[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Po co to jej? Kogo jedzie zobaczyć?- Przypuszczam, że zobaczymy Błękitny Meczet, Hagia Sophię, Złoty Róg, muzeumTopkapi.- Pan niech uważa, panie Pullen.- Proszę wymawiać moje nazwisko w sposób właściwy.- Spróbowałem naganęzłagodzić żartobliwością.- Przecież byś nie chciał, żebym stale mówił do ciebie Coleridge.- Coleridge?- Coleridge to był poeta, przyjaciel Wordswortha.- Nigdy takiego nie znałem.Jeżeli mówił, że jest mój przyjaciel, nabierał pana.Powiedziałem tonem nie znoszącym sprzeciwu:- Ja naprawdę muszę już iść, Wordsworth.Natychmiast poproś o rachunek, boinaczej zostawię cię z nim i będziesz musiał płacić.- Dobrą White Horse pan zmarnuje?- Sam ją możesz wypić albo podzielić się z tymi paniami.Zapłaciłem rachunek - wygórowany, moim zdaniem, ale może dlatego, że doliczonodziałalność rozrywkową.Naga czarna dziewczyna właśnie tańczyła w boa z białych piór.Zastanowiłem się, z czego żyją ci wszyscy mężczyzni, którzy siedzą teraz przy stolikach.Niezwykłe wydawało się to, że człowiek może oglądać takie rzeczy w godzinach, kiedybanki są czynne.Wordsworth powiedział:- Pan da trzysta franków tym paniom za pokaz prywatny.- Cena, jeśli się nie mylę, podskoczyła.- Może je namówię, żeby opuściły na dwieście.Pan zaufa Wordsworthowi, wporządku? Na nic by się zdało odwoływanie do poczucia moralności Wordswortha.Wyjaśniłem:- Skoro masz paszport brytyjski, powinieneś wiedzieć, że Anglikowi wolno wywiezć zkraju gotówką tylko piętnaście funtów.Dwieście franków wyczerpałoby całą tę kwotę.To była racja, którą Wordsworth potrafił zrozumieć.Spojrzał na mnie z wyżynswego ogromnego wzrostu melancholijnie i ze współczuciem:- Rządy wszystkie tak samo niedobre.- Człowiek musi składać ofiary.Koszty obronyi usług społecznych są bardzo wysokie.- Czeki turystyczne - podsunął szybko Wordsworth.- Można je wymieniać tylko w bankach, w urzędowych punktach wymiany i whotelach zarejestrowanych.Zresztą potrzebne mi będą w Stambule.- Pana ciocia ma ich mnóstwo.- Tak jak wszyscy ma na podróż tylko przydział dewiz - powiedziałem.I natychmiast uświadomiłem sobie słabość tego ostatniego mojego argumentu,ponieważ Wordsworth mieszkając u ciotki Augusty z pewnością bardzo szybko musiał siędowiedzieć, że ona stosuje rozmaite sposoby.%7łeby więc zmienić temat, natychmiastprzystąpiłem do ataku.- Jak mogłeś wyprawić mnie z narkotykiem w urnie mojej matki, Wordsworth, tysprzeniewierco!Myślał o czymś innym, być może o dewizach na podróże, więc dotarło do niego tylkoostatnie słowo i to zniekształcone.- Nie ma ludożerców - powiedział - w Anglii.I w Sierra Leone nie ma ludożerców.- Ja mówię o tych prochach.- Ludożercy są w Liberii, nie w Sierra Leone.- Nie mówiłem nic o ludożercach.- Jest w Sierra Leone Stowarzyszenie Lampartów.Lamparty zabijają mnóstwo ludzi,ale nigdy nie na kotlety.- O ten narkotyk mi chodzi, Wordsworth.Dosypałeś narkotyki do prochów mojejmatki.Wreszcie wprawiłem go w zakłopotanie.Szybko wypił whisky.- Pan pójdzie stąd ze mną - powiedział - to panu pokażę bardziej cholerny lokal.Narue de Douai. Przez całą drogę po schodach z tego podziemia nie przestawałem go nękać:- Nie miałeś prawa zrobić mi czegoś takiego, Wordsworth.Policja przyszła i urnęzabrała.- Zwrócili panu? - zapytał.- Tylko urnę.Prochy były tak wymieszane z haszyszem, że nie dało się ich oddzielić.- Stary Wordsworth nie chciał nic złego, człowieku - oświadczył Wordsworthzatrzymując się na chodniku.- Ci policjanci, psiakrew.Z radością zobaczyłem w pobliżu rząd taksówek.Bo już się obawiałem, że on możepójdzie za mną i odkryje, gdzie jest ciotka Augusta.- W Mendeland - powiedział - jak się zakopuje swoją mamę, to się zakopuje z niąjedzenie też.No więc można i haszysz.Na jedno wychodzi.- Moja matka nawet nie paliła papierosów.- A z tatą zakopuje się najlepszy topór.- Dlaczego nie jedzenie także?- Tata chodzi polować na jedzenie z toporem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl