[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja zrezygnowałam z pieniędzyojca.Ty zrobiłeś to, co zrobiłeś, wyłącznie dla pieniędzy.Możesz mówić,co chcesz, ale nie zmienię zdania w tej sprawie.- Sięgnęła po pismo, jakienapisała tego ranka, i podała je Aleksowi.- Co to jest? - zapytał.- Moja rezygnacja.166RS- Nie bądz śmieszna.- Nawet nie spojrzał na kartkę, tylko od razuprzedarł ją na dwie, cztery, a potem osiem części i wrzucił strzępki dokosza na śmieci.- Jeżeli chcesz odejść, idz do Steve'a Mallery'ego.To onjest twoim szefem, a nie ja.Oszczędzę ci fatygi.Ja odejdę, i to zaraz.Chyba że chcesz dać mi dwutygodniowy okres wypowiedzenia?P.J.chciała powiedzieć proszę, nie odchodz", ale milczała.Alexodczekał chwilę, po czym wyszedł, nie oglądając się za siebie.- Cześć, co słychać?Alex był zły i przygnębiony.Ostanie, na co miał ochotę, to rozmowaz kimkolwiek.Nie chciał jednak być niegrzeczny dla Ricka.- Posłuchaj, nie mogę teraz rozmawiać.Jeżeli chcesz, możemywyskoczyć na piwo po pracy.- Na piwo? Dokąd się wybierasz?- Pózniej ci wszystko wytłumaczę, dobrze? Teraz muszę wyjść.-Machnął ręką w stronę gabinetu P.J.- Jeżeli nie jesteś w stanie poczekaćdo wieczoru, możesz pójść do P.J.i zapytać, co się dzieje.Ona ma nawszystko odpowiedz.- Och, Alex - zmartwiła się Cornelia - właśnie tego się obawiałam.- Tak - przyznał z ponurą miną.- Powinno mnie to zaniepokoić, alemyślałem, że wszystko się ułoży.- Wyznałeś jej, że ją kochasz?- Tak, ale zle to rozegrałem, więc mi nie uwierzyła.Corneliawestchnęła.- Jeżeli chcesz, mogę spróbować z nią porozmawiać.Alex potrząsnąłgłową.167RS- Sam muszę to załatwić.Po pierwsze, najpierw pozwolę jejochłonąć.A potem raz jeszcze spróbuję z nią pogadać.- Spojrzał naciotkę; patrzyła na niego z autentycznym współczuciem i omal się nierozkleił.- Nie chcę jej stracić, ciociu Cornelio.Nawet gdyby miałoby todla mnie oznaczać utratę fundacji, a dla J.T., Justina i Graya - rancza,wyspy i firmy.- Ona tak wiele dla ciebie znaczy?- Tak.- Wobec tego zrób wszystko co w twojej mocy, żeby ją odzyskać,skoro tak bardzo się zaangażowałeś.Nie pozwól, by cokolwiek ci w tymprzeszkodziło, nawet twoja duma.Taka miłość nie trafia się zbyt często.Iprawie nigdy nie zdarza się dwa razy.P.J.nie wytrzymała do końca dnia.O drugiej nie była już w staniedłużej udawać, że wszystko jest w porządku.Powiedziała Chickowi, że nieczuje się zbyt dobrze i musi pojechać do domu.- Ty chcesz wyjść z pracy w ciągu dnia i jechać do domu? -powtórzył z niedowierzaniem.- Tak.- Wiedziała, co sobie pomyślał.W ciągu ośmiu lat, jakieprzepracowała w HuntCom, opuszczone przez nią dni można byłopoliczyć na palcach jednej ręki, z czego dwa z powodu wezwania do sądu.Ledwie dopadła samochodu, łzy spłynęły jej po policzkach.Ona,Paige Jeffers Kincaid, zuch dziewczyna, płakała jak bóbr.Z trudemdojechała do domu i znowu zaczęła rozpaczać.Telefon zadzwonił tylkoraz.Nie odebrała.Nie zamierzała rozmawiać z Aleksem.Nie mieli jużsobie nic więcej do powiedzenia.168RSMoże on jednak ją kocha? Może nie będzie to dla niego takie ważne,że ona nie może mieć dzieci? Może mimo wszystko będzie chciał się z niąożenić? Tak, jasne.Dla niej miałby zrezygnować z fundacji? I z tychwielkich pieniędzy? Z szansy na posiadanie małych Aleksów Huntów?Niemożliwe.A