[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po drugiej stronie zakratowanego okienka widać byłogęstą ciżbę gości.Hrabia miał już za sobą kilka partii, w których zgrał się co nieco, wszak nigdy do kart nie miał głowy, terazjednak wymknął się cichaczem do sąsiedniego pomieszczenia, tłumacząc się kompanom przy stoliku, że zapotrzebą idzie.Tu spotkał się z kapitanem Alatriste i mość Franciskiem de Quevedo, który od stóp do główokutany wpadł właśnie przez tajne wnijście od strony placu Mayor.- I mieliście waszmościowie słuszność - prawił dalej Guadalmedina.- Celem całego przedsięwzięciabyło istotnie zadać bezkrwawy cios Olivaresowi, sromotę na jego konwent sprowadzając.Przy sposobnościzaś można było uregulować stare porachunki z kapitanem.Wykoncypowali przeto spisek hebrajski i usiłujądo stosu doprowadzić.- Chłopakowi też grożą? - spytał mość Francisco.Jego powściągliwy, czarny strój, zakłócony jeno czerwonym akcentem krzyża Zakonu Zwiętego Jakubana piersi, mocno odbijał od wyszukanej elegancji magnata.Siedział wedle kapitana, z płaszczem złożonymna oparciu krzesła, rapierem za pasem i kapeluszem na kolanach.Na dzwięk jego pytania Alvaro de la Marcaponiechał napełniania szklanicy muszkatelem z dzbana, który obok niego stał na taborecie razem z glinianądługą fajką i tabakierką.Muszkatel z Malagi pochodził, ale dzban był już w połowie pusty, jako że Quevedo,ledwie przyszedł, tęgo zeń pociągnął, złorzecząc przy tym jak zwykle na nocną porę, na podłą drogę i napragnienie.- Owszem - potwierdził magnat.- Tylko jego i dziewczynę dopaść zdołali, bo ostatni żyjący członekrodziny, czyli starszy syn, przepadł jak kamień w wodę - tu wzruszył ramionami i zasępił się.- O ile wiem,gotują się do auto da fe z całym przepychem.- Wasza miłość jest pewien?- Absolutnie.Dotarłem tak daleko, jak się dało, płacąc, ile żądali.Jak by powiedział nasz przyjacielAlatriste, dobry podkop dużo prochu wymaga.Tego akurat nie brakuje, ale gdy z inkwizycją gra się toczy,nawet przekupstwo napotyka przeszkody.Kapitan nic na to nie rzekł.Siedział na pryczy w rozpiętym kaftanie, przesuwając z wolna szmerglempo ostrzu lewaka.Mimo zapalonej lampki oliwnej oczy pogrążone miał w cieniu.- Dziwne, że Alquezar tak wysoko łapami sięga ozwał się mość Francisco, przecierając szkła skrajemkoszuli.- Sekretarz królewski rzadko ośmiela się z faworytem zadzierać, choćby i za pośrednictwem osóbtrzecich.Guadalmedina z marsową miną pociągnął kilka łyków muszkatelu i strzelił językiem, po czym otarłsobie kędzierzawe wąsy naperfumowaną chusteczką, którą wyciągnął z rękawa.- A dziwić się nie ma czemu.Ostatnimi miesiącami Alquezar znaczne wpływy w królewskim otoczeniuzyskał.To pomiot Rady Aragonii, której członkom sporo usług ważnych oddaje, a niedawno zdołałprzekupić kilku członków Rady Kastylii.Na dodatek, dzięki pośrednictwu brata Emilia Bocanegry,poparciem ze strony najsurowszego skrzydła Zwiętego Oficjum się cieszy.Przy Olivaresie udaje, że jest mupowolny, atoli nie mam wątpliwości, że własną grę prowadzi.Z każdym dniem potęga jego rośnie, a takoż ijego fortuna.