[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na co dzień o tym nie pamiętam.A przynajmniej staram się.Ale dziś żalprzypomniał o sobie. Przepraszam powiedział szybko. I dziękuję.Spojrzałam na niego zdziwiona. No wiesz, za opiekę nad moją mamą.Niemusiałaś. Nie palisz już? zmieniłam temat. Od ośmiu lat.Michał postawił przed nami filiżanki.Tenajładniejsze, zarezerwowane dla gości.Specjalnych gości.Spiorunowałam gowzrokiem, ale nie przejął się zbytnio.Tylkocukiernica była zwykła, kuchenna. A to co? Wskazałam palcem czekoladowejajeczka wedlowskie, jeszcze do niedawna spokojnieleżące w szafce.Teraz stanowiły załącznik do herbaty.Trzebaprzyznać, że ładnie to wykombinował. Jajka odpowiedział zgodnie z prawdą.Znalazłem przypadkowo.Widocznie zając zostawił jewcześniej.Może w dowód sympatii.Czytałem, żeczekolada podnosi sprawność umysłową. Tobie już podniosła wystarczająco.Michał usiadł koło nas i z rozanieloną minąwpatrywał się w Rafała.Podobieństwo tych dwojgabyło uderzające.Ciekawe, czy Rafał też to zauważył.Rozmowa nie kleiła się.Właściwie od tej porybyła to rozmowa ojca z synem.Stęsknionym synem.Wyłączyłam się bezskrupułów.Odżyły wspomnienia sprzed lat,schowane na dnie serca.Złe wspomnienia.Możegdyby wówczas nie wyjechał, wszystko potoczyłobysię inaczej?Miał okazję wyjechać, zarobić.Ja byłam wciąży, nie mogłam jechać.Zresztą dostałam pracę wszkole.Nie sprzeciwiałam się.Tu zarabiał niewiele.Itak pięknie opowiadał o domku, który wybuduje dlanas po powrocie.Po trzech miesiącach miał wrócić.Potem po sześciu.Przyjechał na święta.Jakiś takiobcy, odmieniony.Przywiózł prezenty, pieniędzy nieza wiele.Mniej niż się spodziewałam.Dlatego po Nowym Roku miał zamiar jechać zpowrotem.Zrobiło mi się przykro.Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że kogoś ma.Nawet nie przyszłoby mi to do głowy.Mówił, żeinteres dopiero się rozkręca, że szkoda mu zostawić.Ito teraz, gdy wreszcie zacznie przynosić zyski.Mnienie było mu szkoda zostawić.Nie przyjechał nawet,gdy urodził się Michał.Pomagała mi teściowa.Zamiast się cieszyć, byłam wściekła.To ona najlepiejwiedziała, jak przewijać i karmić.Rafał dzwonił odczasu do czasu.Zapewniał o swej miłości i tęsknocie.%7łyczliwi ludzie donieśli mi o Ingrid.Cycatej Niemcez Hamm.Nie wierzyłam.To dla niej przedłużył sobie pobyt.Początkowowynajmował u niej mieszkanie.Miała duże cycki idużo pieniędzy.Tak mówili ludzie.Potem zamieszkałz nią.My przestaliśmy się liczyć.Nawet dzwoniłcoraz rzadziej.Zdobyłam się na odwagę i zapytałamo nią.Nie zaprzeczył.A tak się łudziłam.Liczyłam,że sprostuje, wyjaśni, że to jakaś pomyłka.Przeztelefon było mu łatwiej powiedzieć wreszcie prawdę.Niemal w rocznicę ślubu.Chciałam umrzeć.Gdybynie Michał, pewnie bym to zrobiła.Było mi ciężko.Ryczałam po nocach, rano wstawałam nieprzytomna.Długo trwało, zanim się otrząsnęłam.Złożyłampozew o rozwód.Dostałam bez trudu.Rafał nawetnie zainteresował się naszym synem.Poradziłam sobie.Zrobiłam prawo jazdy.Kupiłam samochód.Nie poddałam się.Przyrzekłam sobie w duchu, że zastąpięMichałowi ojca.I zastępowałam. Mamo, zgódz się, proszę! Prosimy. Michałobjął mnie za szyję.Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi.Mój syn byłtaki szczęśliwy! To bolało i dziwiło zarazem.Niebardzo wiedziałam, na co miałabym się zgodzić.Spojrzałam pytająco na Rafała.Nie odczytał pytania.A kiedyś rozumieliśmy siębez słów. No mamo. Nie dosłyszałam, na co miałabym się zgodzić? %7łebym spał u taty wyjaśnił proszącymgłosem. To znaczy u babci.Chcemy sobie pogadaćjak mężczyzna z mężczyzną. I zostawisz mnie samą? zażartowałam.Zaproponował dowcipnie, żebym została zJagodą.Chyba rzeczywiście zjadł za dużo tejczekolady.Byłam trochę zazdrosna.Może nawetbardziej niż trochę.Wystarczyło, że się pojawił.Podziesięciu latach milczenia z miejsca podbił sercemałego.Michał lgnął do niego jak mucha do miodu.Bardzo natrętna mucha. A jutro zjemy wspólne śniadanie wielkanocne. Rafał uśmiechał się zachęcająco. Które ty przygotujesz, jak się domyślam. No, miałbym z tym trochę kłopot przyznał.Zaufam tobie.Twoim kulinarnym talentom.Ewentualnie mogę pomóc przetransportowaćprodukty.Michał patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Mamusiu, siostra na religii mówiła nam, żenajważniejsza jest rodzina.I rodzinna atmosfera naświęta.%7łe tego nie kupi się za żadne pieniądze.No,mamo.Proszę, powiedz tak.Powiedziałam tak.Wbrew sobie.Rozdział 26.Wielkanoc minęła spokojnie.Tylko ja byłamniespokojna.Wewnętrznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]