może by go tak poddać próbie? - pomyślała.Jeżeli Alex nieprzejdzie sprawdzianu, będzie zdruzgotana.A tak przynajmniej zachowadumę.i niewiele więcej.Biła się z myślami przez cały wieczór, ale wynik zawsze był takisam.Alex to już przeszłość.Jakoś to przeżyjesz, mówiła sobie.Przecież tojeszcze nie koniec świata.To tylko koniec romansu, który tak czy siakmusiał się kiedyś zakończyć.Azy znów popłynęły strumieniem.Aż wreszcie, o północy, zmęczonapłaczem, P.J.zapadła w niespokojny sen.Aleksowi wieczór nie minął ani trochę lepiej niż P.J.Po pracywstąpił z Rickiem na piwo i opowiedział mu swoją żałosną historię.Ricksłuchał go i tylko kręcił głową.- Narobiłeś niezłego bałaganu - podsumował, gdy Alex skończył.- Nie musisz mi tego mówić.- Rzeczywiście jesteś synem Harry'ego Hunta?- Niestety, tak.- Wiesz co, gdyby sprawa nie była poważna i gdyby nie chodziło oP.J., którą bardzo cenię, byłoby to nawet śmieszne.- Naprawdę uważasz, że to śmieszne? - obruszył się Alex.Dopiłpiwo do końca i zamówił drugie.169RS- Zastanów się.Ty jesteś milionerem, a udajesz swojego chłopa, aP.J.- też nie z tych najbiedniejszych - udaje dziewczynę z sąsiedztwa.Przecież to komedia.Byłby z tego niezły film.Alex uśmiechnął się.W sumie Rick miał rację.- Istna komedia pomyłek.Rick dopił piwo i powiedział:- Posłuchaj, znam dobrze P.J.Jest porywcza i uparta, a terazwściekła, bo została wystrychnięta na dudka.Jednak nie brak jejinteligencji i chyba jej na tobie zależy, więc jeżeli się postarasz, pewnie dociebie wróci.- Tak uważasz?- Myślę, że warto spróbować.W końcu co masz do stracenia?Racja, uznał Alex.Tego samego zdania była Cornelia.Skoro tak,postanowił nie czekać do rana.Zadzwonił do P.J., jak tylko wrócił dodomu, ale nie odebrała.Kiedy odezwała się jej poczta głosowa, rozłączyłsię, nie pozostawiając żadnej wiadomości.Zatelefonuje do niej nazajutrzalbo, jeszcze lepiej, pojedzie, żeby się z nią zobaczyć.Poczeka na jejpowrót z pracy.Nie będzie mogła go spławić, musi go wysłuchać.Tym razem nie zaakceptuje odmownej odpowiedzi.170RSRozdział 13Przez następne dwa tygodnie Alex próbował wszystkiego.Wydzwaniał do P.J., osaczał ją pod domem, zasypywał mailami, wysyłałkwiaty, przesłał śpiewający telegram, napisał długi list.Wszystko na nic.P.J.uparcie powtarzała nie".Tydzień przed Zwiętem Dziękczynienia postanowił zagrać vabanque.Pojechał do Bellevue, poszedł do Tiffany'ego i kupił najładniejszypierścionek z brylantem, jaki mieli w sklepie.Wiedząc, że P.J.nie lubiostentacji, wybrał kamień wielkości karata, osadzony w platynie.Skromnyi elegancki.Po powrocie do Jansen zadzwonił do P.J.z pytaniem, czy możewpaść do niej tego wieczoru po raz ostatni.- Alex, to koniec.Dlaczego nie możesz się z tym wreszcie pogodzić?- Rzecz w tym, że wyjeżdżam z Jansen i zamierzałem się pożegnać.Mam też coś dla ciebie i chciałbym dać ci to przed odjazdem - dodałszybko, zanim zdążyła mu wytknąć, że równie dobrze mogą sobiepowiedzieć do widzenia" przez telefon.P.J.powiedziała z westchnieniem:- Dobrze, ale bądz wcześnie, bo wychodzę o wpół do ósmej.- Będę u ciebie o szóstej.Punktualnie o szóstej Alex zadzwonił do drzwi.Puzderko odTiffany'ego spoczywało bezpiecznie w zapinanej na suwak kieszonce jegoskórzanej kurtki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]