[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy właśnie zobaczy ła nadciągające ulicą martwiaki.Joey  pomy ślała.Co ty wyprawiasz, do licha?Nagle zauważy ła, jak zombi złapał człowieka w koszulce LSU i złamał mu kark.By łaprzerażona, ale naty chmiast stłumiła to uczucie.Nie mogła mu pomóc.Miała zadanie dowy konania.Omiotła tłum wzrokiem i zauważy ła torujące sobie drogę przemocą zombi.Dwóch gliniarzypróbowało powstrzy mać jednego z nich i otrzy mało w nagrodę złamane ręce, nim Michelle zdąży ła załatwić stworzenie.Następnie uświadomiła sobie, że wszy stkie kierują się ku jejplatformie. Mamo!  dobiegł z ty łu przerażony głos Adesiny.Odwróciła się i zobaczy ła, że naplatformę wspinają się dwaj mężczy zni  jeden pękaty i rumiany, a drugi chudszy, w koszulcepolo w pasy. Hej!  zawołała Michelle. Tu nie jest bezpiecznie.Im chodzi o mnie. Za tobą jest teraz najbezpieczniej  sprzeciwił się pękaty mężczy zna. Nigdzie stąd niepójdziemy. Nie zostawiacie mi wy boru  stwierdziła z westchnieniem Michelle.Bańki już formowałysię w jej rękach, wielkie i ciężkie jak piłki lekarskie.Wy puściła je i strąciły mężczy zn z platformy.Usły szała ich przekleństwa. Hej!  zawołała. Języ k! Tu jest dziecko!Uniosła Adesinę, trzy mając ją pod lewą pachą. Mamo  poskarży ła się dziewczy nka. Przy nosisz mi wsty d. Przepraszam, kochanie  odparła Michelle. A teraz bądz grzeczna i pozwól mi spokojniezałatwić zombi ciotki Joey.Wy puściła w stronę najbliższego martwiaka bańkę maleńką jak kula pistoletowa.Głowastworzenia eksplodowała.W powietrze posy pały się strzępy mózgu, czaszki oraz gnijącego ciała.To sprawiło jej wielką saty sfakcję, lecz niestety niektórzy ludzie w tłumie wpadli w jeszczewiększą panikę.Michelle poczuła też, że jej suknia robi się luzniejsza.Niech to szlag  pomy ślała.Wiedziałam, że będę potrzebowała więcej tłuszczu.Zauważy ła następnego zombiaka i wy puściła w niego bańkę.Rozległy się kolejne krzy ki ty ch,do który ch dotarły kawałki mózgu i czaszki.Platforma koły sała się, gdy tłum na nią napierał.Michelle miała trudności z zachowaniem równowagi. Mamo, proszę, postaw mnie. Nigdy w ży ciu  odparła Michelle, przekrzy kując rwetes. Zombiaki i spanikowaninatole to nie jest dobre połączenie.To by łoby zby t niebezpieczne i dlatego się nie zdarzy.Adesina westchnęła z iry tacją. Jesteś niedobra  poskarży ła się.Michelle wy kończy ła kolejnego zombiaka.Poczuła, że jej suknia zrobiła się trochę luzniejsza.Stworzenia napły wały coraz szy bciej i puszczanie baniek jedną ręką by ło zby t wolne. A niech to  mruknęła i postawiła Adesinę na platformie. Schowaj się pod tronem.I ostrzeż mnie, jeśli ktoś& albo coś& będzie się próbował wdrapać na górę.* * * Jeśli by ło coś, co Dan Turnbull lubił bardziej niż rozwalanie wszy stkiego, co się da w grach FPS,to z pewnością robienie bałaganu, który pózniej musiał sprzątać kto inny.Jego matka porzuciłarodzinę przed sześcioma miesiącami i od tego czasu ani Dan, ani jego ojciec nie przejmowali sięzby tnio sprzątaniem.W różny ch częściach domu walały się stosy brudny ch ubrań, przy wodzącena my śl indiańskie kurhany.Na talerzach w kuchni wy rosły najróżniejsze rodzaje pleśni, a główkisałaty w lodówce by ły teraz wielkości limonek.Zlew wy pełniała tłusta, cuchnąca woda.Dan nieby ł pewien, czy odpły w się zatkał, czy też trzeba by ło wy ciągnąć zaty czkę.Wiedział ty lko, że napewno nie wsadzi tam ręki, żeby to sprawdzić.Teraz jednak, gdy