[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dla was zawszeznajdzie się miejsce, bo zabawicie mi wieczorem klientów, że lepiej nie trzeba.Ale gdziewasza małpa i teatr? Na wozie odrzekł mistrz Pedro. Skoro nas przyjmujecie, zaraz będą tutaj.I wyszedł z gospody, z czego skorzystał karczmarz, by szybko wytłumaczyć obecnym, ktozacz ten mistrz Pedro.Przedstawił go jako znanego kuglarza, objeżdżającego La Manczę zteatrzykiem lalek, w którym przedstawia naprawdę doskonałą i godną obejrzenia sztukę Wyzwolenie Melisendry.Ponadto mistrz Pedro wozi małpę, która, zapytana o coś zprzeszłości, szepcze mu do ucha odpowiedz, a on ją powtarza na głos, pobierając za to po dwareale.Owszem, zdarza się małpiszonowi omylić, ale na ogół to, co mówi, to szczera prawda.Tyle karczmarz, a ja w tym miejscu dorzucę, że choć małpie odpowiedzi, i owszem, byłyprawdziwe, kryło się w tym przecież oszustwo, jak w całej postaci mistrza Pedro, a na czympolegało to ostatnie, dla większego napięcia jeszcze wam nie wyjawię, no, ale nie przejmujciesię, w końcu, oczywiście, wyjawię, jeżeli sami się nie domyślicie do tego czasu.Rozdział czterdziesty, w którym Don Kichot niespodziewanieuczestniczy w wyzwoleniu Melisendry, chociaż właściwie, znającDon Kichota, powinniśmy się byli tego spodziewaćTymczasem zajechał na wozie teatrzyk lalek, a mistrz Pedro powrócił do gospody wtowarzystwie dużej małpy bez ogona, z bardzo obrośniętymi pośladkami.Don Kichotusiłował zapytać ją o przyszłość swej rycerskiej wyprawy, ale małpi pryncypał wyjaśnił, żezwierzę nie zapowiada tego, co się stanie, lecz jedynie mówi o tym, co już było, względniejest teraz.To wszystkich rozczarowało, zwłaszcza Sancza Pansę, który oznajmił, że to, cobyło, sam wie najlepiej i grosza nie zapłaci za taką wiadomość; ale skoro o przyszłości małpanie mówi, a o przeszłość nie zamierza jej pytać, niech będzie terazniejszość; chciałbymianowicie wiedzieć, co w obecnej chwili robi jego najdroższa żona.Mistrz Pedro dwukrotnie uderzył prawą ręką w swe lewe ramię i małpa skoczyła mu nanie, coś tam szybko nakłapała do ucha i znów zeskoczyła.W tej samej chwili mistrz Pedroznalazł się na klęczkach przed Don Kichotem i obejmując go pod kolana mówił: O, wielki i niezłomny Don Kichocie z La Manczy, wskrzesicielu i odnowicieluzapomnianego już, niestety, błędnego rycerstwa, pogromco krzywdzicieli, obrońcoskrzywdzonych, ostojo, podporo i pociecho ludzkości, jakie to szczęście spotkać ciebie, o,wielki, na swojej drodze.Wszyscy osłupieli, Don Kichota nie wyłączając, kuglarz zaś, wstając już z klęczek, zwróciłsię do Sancza Pansy: I ty, najświetniejszy giermku najświetniejszego rycerza, bądz mi pozdrowiony i wiedz,że twa najdroższa żona jest zdrowa, w tej chwili międli len pracowicie, a obok stoi dzbanwyszczerbiony z winem, którym się pokrzepia w swej pracy i zdążyła już sporo łyknąć. To bardzo możliwe powiedział, nie wychodzący ze zdumienia Sanczo Pansa i beztargów zapłacił dwa reale, należne małpie za jej rewelacje. Zaiste przemówił Don Kichot oto dowód, jak kształcące bywają podróże.Gdybymsiedział w domu, któż by zdołał mnie przekonać, że istnieją małpy jasnowidzące, jakoglądaliśmy to wszyscy na własne oczy? Muszę bowiem wyjaśnić tym, którzy jeszcze niewiedzą, że istotnie jestem Don Kichotem z La Manczy, którego poznało we mnie to mądrezwierzę. Skoro ta małpa taka mądra powiedział Sanczo Pansa to niech powie, czy prawdą jestto, co opowiadaliście, wasza nieprzytomność, o wydarzeniach w Jaskini Montesinosa, czy teżmoże wszystko wam się przyśniło.Don Kichot, acz z widoczną niechęcią, powtórzył pytanie, na którym zależało Sanczowi,formułując je tak: czy pewne rzeczy, jakie niedawno przeżył, były jawą czy też złudzeniem?Małpa znowu wskoczyła na ramię swego pana i coś mu naszeptała do ucha, po czymmistrz Pedro powtórzył: Małpa mówi, że część waszych przeżyć jest prawdopodobnie prawdopodobna, część zaśprawdopodobnie nieprawdopodobna; ta pierwsza należeć może do jawy, ta druga do snu; ateraz małpa prosi o niezadawanie jej dalszych pytań, bo jest zmęczona, i zaprasza naprzedstawienie, które za chwilę zacznie się na cześć wszystkich tutaj obecnych, z wielkimDon Kichotem na czele.Ustawiono teatr i mnóstwo świec woskowych, które go miały oświetlać.Mistrz Pedroschował się za dekoracją, aby wprawiać w ruch kukiełki, z przodu zaś stanął jego młodypomocnik z pałeczką, mający tłumaczyć bieg akcji i pokazywać wkraczające postacie.Rozległy się bębny, trąby i salwy armatnie, gdy zaś umilkły, odezwał się ów młodzieniec: Ujrzycie państwo prawdziwą historię, zaczerpniętą z kronik i romansów, opowiadającą owyzwoleniu Melisendry z mauretańskiej niewoli przez małżonka jej Don Gaiferosa.Więziliją w Hiszpanii, w sławnej Saragossie, o, w tej wieży, którą tutaj widzicie.Ale teraz niepatrzcie jeszcze na wieżę, tylko na przód sceny, gdzie Don Gaiferos gra w szachy, jakbyzapomniał już o Melisendrze.Tu wkracza w koronie i z berłem sam cesarz Karol Wielki,ojciec Melisendry, bardzo niezadowolony z zięcia, i mówi, co o nim myśli.Karol Wielkiwychodzi, Don Gaiferos zrywa się, odrzuca szachownicę i o broń woła; uzbroiwszy się,wyrusza w daleką drogę.Teraz już możecie spojrzeć na wieżę; ta pani, która wychodzi nabalkon i tęsknie spogląda w stronę Francji, to właśnie Melisendra
[ Pobierz całość w formacie PDF ]