivia pokręciła głową. A co u ciebie? Czy Hillary.? Jej prawnicy kontaktują się ze mną.Wyglądana to, że strasznie jej spieszno do rozwodu.Ciekawedlaczego? Pewnie upatrzyła sobie już kolejną ofia-rę.Olivia poczuła, że serce zabiło jej mocniej.CzySaul wiedział o Hillary i Casparze? Saul. zaczęła, ale zanim skończyła zdanie,nachylił się ku niej i szepnął: Masz rozmazaną szminkę. A czyja to wina? szepnęła z urazą. Tojdępoprawić makijaż. Poczekaj, mam lepszy pomysł. Położył jejkciuk na wardze i spojrzał głęboko w oczy.Cofnęła się odruchowo przed tą pieszczotą.Za-kręciło się jej w głowie jak po wypiciu jednymtchem kieliszka szampana.Jak to by było znalezćsię w ramionach Saula, poczuć ciepło jego ciała.?Uważaj, przestrzegła samą siebie.Saul jest two-im kuzynem.przyjacielem, nie potencjalnym ko-chankiem.Przyjechałaś do Chester, by zjeść z nimkolację i porozmawiać.To wszystko. Nic prawie nie zjadłaś.Może chcesz zamówićcoś innego?Jenny pokręciła głową i posłała kelnerowi prze-praszające spojrzenie, gdy ten zaczął sprzątać tale-rze ze stołu: jej właściwie był prawie nietknięty,Guya pusty. Nie jestem głodna.Jadłam coś z dziećmi przedwyjściem usprawiedliwiała się swojemu towarzy-szowi.Nadal nie wiedziała, dlaczego właściwie dała sięzaprosić do bistro w Knutsford, gdy w domuczekało prasowanie.Poza tym widywała przecieżGuya codziennie w sklepie.Zadzwonił wieczorem,nieoczekiwanie zaproponował wspólne wyjście,a ona zgodziła się, niewiele myśląc.Z jakiegoś powodu.Cóż, nie chciała się przy-znać przed samą sobą, ale doskonale wiedziała,dlaczego przyjęła zaproszenie Guya.Olivia, nieprzeczuwając nic złego, powiedziała jej, że Joni Tiggy pojechali razem do Chester.Jenny poczułapiekące łzy pod powiekami: łzy nigdy nie od-wzajemnionej miłości, upokorzenia, a teraz jeszczezazdrości o Tiggy.Znała Jona i wiedziała, jak musi być mu ciężko zeświadomością, iż zakochał się wżonie brata.Praw-dopodobnie nie miał nawet odwagi przyznać sięprzed sobą, że odszedł od Jenny z powodu Tiggy,ale jej nie mógł zwieść.Och tak, widziała współczujące spojrzenia, kiedyszła ulicą.Kobiety, które jeszcze niedawno na-zwałaby bez wahania swoimi przyjaciółkami, za-częły omijać ją z daleka, tak jakby odejście mężabyło rodzajem niebezpiecznej zarazy, którą mogła-by na nie przenieść. Potrzebuję czasu, muszę być sam.przemyś-leć wszystko powiedział Jon gniewnie, gdy próbo-wała go odwieść od zamiaru opuszczenia domu.W głębi duszy zawsze wiedziała, że to kiedyśnastąpi.%7łe pewnego dnia Jon zatęskni za tym, copoświęcił, z czego dla niej zrezygnował.Nie, nie dla niej, poprawiła się w myślach.DlaDavida.Ożenił się z nią wyłącznie przez wzglądnaDavida i na dziecko.Dziecko Davida.Jon wpatrywał się niewidzącym wzrokiemw ogród za oknem.Nowo wynajęty dom byłwyjątkowo cichy.Zbyt cichy.Jonowi brakowałoodgłosów codziennej krzątaniny i hałasów, doktórych przywykł.Tęsknił za dudniącymi kro-kami dzieci, biegających w tę i z powrotempo schodach, za ich trzaskaniem drzwiami, zagłośną muzyką dochodzącą z pokoju dziewczy-nek i ich głośnymi sprzeczkami.Za przebija-jącym przez tę kakofonię ciepłym, kojącym gło-sem Jenny.Jenny.Zamknął oczy i oparł czoło o szybę.Widział ciągle zdumienie i szok malujące się natwarzy żony, kiedy powiedział jej, że chce odejść.Słyszał ból w jej głosie.Próbowała być dzielna,zadawała nawet rzeczowe pytania dotyczące prak-tycznych problemów związanych z jego decyzją.Wiedział, że strasznie ją krzywdzi, ale musiał iść zawłasnym głosem wewnętrznym.Spotkał dzisiaj Louise w Haslewich; kiedy gotylko dostrzegła, ostentacyjnie przeszła na drugąstronę ulicy, odwracając przy tym głowę.Było to popowrocie z Chester.Chester.Jęknął cicho, skulił się w sobie nawspomnienie tego, co się zdarzyło w Chester.To on zaproponował Tiggy lunch w hoteluGrosvenor, a teraz ze wstydem przyznawał się przedsamym sobą, że cieszyły go zazdrosne spojrzeniainnych mężczyzn, kiedy Tiggy, uwieszona jegoramienia, kokieteryjnie z nim flirtowała.Przestawa-nie z nią sprawiało, iż czuł się innym człowiekiem,takim, jakim zawsze chciał być, ale którym być niktnigdy mu nie pozwolił innym Jonem, nie tympoczciwym, statecznym, godnym zaufania safan-dułą, lecz Jonem, który może pokazywać się z pięk-nymi kobietami, wzbudzając zazdrość innych męż-czyzn.Jonem, który chadza na lunch do Grosvenor,zamiast ukradkiem zjadać kanapkę przy własnymbiurku.Jakim głupcem był, snując podobne marzenia:teraz wiedział już, że nie jest w stanie wcielić sięw fikcyjną postać a nawet gorzej.Tiggy ledwie skubnęła jedzenie, twierdząc, żewcale nie jest głodna.Jednakże wypiła kilka kielisz-ków wina, co bez wątpienia sprawiło, iż Uózniej miast się z nim pożegnać szeptem wymusiła nanim, by towarzyszył jej w zakupach i że powinniwspólnie spędzić resztę dnia.Z początku wcale nie podejrzewał, o co jejnaprawdę chodzi, i to czyniło wydarzenia mijające-go dnia jeszcze bardziej odrażającymi.Dopierokiedy Tiggy roześmiała się, stwierdzając, że nawetnie muszą meldować się pod fikcyjnym nazwis-kiem, gdyż naprawdę są panem i panią Crighton, jakobuchem uderzyła go oczywistość jej zamiarów.I ćoż uczynił po tygodniach zachowywania sięniczym zakochany młokos, kiedy to uparcie zaprze-czał, jakoby rozstanie z Jenny miało cokolwiekwspólnego z Tiggy, gdy jednocześnie w skrytościducha doskonale zdawał sobie sprawę, iż jej prag-nie?Czy ochoczo skorzystał z propozycji, czy wyko-rzystał szansę spełnienia swojej miłości?Nie, absolutnie nie.Nawet teraz nie był w stanieuwierzyć, jak beznadziejnie, jak nikczemnie sięzachował, jak tchórzliwie i nie po męsku.Jego ciało, zamiast płonąć pożądaniem, obez-władnił straszliwy strach i napełniający wstydemparaliż.Zamiast skorzystać z awansów Tiggy, ma-mrotał jakieś idiotyczne głupstwa, że to niemoż-liwe, by dopuścili się cudzołóstwa.Jąkał wymówkępo wymówce, podczas gdy Tiggy stała w milczeniu,przypatrując mu się z niedowierzaniem.Jon otworzył oczy.Odsunął się od okna.Ten ciosokazał się najgorszy ze wszystkich; zamiast faliuniesienia, miłości i rozkoszy, jaką powinna byławywołać propozycja Tiggy, poczuł tylko odrazę.Boleśnie i jasno uświadomił sobie, że pójściez Tiggy do łóżka jest ostatnią rzeczą, jakiej bypragnął, i w tej samej chwili całym swoim jestest-wem zatęsknił za żoną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]