leżał na dachu hotelu  St.Louis i patrzy ł z góry na zamieszanie, które przedchwilą wy wołał, czuł się naprawdę szczęśliwy.Zombi rozganiały paradę Bachusa, a ta całaBańczarka próbowała je powstrzy mać.Przy glądał się, jak wzięła pod pachę dziwoląga, którego zwała swoją córką, nie przestającmetody cznie rozwalać zombiaków.Podziwiał ją, choć z niechęcią, za to, że potrafiła zachowaćspokój w podobnej sy tuacji.Nie wpadała w histerię ani nie traciła głowy, jak większość kobiet.Poprostu kosiła zombiaki, nie trafiając ani jednego cy wila.Zastanawiał się, jak to będzie, kiedyzwinie jej moc.Kiedy ukradł moc Hoodoo Mamy, bardzo mu się śpieszy ło.Oczy wiście, przedtemprzy właszczy ł sobie moc ty lko jednego asa, i to przez przy padek.Szedł sobie ulicą i wpadł na jakąś nastolatkę.Odruchowo złapał ją za gołe ramię, żebyzachować równowagę.Mina dziewczy ny w chwili, gdy dotknięcie Dana ukradło jej moc, by łanaprawdę bombowa.By ł tak zaskoczony faktem, iż ją posiadała, że uży ł jej bez zastanowieniai przeteleportował się na drugą stronę ulicy, uderzając w mur w chwili materializacji.Kiedy sobie uświadomił, że omal nie wy lądował wewnątrz muru, zaczął dy gotać.Po kilkuchwilach, gdy już minął wy pły w adrenaliny spowodowany strachem, rozejrzał się wkoło,wy patrując dziewczy ny.Zniknęła.Oczywiście  pomy ślał.Cóż innego mogłaby zrobić?W przeciwieństwie do mocy teleporterki moc Hoodoo Mamy omal nie rozwaliła mu czaszki.Mógł jednak uży ć jej ty lko raz, nim wróci do prawowitej właścicielki, a rozkazano mu wy wołaćzamieszanie.To, co działo się teraz na ulicy, by ło totalnie ekstra.Dobrze wy konał zadanie.Paradę filmowała cała masa lokalny ch ekip reporterskich, ale Danowi zależało na ty m punkciewidzenia.Stąd pięknie się ogarniało całą scenę.Przy niósł ze sobą kamerę wideo, ale wiedział, żemnóstwo cy wilów również wszy stko rejestruje.Ich relacje jeszcze dziś znajdą się na YouTube.Rzecz w ty m, żeby jak najwięcej filmów pokazy wało chwilę, gdy rozpętało się piekło.A ten,który pokaże to ze wszy stkimi szczegółami, będzie ostateczną nagrodą.Dana nie obchodziło, po co jego pracodawcy potrzebowali zamieszania.Pięć ty siaków zagodzinę roboty  nie by ło się nad czy m zastanawiać.Nie dbał nawet o to, skąd się dowiedzieli o jego mocy.Ojciec zaczął się domagać, żeby Dan płacił czy nsz, a on nie miał pracy.Niezamierzał też rezy gnować ze statusu najlepszego strzelca na swoim serwerze.Zby t wiele czasupoświęcił na osiąg nięcie tej pozy cji i jego druży na go potrzebowała.Robota by mu w ty mprzeszkadzała.Schował kamerę wideo do kieszeni workowaty ch dżinsów, zszedł na dół schodamiewakuacy jny mi i skry ł się w zaułku.Ruszy ły ku niemu dwie osoby, które odłączy ły się od parady.Gdy już by ły blisko, zorientował się, że to dziewczy ny.Próbowały biec, ale by ły tak pijane, żemogły ty lko szy bko się zataczać. O mój Boże  odezwała się jedna z nich.Miała na sobie chy ba z funt paciorków.Długieciemne włosy okalały jej twarz.Zastanawiał się, czy jest na ty le pijana, żeby się z nim pieprzy ć. Widziałeś, co tam się stało?Wzruszy ł ramionami. Wy glądało jak banda pijany ch dupków.Jak zawsze w Mardi Gras.Popatrzy ły na niego ze zdziwieniem. Nie  sprzeciwiła się druga.Nie by ła tak atrakcy jna jak jej towarzy szka.Zawsze jest jedenpasztet i jedna ładna  pomy ślał. Chodzi mi o Bańczarkę.By ła niewiary godna, cholera, poprostu rozwaliła te zombiaki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl