[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedział, że czyta w jego myślach.Przez długą chwilępatrzyli sobie w oczy.Potem powróciła do czyszczenia blatu.Dużo pózniej, gdy Joel smacznie spał, a Christie została opatulona w łóżku, Billie leżałasamotnie w swej sypialni, wpatrzona w sufit.Uświadomiła sobie nagle, że to nie tylko onabędzie musiała stawić czoło decyzji.W pewnym sensie, jej przypadła łatwiejsza część.Musisię zdecydować tylko co do Nicka.Nick natomiast ma poślubić.aż trzy osoby.Billieobserwowała go tego wieczora i wiedziała, że nie lekceważył niczego.Pomysł podwójnegowesela, choć powstał jako żart, przestał być traktowany na wesoło.Zakochała się w Nicku napoważnie i przypuszczała, że on żywi wobec niej podobne uczucia.To, czy naprawdę jestgotów do małżeństwa, pozostawało jedynie w sferze domysłów.Z pewnością wprowadzeniew swe życie Christie i Joela oznaczało dla niego olbrzymie zmiany, wymagająceprzystosowania.Billie nie mogła powstrzymać się od refleksji, że pod koniec wieczoru Nickzaczaj podchodzić do tego małżeństwa z większym namysłem.Cudze dzieci mogą byćnaprawdę czarujące przez godzinę, ale w końcu stają się męczące.Jeśli Nick ją poślubi,znajdzie się nagle w samym środku przeziębień, gryp i stanów podgorączkowych, które naogół zaczynają się o drugiej nad ranem.Będzie musiał znosić przemarsze całych drużynpiłkarskich przez swoją kuchnię.Skarpetki upchnięte za poduszkami na tapczanie i resztkidziecinnej pasty do zębów na umywalce w łazience.Będzie też z niecierpliwością oczekiwałokresu dojrzewania.To bardzo dużo jak na przystojnego, niczym nie skrępowanegokawalera, milionera. A ja będę musiała znosić Eugene a i Deedee pomyślała.Zasadniczooboje wydawali się mili, ale nie miała pewności, czy chce, aby jej dzieci były narażone na ichnieustanny wpływ.Nie stanowili dla nich idealnych wzorców.O ile zdążyła się zorientować,przemykali co jakiś czas przez życie Nicka, tak jakby prowadził zajazd dla kapryśnychkrewnych.Zaczęła się też zastanawiać, kto jeszcze mógł okresowo zajmować sypialnie wwygodnej rezydencji.No, i byt jeszcze ten Fong, tajemniczy człowiek, który wychowałNicka.Co oni, na litość boską, zrobią z Fongiem?Billie wyciągnęła się na łóżku i z poczuciem, że czegoś jej brak, przejechała dłonią poleżącej obok nie tkniętej poduszce.Szokujące.Jak szybko człowiek przyzwyczaja się doczyjejś obecności w swoim łóżku pod warunkiem, że jest to właśnie ta osoba.Mogła terazzamknąć oczy i zobaczyć Nicka we śnie.Wyglądał młodziej, lecz wciąż równie męsko.Przypomniała sobie szelest prześcieradeł, gdy się do niej odwracał, i obejmujące jąopiekuńcze ramię.Pomyślała o tym, jak się kochali.Nie jest znowu taka zimna.Na dole trzasnęły drzwi. Ludzie! darła się Deedee. Wariat! Drzwi ponownie huknęły. Droga pani! krzyczał Frankie. Jesteś pomylona! Ach, tak? To ty jesteś podwójnie pomylony! Nie chcę cię nigdy więcej widzieć.Zlubodwołany. To mi właśnie pasuje.I pozwól, że powiem ci coś jeszcze.nienawidzę francuskichmebli prowincjonalnych.To dobre dla ciot.Zapaśnik potrzebuje dużych skórzanychsprzętów.Wyskoczyła z łóżka.Jeśli Frankie i Deedee nie przestaną wrzeszczeć, to