- Skąd pieniądze czerpie? - zagadnął poeta.Alvaro de la Marca ponownie ramionami wzruszył.Nabił przed chwilą swą glinianą fajkę tytoniem iteraz od kaganka ją przypalał.Fajka i tytoń wielką namiętność w Juanie Vicuri budziły, iże lubił palić wchwilach, gdy towarzyszył kapitanowi Alatriste.Pomimo wszelako uznanych własności leczniczych -szeroko zachwalanych przez aptekarza Fadrique - sam kapitan nie zaprzyjaznił się dotąd z owymiaromatycznymi liśćmi, przywożonymi drogą morską z Indii Zachodnich.Quevedo z kolei wolał wdychać jew postaci sproszkowanej.- Nikt tego nie wie - odrzekł hrabia, dym nosem wypuszczając.- Może Alquezar też pracuje na cudzezlecenie.Snadz złotem szasta bez umiaru, przekupując, kogo się da.Nawet samego faworyta, który kilkamiesięcy temu mógł go z powodzeniem odesłać z powrotem do Hueski1, a przecie obchodzi się z nim jak zjajkiem.Powiadają, że sekretarz dąży do stanowiska protonotariusza Aragonii, może i sekretarza głównegogabinetu państwa.Jeżeli to mu się uda, będzie nietykalny.Diego Alatriste zdawał się nie słuchać, o czym mówiono.Odłożył szmergiel na siennik i jął sprawdzaćopuszkiem palca ostrze lewaka.Gdy skończył, niezmiernie powolnym ruchem sięgnął po pochwę i ostrożniewsunął sztylet do środka.I wówczas dopiero podniósł wzrok na Guadalmedinę.- Nie ma sposobu, by Ińigowi pomoc przynieść? Przez kłąb dymu można było dostrzec życzliwą, atoli42zbolałą twarz hrabiego.- Obawiam się, że nie.Obydwaj wiemy wyśmienicie, że kogo inkwizycja pochwyci, ten wpada w trybymachiny nieubłaganej a nader wydajnej.- Zmarszczył czoło i potarł w zamyśleniu bródkę.- Co innegomnie zdumiewa: że ciebie nie złapali.- Ukrywam się.- Nie o tym mówię.Mają w posiadaniu środki, za pomocą których mogą sprawdzić wszystko, conależy, a mimo tego nawet nie przeszukali dotąd twego mieszkania.Z czego wnoszę, że nie dysponująwciąż materiałem do oskarżenia wystarczającym.- Dowody mają głęboko gdzieś - mość Francisco gwałtownie sięgnął po dzban muszkatelu.- Można jesnadnie sfabrykować albo kupić:Każde prawo złamać może,\Zaszczyt niosąc i niwecząc.[Francisco de Quevedo, etrilla satirica: Poderoso caballero es don Dinero (Wierszsatyryczny: Oj nie cesarz to i nie ksiądz, to mospan Pieniądz).] wydeklamował, sącząc przy tym wino.Guadalmedina unosił właśnie fajkę do ust, lecz w pół drogi się zawahał.- Nie, raczy wasza miłość wybaczyć, panie de Quevedo.Zwięte Oficjum to instytucja naderrygorystyczna i skrupulatna.Jeżeli dowodów nie uzyska, to choćby Bocanegra zarzekałsię i przysięgał na świętości wszelkie, że kapitan po uszy w spisku siedzi, to inkwizycja nigdy zgody najakiekolwiek kroki przeciwko naszemu przyjacielowi nie udzieli.A skoro nie podejmują nijakiej oficjalnejprocedury, to oznacza, że chłopak pary z ust dotąd nie puścił.- Wszyscy zawsze puszczają - poeta pociągnął tęgi łyk, a zaraz potem następny.- W końcu to jeszczedziecko.- A ja przy swym zdaniu obstaję, że lubo dziecko, ale wytrwale milczy.To właśnie dają mi dozrozumienia osoby, z którymi przez cały dzień konferuję.Oczywiście, Alatriste, tyle złotam dziś w twejsprawie wydał, że możemy właściwie zapomnieć o historii przy Qerqennie.O ile złoto pomogło wówczaszałatwić pewne sprawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]