[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.paszczą w kierunku zamaskowanych tancerzy, którzy drażnili bestię wachlaSkręt w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo.Z okien zaczęli wychylać sięrzami.Troth obserwowała tę scenę z dłonią zamkniętą w dłoni Kyle'a, zadoludzie zaniepokojeni straszliwym hałasem.Kyle w innych warunkach miałbywolona, że tłum jest tak gęsty, iż nikt nie może tego zauważyć.147146szansę ujść pogoni, ale nie wśród wściekłego ryku tłumu: Fan-qui!, któryTroth z ulgą obserwowała, jak Kyle prostuje się i jak po chwili góruje nadzwielokrotnionym echem rozchodził się w labiryncie wąskich uliczek.wszystkimi zebranymi dookoła Chińczykami.Z kamienną twarzą pozwolił,Bębny znowu zaczęły bić i Troth z przerażeniem zauważyła, że uczestniczącyaby skrępowano mu z tyłu ręce.Dzięki Bogu, podczas zatrzymania nie odw paradzie żołnierze przyłączyli się do pogoni.Skręcili więc w inną, tonącąniósł żadnych poważniejszych obrażeń.Chociaż to, że ujęto go tak dalekow mroku uliczkę, aby po chwili przekonać się, że to ślepy zaułek, zablokowanyw głębi kraju z pewnością spowoduje incydent dyplomatyczny, jednak bęstarą, przysadzistą budowlą.Troth, z trudem łapiąc powietrze, wysapała:dzie on niewiele znaczył w porównaniu z niektórymi konfliktami między- Ten dach jest niski.Przejdziemy.cesarstwem a Fan-qui.- Nie.- Kyle zatrzymał się przy niej, ciężko dysząc.- Ze ścigającym nasKiedy Kyle został zabrany, usłyszała gruby głos należący zapewne do któcałym miastem nie mam żadnych szans na ucieczkę.Za bardzo rzucam sięregoś z żołnierzy:w oczy.Bramy będą tak długo zamknięte, aż mnie znajdą.Uciekałem tylko- Ten człowiek, który mu towarzyszył, musiał się tu gdzieś schować.Byłpo to, żeby ratować ciebie.wysoki.Rzuciła się na niego z furią, szukając pistoletu, który zawsze przy sobie nosił.- Jeszcze jeden Fan-qui?.- zapytał ktoś.- Masz przecież broń.Wciąż jeszcze możemy uciec!- Tak sądzę.Za wysoki, aby mógł być jednym z nas.- Kilka pocisków nie obroni nas przed motłochem, nie ma więc sensu ich- Musiał skręcić w którąś z bocznych uliczek albo uciekł po dachach -używać.Idz już!odparł żołnierz.- Wy dwaj wdrapcie się na ten dach i się rozejrzyjcie.- Nie zostawię ciebie!Troth pospiesznie zsunęła się na sam skraj dachu i zeskoczywszy na zie- Do cholery, musisz! - Krzyk i nawoływania w przeciwległym końcumię, rzuciła się w labirynt uliczek.Ponieważ ścigający ją szukali innegouliczki narastały.Zanim zdołała zaprotestować ponownie, pocałował ją szybEuropejczyka, Troth była bezpieczna.Wpadła na chwilę do gospody po najko, mocno, po czym chwycił ją pod kolana i podrzucił do góry tak, aby wypotrzebniejsze rzeczy.Resztę musiała zostawić - obława może tu wkrótcestęp dachu znalazł się w zasięgu jej ręki.