[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To już nie był wzorowy amerykański yuppie, mąż i ojciec z Wilmington w stanieDelaware.Czyżby on mordował od dziecka?- Naprawdę? A może wciąż mnie próbujesz zszokować? Wzruszył ramionami.- Po co miałbym to robić? Jako chłopiec czytałem całe tomy poświęcone sprawieLindberghów.A potem wszystkim wielkim zbrodniom! Kopiowałem wszystkie wycinki, jakieznajdowałem w bibliotece w Princeton.Częściowo już o tym wspominałem, prawda? O mojejobsesyjnej fascynacji porywaniem dzieci.Ich bezsilnością w moich rękach.Chciałem jetorturować jak małe ptaszki.wiczyłem z kolegą.Chyba go zresztą poznałeś.Nazywa się SimonConklin.To tylko drobny świr, doktorze.Nie wart twojego czasu.%7ładen z niego partner.%7ładenwspólnik.W porywaniu dzieci najbardziej mi się podoba reakcja rodziców.Im wolno krzywdzićinnych dorosłych, ale jak ktoś, nie daj Boże, wezmie jedno małe dziecko? Niepojęte!Niewyobrażalna zbrodnia! Co za bzdury.Co za szczyt hipokryzji.Pomyśl o tym, doktorze.WBangladeszu umierają miliony ciemnoskórych dzieci.Nikogo to nie obchodzi.Nikt im nie ruszaz pomocą.- Dlaczego zamordowałeś murzyńskie rodziny z biednych osiedli? - zapytałem.- Jaki jestzwiązek?- A kto powiedział, że musi być jakiś związek? Tego cię właśnie uczyli u JohnsaHopkinsa? Może to były moje dobre uczynki.Kto powiedział, że ja nie mam wrażliwościspołecznej, hmm? Wierzę, że w życiu zawsze musi być równowaga.I Ching.Pomyśl o ofiarach,które wybrałem.Narkomani bez perspektyw.Nastoletnia dziewczynka, która już byłaprostytutką.Mały chłopiec, który już był skazany na zgubę.Nie wiedziałem, czy mu wierzyć.Odlatywał.- Czujesz do nas sympatię? - zapytałem.- To doprawdy wzruszające.Postanowił zignorować moją ironię.- Wiesz, tak się składa, że miałem kiedyś czarną przyjaciółkę.Służącą.Jeśli naprawdęmusisz wiedzieć, była to kobieta, która się mną opiekowała, kiedy mój ojciec brał rozwód z mojąprawdziwą matką.Nazywała się Laura Douglas.Ale w końcu wróciła do Detroit.Opuściła mnie.Wielka, tłusta kobieta.Miała głośny śmiech, który wprost uwielbiałem.Właśnie wtedy, gdywyjechała, Mamuśka Terror zaczęła zamykać kłopotliwego, nadpobudliwego pasierba wpiwnicy.Patrzysz na autentyczne dziecko przetrzymywane pod kluczem.W tym samym czasiemój przyrodni brat i przyrodnia siostra bawili się na górze w domu mojego ojca! Bawili sięmoimi zabawkami.Naśmiewali się ze mnie przez szpary w podłodze.Siedziałem tam zamkniętycałymi tygodniami.Tak to właśnie pamiętam.Czy już ci się włączają w głowie lampkiostrzegawcze, doktorze? Torturowany chłopiec w piwnicy.Rozpieszczone dzieci zakopane wstodole.Takie ładne, zgrabne analogie.Klocki zaczynają się układać? Czy nasz drogi Garywreszcie mówi prawdę?- A mówisz prawdę? - spytałem ponownie.Sądziłem, że tak.Wszystko się zgadzało.- Ojej, tak.Słowo harcerza.To pomówmy o morderstwach w południowo - wschodniejdzielnicy.Szczerze mówiąc, całkiem mi się podobał pomysł, że mógłbym być pierwszymsłynnym seryjnym mordercą czarnych.Nie liczę tego ciołka z Atlanty, zakładając, że faktyczniezłapali tego, co trzeba.Wayne Williams to był kompletny amator.A w ogóle o co chodzi z tymiwszystkimi Wayne'ami - seryjnymi zabójcami? Wayne Williams.John Wayne Gacy junior.Patrick Wayne Hearney, który na zachodnim wybrzeżu poćwiartował trzydzieści dwie osoby.- Więc ty nie zamordowałeś Michaela Goldberga? - wróciłem do czegoś, o czymwspomniał wcześniej.- Nie.W tamtym momencie to nie było zamierzone.Oczywiście w końcu bym go zabił.Wszystko w swoim czasie.Rozpieszczony mały grzdyl.Przypominał mi mojego braciszkaDonniego.- Skąd na ciele Michaela Goldberga wzięły się sińce? Powiedz mi, co się wtedy stało.- Strasznie ci się to podoba, prawda, doktorze? Jak to o tobie świadczy, hm? No więckiedy zobaczyłem, że mi zdechł, bardzo się wściekłem.Wpadłem w furię.Kopałem zasranegotrupa po całej podłodze.Waliłem go łopatą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]