pobudzą dzieci.Na koszulę nocną zarzuciła długi bawełniany szlafrok i wybiegła na schody. Nie masz gustu! nie dawała za wygraną Deedee, wyrywając się w kierunku kuchni.Billie zawiązała szlafrok i ruszyła na dół. Co się tu dzieje? Walczymy oznajmiła Deedee. Jezu.mam nadzieję, że cię nie zbudziliśmy. Właśnie, że tak! Wrzeszczycie, trzaskacie drzwiami.Pani Katz, cztery domy dalej, na pewno też was usłyszała.I o co się, do diabła,sprzeczacie? Wcale się nie sprzeczamy uściśliła Deedee tylko walczymy.Jest pewna różnica. No widzisz.tak idealnie do siebie pasujemy, że jeśli od czasu do czasu się niepobijemy, zaczyna być nudno. Twarz Frankie rozjaśnił krzywy uśmiech. A jak się już tostanie, możemy się potem pogodzić.Deedee naprawdę wspaniale się godzi. Boże, mam nadzieję, że nie wszystko stracone przerwała Deedee. Czy myślisz, żepowinniśmy zacząć od nowa? Nie! Billie podniosła ręce do góry. Nie musicie zaczynać od nowa.Najlepiejudawajcie, że w ogóle nie przestawaliście.Jest tylko problem z tym godzeniem.Na górze śpiąmoje dzieci, które nauczono, że to nieładnie, jeśli dwoje ludzi.hm.godzi się.zanim siępobiorą.Rozumiecie?Deedee skinęła głową. Rozumiem.To naprawdę fajne.Znajdziemy sobie jakieś inne miejsce, żeby siępogodzić. Możemy się na przykład godzić w limuzynie podsunął Frankie.Twarz Deedee pojaśniała. Mam lepszy pomysł.Możemy się godzić u Nicka.Biedny Nick.Deedee pewnie znowugrzmotnie w okno i uruchomi alarm.Billie popatrzyła za autem znikającym z jej podjazdu.Potem zamknęła frontowe drzwi.Wróciła do sypialni i zaczęła myśleć o rodzinie Nicka.Bylistuknięci.Wszyscy jego wujowie, ciotki, a nawet rodzice woleli poprzestać na symbolicznympoczuciu pokrewieństwa.Miał kuzynów, którzy nigdy nie dorośli.Nic dziwnego, żecynicznie odnosił się do małżeństwa.Popatrzyła w kierunku sypialni dzieci i posmutniała.Przez lata zdołała stworzyć na własny użytek obraz wyśnionego małżeństwa.Pozawymarzonym mężem przewidziała kochających dziadków.Ludzi o niezachwianym systemiewartości, nieskomplikowanych.Wyobrażała ich sobie, zasiadających w bujanych fotelach iczytających wnuczętom historyjki.Brzmiało to staromodnie, pragnęła dla swoich dziecistabilizacji i normalnych wspomnień.A teraz groziło im, że w tak podatnym wieku zostanąnarażone na towarzystwo konstruktorów bomb i nałogowych rozwodniczek.Ale mogą też mieć cudownego ojca, rozważała drugą stronę medalu.A ona partnera.ZNickiem łatwo się rozmawia, łatwo też go pokochać.Sprawił, że czuła się pociągająca,potrafił ją rozweselić.Przypomniała sobie, jak drżały mu kąciki ust, gdy tłumił śmiech pougaszeniu pożaru.Wszyscy stali zaszokowani, w milczeniu gapiąc się na spustoszony stół.Kochała go również za to, że dostrzegł odrobinę śmieszności w samym środku katastrofy.Byłczłowiekiem, z którym mogłaby żyć bardzo długo.8Billie obudziła się o siódmej i wyskoczyła z łóżka.Za oknem zobaczyła piękny poranek isłońce na błękitnym niebie.Zpiewały ptaki.Przeciągnęła się, odetchnęła głęboko i zaczęłaćwiczyć bieganie w miejscu.Nie wiedziała jeszcze, co zrobi z Nickiem, ale reszta jej życiabyła uporządkowana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]