- Uciekaj! Musisz się dostać dodotrzeć i na ucieczkę będzie już za pózno.Sheng musi również zostać, TrothKantonu, żeby załatwić moje uwolnienie.Wicekról nie będzie zachwyconynie może się przecież ukrywać razem z osłem.utratą twarzy, a Europejczyków będzie to z pewnością wiele kosztowało, aleZostanie w Feng-tang przez jakiś czas, aż się dowie, co prefekt ma zamiarmnie nic się nie stanie.zrobić z Kyle'em.Prawdopodobnie jutro rano ogłoszą, że pewien niebezpieczny- Bądz ostrożny! - Doszedłszy do wniosku, że Kyle ma rację, chociaż nieszpieg wtargnął do miasta, ale służby cesarstwa bardzo dzielnie wykonały swojemogła sobie darować, że musi go zostawić, Troth wspięła się na dach, nazadanie i obroniły szlachetnych mieszkańców.Istniało duże prawdopodobieństępnie położyła się na nim płasko i czekała, chcąc wiedzieć, co się z Kystwo, że Wu Chong wyśle więznia do wicekróla w Kantonie.Jeśli tak się stale'em stanie.Pomimo jego optymizmu istniało realne niebezpieczeństwo, żenie, Kyle wyjdzie z tego obronną ręką.Może nawet dotrze do Kantonu, zanimzostanie zlinczowany przez motłoch, i Troth wiedziała, że brał to pod uwauda się to Troth, i w znacznie bardziej komfortowych warunkach.gę.Jeśli Kyle zostanie zaatakowany, ona zeskoczy z dachu i będzie walczyKiedy jednak wmieszała się w krążący po uliczkach podekscytowany tłum,ła u jego boku.nie mogła opanować paraliżującego ją strachu.Z bijącym sercem obserwowała, jak idzie w stronę swoich prześladowców, zachowując zdumiewający spokój i trzymając ręce w górze, by pokazać, że nie ma broni.Pierwszy mężczyzna, który do niego podszedł, uderzyłgo w twarz i niewiele brakowało, aby Troth zeskoczyła z dachu.Ale zanim24to zrobiła, jakiś oficer w spiczastym hełmie odciągnął napastnika, zwracającmu ostro uwagę, że Fan-qui musi być dostarczony do pałacu prefekta naprzesłuchanie.Jego majestatyczna postawa sprawiła, że grupa pijanych cofKy l e został zabrany prosto do siedziby prefekta.Wejście do pałacu byłonęła się, zostawiając Fan-qui żołnierzom.jasno oświetlone pochodniami.Popychany tak mocno, że często się potykał,148149- Nie jestem szpiegiem - odparł spokojnie Kyle.- Chciałem tylko pogdyż skrępowane ręce utrudniały mu utrzymanie równowagi, przemierzałznać nieco bliżej potęgę chińskiego cesarstwa.niezliczone, wykładane marmurem hole.- Szpieg - powtórzył kupiec przygnębionym głosem.- Prefekt ukarzePrzed salą audiencyjną dokładnie go przeszukano.Stracił pistolet, nóż i niepana.- Umilkł, z trudem przełykając ślinę.wielką sakiewkę z monetami o dosyć dużej wartości.Domyślał się, że efekCzując litość dla nieszczęśnika, Kyle zapytał:towna europejska broń trafi do prefekta, natomiast miał poważne wątpliwo- Jak? Co to będzie za kara?ści co do pieniędzy.Te, jak podejrzewał, pozostaną w kieszeni oficera.Wang spuścił wzrok.Wewnątrz sali Wu Chong, krzepki mężczyzna o siwych wąsach i ciem- Zmierć.nych oczach, które lśniły w świetle lamp, siedział na rzezbionym tronie i czeTo jedno okrutne słowo sprawiło, że niewiele brakowało, a Kyle by siękał w lodowatej ciszy, aż jeden ze strażników pchnął Kyle'a tak mocno, żezachwiał.Dobry Boże, nigdy by się nie spodziewał tak surowego wyroku.ten padł na kolana.Chiny były państwem prawa, a on nie miał przecież żadnego procesu.Do- Kowtow! - rozkazał strażnik.szedł do ponurego wniosku, że jako cudzoziemiec był wyjęty spod chińskieTo było jedno z nielicznych chińskich słów, które Kyle rozumiał.Kontaktygo prawa, a właściwie nie miał żadnych praw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]