[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To nie twoja wina, że niewiedziaÅ‚aÅ›.WyjechaÅ‚am stÄ…d na dÅ‚ugo przed twoimi narodzinami.- Ależ jesteÅ› stara - zakpiÅ‚ Palmer.- Jednak ja i tak już zawsze bÄ™dÄ™ twoim starszymbratem i oczkiem w gÅ‚owie mamy.Cara poczuÅ‚a ukÅ‚ucie w sercu.Nie miaÅ‚a żadnych wÄ…tpliwoÅ›ci, że to zaledwieprzedsmak tego, co jÄ… jeszcze czeka.Palmer zawsze kpiÅ‚ sobie z poważnych tematów - byÅ‚ tojego nader skuteczny sposób na radzenie sobie z nimi.Uspokojona Linnea usiadÅ‚a obok ciotki.Wszyscy zamilkli, gdy Palmer wprowadzałłódz do przystani.Miasto wznoszÄ…ce siÄ™ na nadbrzeżu za mocnÄ… metalowÄ… balustradÄ…wyglÄ…daÅ‚o imponujÄ…co, zwrócone starÄ… częściÄ… w stronÄ™ oceanu. - Już prawie jesteÅ›my w domu - odezwaÅ‚a siÄ™ Linnea i wskazaÅ‚a na brzeg.- Nasz dom jest tam!Cara podniosÅ‚a gÅ‚owÄ™ i wstrzymaÅ‚a oddech, patrzÄ…c ponad wysokimi masztami wstronÄ™ Bay Street.To byÅ‚ dom, w którym spÄ™dziÅ‚a dzieciÅ„stwo.PrzejÄ™ta tym widokiem, niezauważyÅ‚a, że Lovie obserwuje jÄ… uważnie z lekkim uÅ› miechem na ustach i jakby coÅ›rozważa w myÅ›lach.Gdyby to dostrzegÅ‚a, jej dobry nastrój natychmiast prysÅ‚by jak baÅ„kamydlana.Pod osÅ‚onÄ… nocy samica żółwia wychodzi na brzeg i powoli peÅ‚znie w stronÄ™ suchego,wysoko poÅ‚ożonego miejsca na plaży.Tylko samice wychodzÄ… na plażę.Samiec, gdy wkrótce po narodzinach dotrze dowody, prawdopodobnie już nigdy wiÄ™cej z niej nie wyjdzie. ROZDZIAA SZÓSTYDom matki staÅ‚ przy wÄ…skiej, ocienionej dÄ™bami uliczce, wÅ›ród innych podobnychzabudowaÅ„.ByÅ‚a to dzielnica pastelowych domków, koÅ›ciołów i ogrodów, peÅ‚nastaroÅ›wieckiego uroku i wyraznie odcinajÄ…ca siÄ™ od reszty miasta.Olivia i Stratton Rutledgekupili ten dom tanio, na poczÄ…tku lat sześćdziesiÄ…tych, wkrótce po narodzinach Cary.LoviepokochaÅ‚a go od pierwszego wejrzenia i nie zawiodÅ‚a siÄ™ - dom okazaÅ‚ siÄ™ wielkÄ… przygodÄ….Podczas budowy basenu w ogrodzie odkryto mnóstwo zagrzebanych w ziemi skarbów.Odnowienie budynku i doprowadzenie go do stanu pierwotnej Å›wietnoÅ›ci zabraÅ‚o lata, aleokazaÅ‚o siÄ™ warte wysiÅ‚ku.Lovie szczyciÅ‚a siÄ™ tym, że dom corocznie wpisywano na listÄ™obiektów godnych obejrzenia.Cara jednak dobrze wiedziaÅ‚a, że w tym ocienionym starymi dÄ™bami domu nie zawszepanowaÅ‚o rodzinne szczęście.Ze Å›ciÅ›niÄ™tym sercem stanęła przed drzwiami, majÄ…c u bokumatkÄ™ i Toy.Z wnÄ™trza dochodziÅ‚y piski dzieci i tupot stóp na schodach, a po chwili drzwiotworzyÅ‚a szeroko uÅ›miechniÄ™ta Julia.- JesteÅ›cie wreszcie! Już myÅ› leliÅ› my, że gdzieÅ› zginęłyÅ›cie.Ile czasu trzeba, żeby tudotrzeć z przystani?- ChciaÅ‚am siÄ™ przejechać po okolicy - wyjaÅ›niÅ‚a Cara.