[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wycofałem się i przygotowałem nadłuższą walkę.Za wszelką cenęchciałem biec ratować Granuaile,ale nie dało się tak po prostuminąć Artemidy.Zostań przy niej  nakazałemOberonowi. Przybiegnę, jaktylko się da.Artemida zrozumiała, że w cośtrafiła, i zaczęła ze mnie kpić. Nie jesteś tak zwinny jakMorrigan. Ty też nie  odgryzłem się.Pokonałyście ją tylko dlatego, żewam na to pozwoliła. 771/1408To ją rozwścieczyło  być możedlatego, że w głębi duszy sama jużto zresztą podejrzewała  bowarknęła i natarła.Jej lewa rękabyła uniesiona, a sztylet skierow-any do tyłu, z ostrzem położonympłasko na nadgarstku i przedrami-eniu niczym improwizowanazbroja, gdy tymczasem prawy nóżbył wysunięty i gotowy do ciosu.Zaryzykowałem, bo chciałem jaknajszybciej skończyć tę walkę przedłużanie jej mogło działaćtylko na moją niekorzyść.Byłoprawie pewne, że mnie zrani, alepo prostu miałem nadzieję, że niebędzie to rana ani natychmiast 772/1408mnie unieruchamiająca, aniśmiertelna.Zamachnąłem sięFragarachem zgodnie z ruchemwskazówek zegara w stronę jejwyciągniętej lewej ręki i przesun-ąłem całe ciało tak, żeby szło też zaciosem zgodnie ze wskazówkamizegara.Mój miecz odrąbał jej rękęw przegubie i kręcił się dalej, a jatylko zniżyłem jego tor, kręcąc sięrazem z nim, żeby znów ją trafić.Itrafiłem w mięsień czworogłowyuda, ale nie przerżnął jej kości, bodo tego czasu straciłem już całąsiłę  też byłem ranny.Nóż, którytrzymała w prawej ręce, z pewnymopóznieniem, ale jednak odciął mi 773/1408płat mięśnia grzbietu, bo wbiła gowe mnie, gdy jeszcze się kręciłem.Ja broczyłem krwią, a ona ichor-em i oboje zawyliśmy nad tym, costraciliśmy.Różnica polegała jed-nak na tym, że ona padła naziemię  patrz rana w nodze  a janadal stałem.Dotarło do mnie, że Morriganprawie na pewno nie posługiwałasię podczas swojej walki kamu-flażem, bo jak inaczej wytłu-maczyć to, że łowczyniom udałosię celować w jej prawy bok?Artemida nie dawała radyprzejrzeć mojego zbyt dobrze, jeśliw ogóle cokolwiek widziała, a to 774/1408oznaczało, że nie pomaga jej Min-erwa ani Atena.To potwierdzałomoją teorię, że Morrigan walczyła,żeby zginąć.Idę o zakład z einher-jarami, że gdy już się ze mnąpożegnała, przestała w ogóle wal-czyć i dała się zarąbać.Artemida przeturlała się, żebystworzyć dystans między nami,i pozwoliłem jej na to, bo chciałemsprawdzić, co to za hałas za moimiplecami.To Diana rzucała łaciną.Wstała już z ziemi i udało jej sięusunąć z ciała wszystkie noże, alew tej samej chwili trafiła ją strzałaFlidais.Gdy chciała i ją wyciągnąć,kolejna uderzyła ją tak mocno, że 775/1408Rzymianka poleciała na plecy.Lśniące buzowanie w powietrzuoznaczało chyba, że nadciąga teżHern ze swoimi myśliwymi, bysłużyć nam obiecaną pomocą,choć trochę im to wolno szło.Leczz drugiej strony, nie da się ukryć,że dzień to wyjątkowo trudny czasdla duchów, więc to, że w ogólemógł się pojawić za dnia, dobitnieświadczyło o jego mocy.I tyle zdążyłem zobaczyć, bo nawiększe obserwacje nie mogłemsobie pozwolić.Artemida jużwstała, nim zdążyłem się obrócić,a biorąc pod uwagę prędkość,z jaką leczą się Olimpijczycy, jej 776/1408noga z pewnością będzie zdrowaza kolejne sześćdziesiąt sekund.Moje plecy w życiu się tak szybkonie zagoją, ale też i ona nie zdoławyhodować sobie lewej ręki.Innasprawa, że z jej kikuta oczywiścienic już nie ciekło, gdy tymczasemja dopiero pracowałem nad tym,żeby zatamować swoje krwotoki.Ruszyłem w jej stronę, niepróbując już nawet zachowaćciszy, a ona przygotowała się naatak.Zdawało się, że woliutrzymywać ciężar ciała na lewejnodze, ale nieznaczny uśmiech,jaki przemknął przez jej twarz,świadczył moim zdaniem o tym, że 777/1408blefuje.Już dawno zagoiła ranę,a zostawiła powierzchowne draśn-ięcie dla picu.Zmieniła sposóbtrzymania noża w prawej ręce tak,że teraz miała go ostrzem do dołui jeśli pociągnie pięść do dołu, os-trze będzie cięło tuż za nią.Stałado mnie lewym bokiem, gotowapoświęcić już i tak nadwerężonąstronę, żeby móc to nadrobić zu-pełnie sprawną prawą.Ale miałemto w dupie.Nie zamierzałematakować.Popędziłem na nią z całej siłyi padłem ślizgiem w ostatniejchwili, omijając jej cios dołemi zwalając ją z nóg.Był to ten 778/1408rodzaj nieładnego ślizgu, za którydostaje się w futbolu czerwonąkartkę.Siła rozpędu jej zamachusprawiła, że przeleciała mi ponadbiodrami.Wyciągnęła odruchowoprawą rękę, żeby się podeprzećprzy upadku, a moja prawa ręka,w której miałem Fragaracha,spadła na jej rękę i odrąbała jąnad łokciem.W naiwności swojej myślałem,że to będzie już koniec, bo też comiałaby niby teraz zrobić, zadusićmnie kikutami na śmierć? Ale nie.Przetoczyła się po moich nogach,zupełnie mi je unieruchamiając,a potem prawą nogą kopnęła mnie 779/1408w twarz i złamała mi nos.Zawirowało mi w głowie tak,jakbym wypił za dużo tequili,a przed oczami zaczęły mi lataćróżne kropeczki, gdy czaszką rąb-nąłem o ziemię.Może nawet odle-ciałem na chwilę, bo potem nagleHern krzyczał już coś do mnie nietylko w pełni widoczny, alei rozsierdzony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl