[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie tyl-ko go zaaprobowała, lecz wyraziła również zawodową opinię, że taka sama reakcja, toznaczy nagły wybuch gniewu połączony z użyciem przemocy, mogła wystąpić u niego,gdy zakatował na śmierć Andreę.Z drugiej strony Joan skontaktowała się z gronem najbliższych przyjaciółek Andreize szkoły i poinformowała mnie, iż żadna z nich nie widziała u niej innego łańcuszkaniż ten, który dał jej mój ojciec.Codziennie zamieszczałam opis łańcuszka na stronie internetowej, prosząc o wszel-kie informacje na jego temat.Jak dotąd bez rezultatu.Otrzymywałam mnóstwo wiado-mości.Niektórzy pochwalali to, co robię, inni zdecydowanie mnie potępiali.Zdarzali sięrównież maniacy.Dwaj przyznali się do morderstwa.Jeden oświadczył, że Andrea nadalżyje i potrzebuje mojej pomocy.Kilka listów przeraziło mnie.Autor jednego z nich napisał, zapewne szczerze, żebył bardzo rozczarowany, kiedy zobaczył, jak uciekam z płonącego budynku.I dodał: Aadna koszula nocna L.L.Bean, prawda?.Czy obserwował pożar, ukryty w lesie, czy też był to intruz, który włamał się do apar-tamentu i prawdopodobnie zobaczył koszulę nocną na wieszaku w szafie? %7ładna z tychewentualności nie napawała otuchą, i gdybym chciała przyznać się do tego przed sobą,obie mnie przeraziły.131Kontaktowałam się z panią Stroebel kilka razy dziennie, a kiedy Paulie zaczął powra-cać do zdrowia, ulga w jej głosie stawała się coraz bardziej wyrazna.Podobnie jak nie-pokój. Ellie, jeśli dojdzie do wznowienia procesu i Paulie będzie musiał zeznawać, oba-wiam się, że znów coś sobie zrobi.Powiedział mi: Mamo, nie umiem opowiedzieć imtego w sądzie tak, żeby mnie zrozumieli.Bałem się o Andreę, kiedy była z Robem.Niegroziłem jej. Potem dodała: Dzwonią do mnie przyjaciółki.Widziały twoją stro-nę internetową.Zapewniają, że każdy powinien mieć takiego obrońcę jak ty.Powiemo tym Pauliemu.Chciałby, żebyś go odwiedziła.Obiecałam, że przyjdę w piątek.Z wyjątkiem spraw, które musiałam załatwić, nie wychodziłam z pokoju, pracującnad książką.Zamawiałam posiłki na górę.W środę o siódmej wieczorem postanowi-łam jednak zejść na kolację.Sala jadalna była inna niż w gospodzie Parkinsona, miała bardziej oficjalny cha-rakter.Stoliki stały dalej od siebie, a obrusy były białe, a nie białe w czerwoną kratę.U Parkinsona centralne miejsce na stole zajmowała gruba, kolorowa świeca, a nie ele-gancki wazonik z kwiatami.Goście wydawali się bardziej dystyngowani statecznistarsi obywatele, a nie hałaśliwe grupy, tak częste u Parkinsona.Ale jedzenie było równie dobre i po krótkich wahaniach pomiędzy jagnięcymi że-berkami a miecznikiem wybrałam to, na co naprawdę miałam ochotę, i zamówiłam ja-gnięcinę.Wyjęłam z torebki książkę, którą chciałam przeczytać, i przez następną godzinę cie-szyłam się swoim ulubionym połączeniem dobrą kolacją i dobrą książką.Byłam takpochłonięta lekturą, że kiedy kelnerka sprzątnęła ze stołu i odezwała się do mnie, spoj-rzałam na nią zaskoczona.Powiedziałam tak na kawę i nie na deser. Dżentelmen przy sąsiednim stoliku chciałby zaproponować pani drinka.Chyba czułam, że to Rob Westerfield, zanim jeszcze odwróciłam głowę.Siedział niewięcej niż dwa metry ode mnie, z kieliszkiem wina w ręku.Podniósł go w szyderczympozdrowieniu i uśmiechnął się. Zapytał, czy znam pani nazwisko.Powiedziałam mu, a on napisał do pani ten li-ścik.Wręczyła mi bilet wizytowy z wytłoczonym pełnym nazwiskiem: Robson ParkeWesterfield.Mój Boże, on się tym napawa, pomyślałam, odwracając bilet.Na odwrocie napisał: Andrea była ładna, ale ty jesteś piękna.Wstałam, podeszłam do niego, podarłam wizytówkę i wrzuciłam kawałki do jegokieliszka z winem. Może chciałbyś dać mi łańcuszek, który zabrałeś, kiedy ją zabiłeś zapropono-wałam.132yrenice mu się rozszerzyły, a kpiący wyraz jego kobaltowych oczu zniknął.Przezchwilę myślałam, że poderwie się na nogi i zaatakuje mnie, tak jak zaatakował doktorFisher przed laty w restauracji. Ten łańcuszek mógł ci narobić kłopotów, prawda, kryminalisto? spytałam. No cóż, myślę, że nadal może, a ja zamierzam się dowiedzieć, dlaczego.Osłupiała kelnerka stała pomiędzy stolikami.Najwyrazniej nie rozpoznałaWesterfielda, co kazało mi się zastanowić, kiedy przyjechała do Oldham.Odwróciłam się do niego plecami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]