- Wchodzcie, dzieci już nie mogÄ… siÄ™ was doczekać.Julia byÅ‚a drobna i szczupÅ‚a.Sukienka w kwiaty dobrze harmonizowaÅ‚a z jej jasnymi,niebieskimi oczami.Cara nie widziaÅ‚a jej od lat i teraz zamiast energicznej dziewczynyujrzaÅ‚a przed sobÄ… dojrzaÅ‚Ä…, eleganckÄ… kobietÄ™.NiegdyÅ› dÅ‚ugie, jasne wÅ‚osy Julia teraz nosiÅ‚akrótko obciÄ™te i jak zwykle miaÅ‚a nienaganny makijaż.Jednak pomimo uÅ›miechu na jejtwarzy widać byÅ‚o Å›lady napiÄ™cia i jakiÅ› nowy, twardy wyraz.PoprowadziÅ‚a Lovie i Toy na werandÄ™.Cara zostaÅ‚a we wnÄ™trzu domu.ChciaÅ‚aobejrzeć pomieszczenia, które tak dobrze pamiÄ™taÅ‚a z dzieciÅ„stwa.Dom byÅ‚ wspaniaÅ‚ymzabytkiem architektury.KochaÅ‚a te obszerne, wysokie pomieszczenia, wyÅ‚ożone drewnianÄ…boazeriÄ…, ze wspaniaÅ‚ymi kominkami i lÅ›niÄ…cymi podÅ‚ogami z sosny.Przez te lata zaszÅ‚y tujednak pewne zmiany.Zakurzone tapety, które Cara pamiÄ™taÅ‚a, zostaÅ‚y zastÄ…pione nowymi, ojasnych, żywych kolorach - malinowa w jadalni, ciemnozielona w bawialni od frontu,niebieska w gabinecie.Zamiast ciężkich, aksamitnych kotar w oknach wisiaÅ‚y jedwabnezasÅ‚ony.Na tle tego wszystkiego stare meble, wÅ‚asność rodziny od pokoleÅ„, prezentowaÅ‚y siÄ™jeszcze dostojniej.- WyglÄ…dasz tak, jakbyÅ› wypatrywaÅ‚a jakiegoÅ› ducha - zauważyÅ‚ Palmer, podchodzÄ…c do niej ze szklankÄ… dżinu z tonikiem.ZdążyÅ‚ siÄ™ już przebrać w eleganckie spodnie ijedwabnÄ… koszulÄ™ polo.- Masz na myÅ›li tatÄ™? - uÅ›miechnęła siÄ™ Cara, przyjmujÄ…c od niego drinka.Palmer podniósÅ‚ wzrok na wielki portret Strattona Rutledge a wiszÄ…cy nad schodami.- Ten sukinsyn wciąż tu jest.Nigdy mi siÄ™ nie udaÅ‚o przed nim uciec.- Przecież mogÅ‚eÅ› to zrobić.Jej brat potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i zdobyÅ‚ siÄ™ na wymuszony uÅ›miech.- OdziedziczyÅ‚em po nim firmÄ™.Mieszkam w jego domu.NoszÄ™ jego nazwisko.Comam jeszcze powiedzieć? Już przestaÅ‚em uciekać przed swoim przeznaczeniem.Cara popatrzyÅ‚a mu prosto w oczy.- Każdy z nas sam tworzy wÅ‚asne przeznaczenie.Oczy Palmera zabÅ‚ysÅ‚y nad szklankÄ… z bourbonem, ale nic na to nie odpowiedziaÅ‚.- CieszÄ™ siÄ™, że znów ciÄ™ widzÄ™ - odezwaÅ‚ siÄ™ po chwili.- WyglÄ…dasz piÄ™knie, jakzawsze.I wcale nie zmalaÅ‚aÅ› - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.Byli prawie równego wzrostu.W dzieciÅ„stwie Palmer nie mógÅ‚ darować siostrze, żejest od niego wyższa.Pod koniec okresu dojrzewania przerósÅ‚ jÄ…, ale zaledwie o dwacentymetry.- Ale i tak jestem wyższy od ciebie - powiedziaÅ‚ teraz z satysfakcjÄ….- Grubszy też - odparowaÅ‚a Cara.Palmer jowialnie poklepaÅ‚ siÄ™ po brzuchu.- Owszem, proszÄ™ pani.To efekt zawarcia zwiÄ…zku małżeÅ„skiego.No ale skÄ…d tymiaÅ‚abyÅ› o tym wiedzieć.- Dotychczas udawaÅ‚o mi siÄ™ tego uniknąć - odrzekÅ‚a Cara z zimnÄ… krwiÄ….- Kobieto, skÄ…d ty wzięłaÅ› te swoje poglÄ…dy? Na pewno nie wyniosÅ‚aÅ› ich stÄ…d, zPoÅ‚udnia.GdybyÅ› tu zostaÅ‚a, już dawno miaÅ‚abyÅ› męża i gromadkÄ™ dzieci.Oho, widzÄ™, żezaczynasz siÄ™ jeżyć.- GdybyÅ› tylko sÅ‚yszaÅ‚ te wszystkie kazania, które wygÅ‚asza mi mama.Mam już dośćtego tematu.Palmer zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ ze zrozumieniem, obracajÄ…c szklankÄ™ w rÄ™ku.- Jak dÅ‚ugo tu zostaniesz?- Sama nie wiem.Mama chciaÅ‚aby, żebym zostaÅ‚a dÅ‚użej, ale szczerze mówiÄ…c, jużzaczyna mnie nosić.Nie mam tu nic do roboty.- Cara, Cara.- Palmer potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl