[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znała dokładnie ten koszmar.Widziała, żenic się tu nie zmieniło w ciągu ostatnich dziesięciu lat mimo boomu w gospodarce całego kraju.Widziała już wielu polityków kłamiących w żywe oczy, że nastąpiła znaczna poprawai usprawniono działania, a czas oczekiwania uległ znacznemu skróceniu.Na pewno żaden z nich,ze wszystkimi ich przywilejami i dodatkami, nie był zmuszony do wizyty w izbie przyjęćpodczas ostrego dyżuru.Skąd niby mieli wiedzieć, co tam naprawdę się działo albo co musieliznosić podczas codziennych, wyczerpujących dyżurów przemęczeni lekarze i ciężko pracującepielęgniarki? Czy mogłaby pani na chwilkę zostawić ojca? Musimy przeprowadzić kilka badań poprosiła ją łagodnie pielęgniarka.Druga pielęgniarka pojawiła się po chwili i stanęłau wezgłowia łóżka. Oczywiście zgodziła się Judith i wyszła zza przepierzenia wprost na płaczącąz przerażenia starszą kobietę siedzącą na profilowanym w kształcie litery S krześle,obserwującą pielęgniarkę, która krzyczała na pijanego, a może naćpanego mężczyznę, żeby wstałz podłogi.Po chwili zjawili się ochroniarz i policjant, żeby posadzić opornego klienta na krześle.Dwóch pielęgniarzy prowadziło nosze na kółkach.Na noszach wiezli coś w rodzajualuminiowego pojemnika wielkości człowieka.Na wierzchu pojemnika leżała przezroczysta,plastikowa zielona torba ze złożonym ubraniem w środku.Boże! Czy w pojemniku było ciało? pomyślała przerażona.Wyglądało jak monstrualna puszka sardynek.Oczy zaszły jej łzami.Co zakoszmarne miejsce na zakończenie życia! %7ładnej prywatności, zero godności i tylko dziękiniezrównanej uprzejmości i poświęceniu pielęgniarek i lekarzy to miejsce nie stało się jeszczepiekłem na ziemi.Ogarnęła ją wściekłość, że jej ojciec, który ciężko pracował przez całe życie,płacił wysokie podatki i nigdy nie przywłaszczył sobie złamanego grosza ani nie wziął żadnejłapówki w przeciwieństwie do tych panów polityków mających czelność odsuwać na dalszyplan problemy resortu zdrowia musi teraz przechodzić przez ten koszmar. Już może pani wrócić. Pielęgniarka poklepała ją po ramieniu. Czy nie znalazłoby się jakieś wolne łóżko dla niego? poprosiła błagalnie. Robimy, co w naszej mocy, ale to jeszcze chwilę potrwa.Wykonaliśmy na raziewszystko, co tylko było możliwe.Przynajmniej pani ojciec nie czuje bólu zapewniła jącichym, miłym głosem przemęczona pielęgniarka. Dziękuję! wypowiedziała z trudem, bojąc się, że za chwilę całkiem się załamie.Niedostała nawet krzesła, na którym mogłaby usiąść, więc oparła się o boczną poręcz łóżka i wzięładłoń ojca w swoje ręce. Kocham cię, tato! szepnęła, zastanawiając się, czy nieprzytomnyi ciężko oddychający ojciec może jeszcze ją usłyszeć.Potem, gdy jego stan się pogorszył, przeniesiono go do spokojniejszej części izby przyjęći Judith już wiedziała, że ojciec wkrótce umrze.Ostre fluorescencyjne światło lamp szpitalnychpadało z góry na jego nieruchomą, woskową twarz i Judith nawet się ucieszyła, że nie ma przytym matki, dlatego że nie będzie pamiętała tych okropnych obrazów z ostatnich godzin życiamęża, które za to córki już nigdy nie opuszczą.Szpitalnym kapelanem była tu kobieta, przemiła, sympatyczna kobieta, która przyszła gopobłogosławić i odmówić ostatnie modlitwy.Judith usiłowała zrozumieć jej słowa przez szumwentylatora pracującego za sąsiednim przepierzeniem.Za głową pani kapelan znajdowała sięotwarta szafka i Judith zaczęła się wpatrywać w jej zawartość, żeby się nie rozpłakać.Czy mogłobyć cokolwiek gorszego niż taka sytuacja? zastanawiała się.Poszła jeszcze raz spytać, czynaprawdę nie mają jakiegoś wolnego pokoju, w którym ojciec mógłby spokojnie umrzeć przykilku zapalonych gromnicach, bez wszechobecnej kakofonii dzwięków. Bardzo mi przykro odpowiedziała bardzo uprzejma pielęgniarka. Wciąż czekam, żecoś się zwolni, ale dzisiaj mamy wyjątkowo duży ruch, jak sama pani zresztą widzi.Tom przysłał wiadomość: Czy chcesz, żebym przyjechał?Nie powinien nawet o to pytać.Powinien po prostu chcieć być z ojcem w ostatnichchwilach jego życia.Czy jemu i Cecily w ogóle na tym zależało? Czy nie kochali ojca? Czy niemieli żadnych cieplejszych uczuć dla niej, pozostawionej samej sobie wobec najbardziejbolesnego i dramatycznego wydarzenia, które może się człowiekowi przytrafić wobec śmierci?Nie! odpisała mu zwięzle
[ Pobierz całość w formacie PDF ]