[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden z nowych magów spytał głośno, czy wkrótce przybędzie Strange.Inny chciałwiedzieć, czy przybędzie Norrell.- Nie, panowie - odparł Childermass.- %7ładen z nich tu się nie zjawi.Musiciezadowolić się mną.Nie sądzę, żebyśmy napotkali Strange a i Norrella w Anglii.Przynajmniejnie w tym pokoleniu.- Dlaczego? - spytał pan Segundus.- Dokąd się udali?Childermass uśmiechnął się do niego.- Tam, dokąd udają się magowie.Za niebo.Na drugą stronę tęczy.Jeden z norelitów zauważył, iż Jonathan Strange miał słuszność, wynosząc się zAnglii.W przeciwnym wypadku z pewnością by go powieszono.Pobudliwy młody człowiek o jasnych włosach odparł złośliwie, że wkrótce całe grononorelitów znajdzie się w tarapatach.W końcu chyba pierwsza zasada norrellickiej magii głosi,że wszystko opiera się na księgach? I co teraz, skoro księgi zniknęły wraz z opactwemHurtfew?- Nie potrzeba wam biblioteki Hurtfew, panowie - powiedział Childermass.- Anibiblioteki na Hanover Square.Przywiozłem wam coś znacznie lepszego.Księgę, którejNorrell bardzo pragnął, ale nigdy nie widział.Księgę, o której istnieniu Strange nie miałpojęcia.Przywiozłem wam księgę Johna Uskglassa.Znowu rozległy się krzyki.W tym zgiełku panna Redruth usiłowała wygłosićprzemowę w obronie Johna Uskglassa, którego uparła się tytułować Królem lub JegoWysokością, jakby lada moment miał wkroczyć do Newcastle i znów objąć rządy nadpółnocną Anglią.- Czekajcie! - wykrzyknął doktor Foxcastle.Jego doniosły, dumny głos w końcuprzebił się przez okrzyki siedzących najbliżej, a potem całej reszty.- Nie widzę księgi wdłoniach tego hultaja! Gdzie księga? Co to ma być? Czyżby podstęp? Z pewnością chcenaszych pieniędzy.Co pan na to? - Do Johna Childermassa: - Co nam pan powie? Proszępokazać księgę, jeśli rzeczywiście istnieje!- Wręcz przeciwnie, szanowny panie, niczego od panów nie chcę.- Childermassuśmiechnął się ironicznie.- Vinculusie! Wstań!W domu w Padwie najważniejszą sprawą było teraz ułatwianie życia pani Strange.Każdyrobił to na swój sposób.Troska doktora Greysteela przybrała filozoficzną formę.Szukał wpamięci przykładów osób, zwłaszcza dam, które pokonały niesprzyjające okoliczności,zwykle z pomocą przyjaciół.Minichello i Frank, dwaj służący, biegali otwierać jej drzwi, czychciała nimi przechodzić, czy nie.Pokojówka Bonifazia wolała traktować roczny pobytArabelli w Faerie jak coś w rodzaju poważnej grypy, więc całymi dniami przynosiła paniStrange pokrzepiające kordiały.Ciocia Greysteel szukała w mieście najlepszych win inajrzadszych przysmaków, kupowała również najmiększe, wypełnione puchem poduszki,jakby w nadziei że złożywszy na nich głowę, Arabella zapomni o wszystkim, co się jejprzydarzyło.Mimo tych wysiłków największą radość Arabelli sprawiało jednak towarzystwoFlory i rozmowy z nią.Pewnego ranka siedziały nad robótką.Arabella niecierpliwym gestem odłożyła swedzieło i podeszła do okna.- Jest we mnie jakiś niepokój - powiedziała.- Nic dziwnego - odparła Flora łagodnie.- Proszę być cierpliwą.Z czasem powrócipani dawny dobry humor.- Naprawdę? - westchnęła Arabella.- Szczerze mówiąc, nie pamiętam, jaka byłamkiedyś.- Wobec tego ja to pani powiem.Była pani zawsze radosna, chociaż często skazana nasamotność.Rzadko traciła pani zimną krew, nawet poważnie sprowokowana.Każda paniwypowiedz pełna była mądrości i humoru, choć nikt pani za to nie doceniał i niemal zawszespotykała się pani ze stanowczym sprzeciwem.- Dobry Boże! - zaśmiała się Arabella.- Ależ był ze mnie ósmy cud świata! Niebardzo ufam temu opisowi, gdyż mnie pani nie znała - dodała rozbawiona.- Pan Strange mi to powiedział.To jego słowa.- Och - Arabella odwróciła głowę.Flora wbiła wzrok w ziemię i powiedziała cicho:- Kiedy powróci, na pewno zrobi wszystko, żeby była pani taka jak dawniej.Znówbędziecie szczęśliwi.- Uniosła wzrok.Arabella przez chwilę milczała.- Nie jestem pewna, czy jeszcze się spotkamy - powiedziała.Flora znów zajęła się robótką.- Bardzo dziwne, że pan Strange w końcu powrócił do swego dawnego nauczyciela -zauważyła po chwili.- Naprawdę? Moim zdaniem nie ma w tym nic nadzwyczajnego.Nigdy nie sądziłam,że ten spór będzie się tak długo ciągnął.Podejrzewałam, że już po miesiącu znów będąprzyjaciółmi.- Zdumiewa mnie pani! Kiedy pan Strange nam towarzyszył, nie powiedział o panuNorrellu ani jednego dobrego słowa, a pan Norrell opublikował okropne rzeczy o panuStrangeu w czasopismach o magii.- Och, błahostka! - Na Arabelli nie zrobiło to żadnego wrażenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]