[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zobacz, kto przyszedł! - zawołała wesoło.145RSCzując przyśpieszone bicie serca, Grace wmówiła sobie, że jejzdenerwowanie bierze się stąd, iż wszyscy im się przyglądają.Zpewnością nie reagowała tak na widok Bryana, chociaż musiałaprzyznać, że wyglądał wspaniale w jasnoszarej marynarce, czarnychspodniach i śnieżnobiałej koszuli.Sprawiał wrażenie człowiekatryskającego zdrowiem i energią.Jego szaro-biały wzorzysty krawatzapewne kosztował więcej niż suknia Grace.Cassie nie była jedyną osobą, której na jego widok zaparło dech.- Cześć, Bryan - powiedziała Grace, zadowolona, że udało jej sięwydobyć głos ze ściśniętego gardła.Powinna być przygotowana na jego następny ruch tymczasem jązaskoczył.Chwycił ją w ramiona i pocałował w usta.Pocałunek nietrwał długo, lecz zdążył przyprawić ją o miękkość w kolanach.Zaczerwieniła się.Całował ją na oczach tłumu, w obecności matki idawnej nauczycielki historii!- Cześć, kochanie.Stęskniłaś się za mną?- Oczywiście - odparła i jednocześnie zgromiła Bryanawzrokiem.- Jak ci się udała wyprawa?- Trwała stanowczo za długo.- Obdarzył czarującym uśmiechempanią Kinnelly, która przyglądała im się z wyraznymzainteresowaniem.- Jestem Bryan Falcon.Emerytowana siedemdziesięcioletnia nauczycielka nie pozostałaobojętna na jego urok.- Wiem, kim pan jest - przyznała, chichocząc jak uczennica.- Aja jestem Helen Kinnelly.146RS- Miło mi panią poznać.Starsza pani uśmiechnęła się do matki Evelyn.- Obie pani córki znalazły takich miłych młodych mężczyzn.Byłam pewna, że tak będzie.Dobrze je pani wychowała, choćpamiętam, że Grace trochę psociła jako nastolatka.- Zawsze podobały mi się kobiety z charakterem.Idę o zakład,że i pani w swoim czasie nie należała do aniołków - powiedziałBryan.Pani Kinnelly zarumieniła się jak mała dziewczynka.- Można to tak określić.Bryan porozumiewawczo zmrużył oko, po czym zwrócił się wstronę innych uczestników przyjęcia, którzy domagali się jego uwagi.- Widzisz, jak to jest? - zwróciła się Grace do siostry.-Wystarczy, że wejdzie do pokoju pełnego nieznajomych, i nagleokazuje się, że wszyscy jedzą mu z ręki.Chloe popatrzyła w stronę stołu z napojami, przy którym staliBryan i Donovan.- Rzeczywiście, jestem pod wrażeniem.Bryan i Donovan wracali z napojami.Stanowili niezwykływidok; Bryan wytworny i czarujący, Donovan postawny, emanującysiłą.Chyba nikt nie ośmieliłby się wejść im w drogę.Nietrudno byłojednak odgadnąć, który z nich jest szefem, a który podwładnym.Donovan trzymał się o pół kroku za Bryanem.Grace nigdy by nieprzypuszczała, że spodoba jej się mężczyzna, emanujący aurą władzy,tymczasem Bryan zdecydowanie ją pociągał.147RSOczywiście nie była jedyną, na której zrobił duże wrażenie.Cassie Barnum chwyciła ją za ramię.- Miałaś rację.Jest przystojniejszy niż na fotografiach.Graceuśmiechnęła się.- Mówiłam ci.- Widać, że szaleje na twoim punkcie.Ależ z ciebie szczęściara!Uśmiech Grace zbladł.- Chyba nie plotkujesz na mój temat, kochanie? - zapytał Bryan,który wyrósł przy nich jak spod ziemi.Grace popatrzyła na niego wymownie.- Rozmawiałyśmy o balonach i o nadętych facetach, z którychuszłoby powietrze, gdyby ukłuć ich szpilką.Być może w tej rozmowiepadło twoje imię.Cassie gwałtownie zaczerpnęła tchu, po czym zachichotałanerwowo.Bryan uniósł szklankę z ponczem w geście kapitulacji, anastępnie zwrócił się do Cassie, z którą wcześniej zdążył zamienićparę słów.- Ktoś mi mówił, że to pani tak pięknie przystroiła salę.Cassie się rozpromieniła.- Wiem, że to bardzo skromna dekoracja w porównaniu z tymi,które widuje pan w Nowym Jorku czy w Los Angeles.Bryan zapewnił ją, że woli prostotę od ostentacji.Grace nieodezwała się, myśląc z rezygnacją, że oto zyskał kolejną oddanąwielbicielkę.148RSPrzyjaciele Grace, których bez trudu obłaskawiał inteligentnymipochlebstwami, byli przekonani, że są doskonale dobraną parą,podobnie jak Chloe i Donovan, którego zaakceptowano w Searcy bezzastrzeżeń.Nie była w stanie zliczyć pytań o to, czy Bryan już się jejoświadczył.Dało się odczuć, że wszyscy myślą, iż Grace i Bryancelowo zwlekają z ogłoszeniem zaręczyn, by nie komplikowaćsytuacji przed ślubem Chloe i Donovana.Zastanawiała się, jakie minymieliby jej przyjaciele i znajomi, gdyby się dowiedzieli, że spotyka sięz Bryanem tylko po to, aby odciągnąć uwagę od siostry i jejnarzeczonego.Czuła się jak schwytana w pułapkę.Została zmuszona doudawania szczęśliwej narzeczonej, podczas gdy jej przyszłośćrysowała się w ciemnych barwach.Było jej coraz trudniej uśmiechaćsię, prowadzić wesołe pogawędki i zręcznie odparowywać wścibskiepytania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]