[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę cię jak najlepiejzrozumieć.Zawsze była zamknięta w sobie, wstydliwa, ale terazjakiś diabelski głos podpowiadał jej, że powinna sięotworzyć.- Nad dworem cały czas biją błyskawice.Każda emocjajest w ten sposób manifestowana, a przecież żyje tamsporo osób.A pozatym nigdy wcześniej.ja nigdy.no więc.hmmm.-walczyła z samą sobą - nie miałam orgazmu.Otworzył szerzej oczy i zobaczyła, że tak naprawdę jesttym.zachwycony.- To zawsze mnie przerażało.- Nie rozumiem.- Słyszałam, że większość wynaturzonych wampirówzupełnie porzuciła te sprawy i że pożądają tylko krwi.To właśnie onenapadają na wioski i wysysają krew z takąłapczywością, że zabijają ofiarę.- Popatrzyła ponadjego ramieniem, jakby go w ogóle niewidziała.-Byłam przerażona tym, że nie potrafięodczuwać rozkoszy.Każdego dnia obawiałam się, żebędę taka sama jak one.- Niezdolna do odczuwania.- Odsunął włosy z jejtwarzy.- Nie wiedziałem.Myślałem, że ty sama jakowalkiria kontrolujesz się wjakiś tylko tobie znany sposób.Nie wiedziałem, że tobyło niezależne od ciebie.- Na te rumieńce, któreznowu pojawiły się na jejtwarzy, musiała dzisiaj zużyć hektolitry krwi.- Nicdziwnego, że nie mogłaś się przemóc.Spojrzała na niego z bólem w oczach.- Nic, nie to mam na myśli.Byłaś młoda i niewiedziałaś, jak, a kiedy nikt nie był w stanie cipokazać.za każdym razem czułaścoraz większe napięcie.Pokiwała głową, zaskoczona jego przenikliwością.Takwłaśnie się czuła.- Ale ty nigdy nie będziesz taka jak te wampiry, Emmo.Zupełnie nie jesteś do nich podobna.- Jak możesz być taki pewny?- Jesteś dobra i łagodna.Potrafisz odczuwaćwspółczucie.Nie pragnąłbym cię tak bardzo, gdybymwie wyczuwał w tobie tych cech.- Ale przecież to instynkt kazał ci mnie zdobyć.Mówiłeś mi wcześniej, że musisz mnie przy sobiezatrzymać.- Tak właśnie myślałaś? - Ujął jej twarz w dłonie.-Instynkt mówi mi, czego naprawdę potrzebuję, czegochcę.I skierował mnie dojedynej kobiety, z którą jestem w stanie dzielić życie.Nic innego nie ma znaczenia, ty jesteś dla mnie, a ja dlaciebie.Ale bez instynktunigdy bym cię nie rozpoznał, ponieważ jesteś inna.Bezinstynktu nie mielibyśmy nawet cienia szansy.- Mówisz tak, jakbym już postanowiła.Jego twarz nagle zastygła, w oczach pojawił się ból.- A tak nie jest?- Cóż, a gdybym ci powiedziała, że nie?Położył dłoń na jej karku, w jego oczach zamigotałbłękit.- Nie możesz sobie z tego żartować.- A czy to się nigdy nie zdarzyło? - szepnęła.- Zdarzyło się.Bowen.Uwolniła się z jego ramion i zwinęła w kłębek przywezgłowiu.- Myślałam, że jego partnerka nie żyje.- Bo nie żyje.Zginęła, kiedy przed nim uciekała.- Och, mój Boże.I co on zrobił?- Zupełnie zatracił zdolność odczuwania, zamienił się wżywego trupa podobnego do Demestriu.Będę zgubiony,jeżeli odejdziesz.- Ale jeżeli chcesz ze mną być, musisz też uznać mojąrodzinę.Powiedziałeś, że mnie do nich zabierzesz.Dlaczego nie teraz?Miejmy to już za sobą.- Najpierw muszę zrobić coś ważnego.- Zamierzasz się zemścić, prawda? -Tak.- Czy to jest dla ciebie aż tak ważne?- Bez tego nic nie będzie w porządku.- Demestriu musiał ci wyrządzić naprawdę wielkąkrzywdę.Mięsień na jego policzku zadrgał.- I tak nie zamierzam ci powiedzieć, więc nie pytaj.- Zawsze chcesz, żebym zdradzała ci swoje tajemnice, aty nie zamierzasz dzielić się ze mną tym, co przecieżdotyczy nas obojga.- Nigdy tym się z tobą nie podzielę.Odwróciła się do niego plecami i mocniej przyciągnęłakolana do klatki piersiowej.- Pragniesz zemsty bardziej niż mnie.- Nie będę tym, którego potrzebujesz, zanim niezałatwię swoich spraw.- Ci, którzy wyruszają przeciwko Demestriu, nigdy niewracają.- Ja wróciłem - powiedział z arogancją.Czy jednakszczęście ponownie mu dopisze?- A więc zamierzasz zostawić mnie tutaj samą i wybraćsię na wyprawę w poszukiwaniu zemsty?- Tak, tylko mojemu bratu Garrettomi mogę zaufać wkwestii twojego bezpieczeństwa.- Zostawisz swoją małą królową w dobrych rękach,odpowiednio strzeżoną? - Zaśmiała się, ale ten śmiechbył pełen goryczy.-Czasami zaskakujesz mnie swoimi zachowaniami jak ześredniowiecza.- Zmarszczył brwi, najwyrazniej jej nierozumiejąc.- Nawetgdybyś mógł mnie przekonać, abym nie wystawiała stądnosa, ten plan ma jeden słaby punkt.Zgromadzenieboryka się z własnymiproblemami, ale nie minie wiele czasu, zanimpostanowią wybrać się tutaj po mnie.Albo nawetgorzej.- Co masz na myśli, mówiąc, że może być gorzej?- Znajdą sposób, żeby cię skrzywdzić.Odkryją twojesłabości i wykorzystają je bez żadnych skrupułów.Poprostu kiedy jużzaczną, nic ich nie powstrzyma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]