[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krantz jęknął.- Wiedziałem, że będzie jakiś problem.- Des, to ile mil morskich na Kuro? - spytał Harry.- Tysiąc dwieście, może tysiąc trzysta.- Ile czasu nam to zajmie?- Pięć, może sześć dni - Des wskazał ręką wyspę po lewej burcie.- Nam Kwao Chau.Ostatnia wyspa Hongkongu.Teraz popłyniemy na żaglach.PannoLeso, pani odczepi bom spinakera, tak jak pokazywałem.Zadowolona, że może coś robić, Lesa zwolniła wanty podtrzymujące blizniacze bomy iprzyczepiła końce bomów do ruchomych linek na krążku, które prowadziły pod bocznympokładem do układów sterowniczych w kokpicie.Obróciła bomy w ten sposób, że wraz zmasztem tworzyły gigantyczną, odwróconą literę T.Następnie przyczepiła linki zwisające zmasztu do rogów trójkątnych spinakerów, ciasno zwiniętych wokół bomów.- W porządku, Des.Des obserwował, jak bomy się okręciły, gdy ustawił dwa miniaturowe drążki sterowena tablicy rozdzielczej.Pokazał Lesie podniesiony do góry kciuk i wyłączył silnik. Sparklestracił szybkość.Na przednim pokładzie zaczęły się obracać dwie niewielkie automatycznewyciągarki.Harry i Krantz przestali się przyglądać Lesie, uwagę ich przykuły spinakeryrozwijające się z bomów.Kiedy doszły do wysokości metra, zaczęły się wypełniać wiatrem.Błyskawicznie reagujący Sparkle natychmiast nabrał szybkości.Krantz siedział na dachu salonu, skąd łatwiej mu było obserwować smukłą sylwetkęLesy.Nagłe przyspieszenie, w momencie gdy żagle doszły do połowy masztu, spowodowało,że ześlizgnął się ze swojej grzędy i wylądował obok Harry ego.- Jezus, to się naprawdę porusza - jęknął.- Dosyć żagli - krzyknął Des.- Panno Wessex, byłaby pani dobrym marynarzem.- Jeszcze jak! - powiedział półgłosem Krantz.Przyjrzał się badawczo Harry emu.- Czyty i ona.?- Nie - powiedział gwałtownie Harry.- To jest nadzieja dla nas obydwu.Słyszałem, że podróże morskie wywierają dziwnywpływ na kobiety.- Ona zrobi z tobą dziwne rzeczy, jeśli będziesz czegoś próbował - ostrzegł Harry.- Zabawna dziewczyna.Zauważyłeś tatuaż na jej przedramieniu?- Tak.- A co powiesz na ten zegarek?- Co mam powiedzieć?- Myślę, że Smithsonian Institute chętnie by go dostał w swoje ręce, to prawie muzealnyegzemplarz.Ciekaw jestem, dlaczego ona nosi ten zegarek?- Dlaczego jej nie zapytasz?- Podejrzewam, że zadawanie takich pytań może się wiązać z pewnymniebezpieczeństwem.- Jak najpewniejszym! - potwierdził leniwie Harry.- Robimy teraz dziesięć węzłów - chwalił się Des.- Bardzo dobrze na krótkich żaglach,co?- Bardzo dobrze! - potwierdziła ze śmiechem Lesa, którą zmoczyły bryzgi wody.Harry spojrzał na nią.Stała na lekko rozstawionych nogach, żeby utrzymać równowagęna rozhuśtanym pokładzie, jedną ręką trzymała wantę, twarz skierowała pod wiatr.Długieczarne włosy rozwiewały się za nią.Wyglądała jak Circe mścicielka, Homerowskaczarodziejka płynąca po ciemnoczerwonym morzu, by wywrzeć na swych wrogachnajokrutniejszą zemstę.30.Kuro, zachodni Pacyfik, 23 kwietniaPracujące pod ciśnieniem węże sterowanego radiem robota zakończyły swoje zadaniewypłukania resztkowej radioaktywności z komory detonacyjnej.Cała woda wypompowana zkomory została przelana do głębokiej studni, a pompy przepłukane morską wodą.Zzapadnięciem zmroku zespół dziesięciu techników, pracujących w komorach pod teleskopemBeta, zakończył operacje wyliczone na specjalnej liście.Torus gotów był na przyjęciekolejnego pocisku atomowego z niewielkiego podziemnego arsenału, wydrążonego w skalepod elektrownią.31.Przylądek Canaveral, Floryda, 24 kwietniaW olbrzymim, przypominającym kostkę Budynku Montażu Pojazdów, wzniesionym wpoprzednim stuleciu w celu montowania rakiet Saturn, które miały zawiezć ludzi na Księżyc,prom kosmiczny Colorado stał dziobem do góry, przyczepiony do dwóch olbrzymichzbiorników paliwa w kształcie cygar i dwóch urządzeń wspomagających z paliwem stałym.Całą tę niezręczną konstrukcję podtrzymywała wieża konserwacyjna, która z koleiznajdowała się na podwoziu na gąsienicach.Za trzy dni, po dokończeniu wszystkich testówmontażowych, otworzą się drzwi Budynku Montażu Pojazdów i wyłoni się gąsienicowywehikuł, by w tempie trzech kilometrów na godzinę rozpocząć jazdę przez osuszone bagna dowyrzutni 39 A.32.Zachodni Pacyfik, 25 kwietniaNa południe od wysp Batan szelf kontynentalny obniża się gwałtownie z głębokościdwustu metrów do pięciu tysięcy metrów.Lesa mocno trzymała ster, czując w palcach każdejego poruszenie, i obserwowała ekran echosondy.Usiłowała sobie wyobrazićpięciokilometrową odległość pomiędzy trimaranem i głębinową równiną dna Pacyfiku, alezdecydowała, że jednak lepiej o tym nie myśleć.Należało skoncentrować się nażyrokompasie i utrzymywać Sparkle na wschodnim kursie.Za jej plecami spał Deswyciągnięty na materacu.Harry i Krantz rozłożyli się na siatkach bezpieczeństwa, gdziedocierał wiatr schodzący ze spinakera, a od czasu do czasu także bryzgi fali.Lesa wzięła do ręki swój nowy, wodoodporny Klipsofon, jeden z wielu zakupówpoczynionych w Hongkongu, i zadzwoniła do Darryla.Wydawał się zadowolony, że słyszyjej głos.Przed wyjazdem z Anglii Harry na usilne nalegania Lesy niechętnie wtajemniczył gow cel ich wyprawy.- Radzę sobie niezle - odpowiedział Darryl na pytanie Lesy.- Zaczynam się przyzwyczajać do tego, że ciebie nie ma.Trochę zakłóceń na twojejlinii.- To dlatego, że połączenie idzie przez system morski.Jesteśmy poza zasięgiemwzmacniaczy lądowych.Darryl, przykro mi, że ciągle zostawiam cię samego na posterunku.- Tym się nie przejmuj tak długo, dopóki się dobrze bawisz.- Nic nowego w naszym punkcie docelowym?- Przed godziną rzuciłem okiem.Na zachodzie bez zmian.Znalazłem waszą łódz.Maciedobrą szybkość.Pocieszająca była świadomość, że Darryl obserwuje ich z góry, chociaż znajduje się podrugiej stronie globu.Lesa wyjaśniła wątpliwości Darryla w sprawie kilku opieszalepłacących klientów i pożegnała się z nim.W leniwym upale popołudnia zobaczyli jacht, którego blizniacze spinakery zaokrąglałostry wiatr.Uwagę Lesy przykuł samotny albatros.Ptak trzymał się blisko trimaranaoczekując, że spadnie do morza posiłek złożony z rybich wnętrzności, do czegoprzyzwyczaiły go kutry rybackie z Basco
[ Pobierz całość w formacie PDF ]