[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kamienne segmenty pełniły rolę przesyłaczy, przez które stale przepływała mana, odbijając się i skupiając wokół osi w centrum Serca.Barras wyczuwał ten przepływ – osiem potężnych strumieni zbiegających się w jedną kolumnę mocy na środku kamiennej podłogi.Wiedział też, że pod jego stopami znajduje się pomieszczenie identyczne jak to, w którym stali, również będące częścią magicznego obwodu.Kładąc dłonie na szarej, kamiennej ścianie Barras, tak jak inni, stawał się kolejnym elementem tego systemu.Członkowie Rady drgnęli, a niektórzy nawet westchnęli, kiedy poczuli przepływ energii.Mana przyspieszała puls, rozjaśniała umysł, przygotowując go do maksymalnej koncentracji, i przenikała mięśnie, przystosowując je do szybkiego i sprawnego działania.–Oddychajcie maną – rozległ się głos Kereli, silny i czysty.– Zrozumcie jej przepływ.Cieszcie się jej mocą.Poznajcie jej potencjał.Kiedy będziecie gotowi do przywołania, wymówcie swe imiona.Wszyscy członkowie Rady, jeden po drugim, wypowiedzieli swoje imiona.Głos Barrasa był donośny i pewny, Torvisa nieco zniecierpliwiony, Deale’a cichy i pełen lęku.–Dobrze – oświadczyła Kerela.– Zatem nadszedł czas, by otworzyć drogę i przywołać władcę Całunu.Bądźcie gotowi na jego przybycie.Stwórzmy krąg.Osiem głosów cicho zaintonowało słowa mające zogniskować manę i rozpocząć przywołanie.Serce Barrasa zabiło szybciej i mocniej przycisnął dłonie do kamiennej ściany.Słowa – starożytne i potężne – płynęły z jego ust równym, nieprzerwanym strumieniem.Przepływ many zmieniał się.Na początku, jakby delikatne pociągnięcie zakłóciło jej kształt i ruch w górę kamiennych segmentów.Potem nastąpiły kolejne, silniejsze szarpnięcia i nagle, w ułamku sekundy, strumień many odskoczył od ścian, kierowany teraz nie przez naturę, lecz przez wolę magów.Niewielka część strumienia krążyła nadal, jednak na poziomie oczu powstał teraz krąg many podtrzymywany przez wszystkich ośmiu magów, niczym pas szeroki na dłoń, jednolicie żółty i absolutnie nieruchomy.–Doskonale – mruknęła Kerela.Jej głos był cichy, a uwaga całkowicie skupiona na przygotowywanym zaklęciu.– Mamy całość.Teraz uformujemy ognisko w kolumnę, która ucałuje kamień pod naszymi stopami.Członkowie Rady Julatsy zdjęli dłonie ze ścian i pozwolili, by koniuszki ich palców zanurzyły się w kręgu many.Barras czuł, jakby dotykał miękkiego materiału, delikatnego i pięknego.Następnie, w idealnej synchronizacji z innymi magami, pociągnął dłonie w dół, formując za pomocą umysłu i obdarzonych nadnaturalnym czuciem palców idealny cylindryczny kształt.– Ostrożnie – powtarzał sobie.– Delikatnie.Rozdarcie cylindra oznaczałoby nie tylko utratę zaklęcia, ale i uszczerbek na zdrowiu dla członków Rady.Na tak zaawansowanym etapie każdy błąd czy spalone zaklęcie wiązało się z bólami głowy, krwotokami z uszu, a nawet czasową ślepotą.Lecz ci magowie zostali wybrani do Rady Kolegium ze względu na swój kunszt, dlatego też w czasie krótszym niż sto uderzeń serca Barrasa kolumna była gotowa i doskonała, a rzucający przykucnęli wokół niej, zabezpieczając ognisko.–Doskonale – westchnęła Kerela.– Czy wszyscy są przygotowani? – Nikt nie zareagował.– Endorr, Seldane, Deale i Torvis.Wy będziecie stabilizować kolumnę.Na mój znak reszta się wycofa.Nie opierajcie się dodatkowemu obciążeniu.Pozostawcie otwarte umysły – urwała na chwilę.– Odliczam.Wycofujemy się za trzy, dwa, jeden…Barras, Vilif, Kerela i Cordolan wycofali dłonie i wstali.Barras uśmiechnął, gdy zobaczył, jak Endorr reaguje na gwałtownie wzrastający napór many jedynie wydęciem policzków.Stary elf musiał się oprzeć pokusie poklepania młodego maga po ramieniu.Jak na swój wiek był naprawdę dobry.Czwórka stabilizujących kolumnę magów szybko przystosowała się do dodatkowego obciążenia.Aż do zakończenia przywołania mieli za zadanie utrzymywanie cylindra w doskonałej równowadze.Gdyby pękła przed zakończeniem rytuału, uwolnione moce rozdarłyby mury Serca na strzępy.Kerela rozejrzała się po komnacie, kiwając głową z podziwem.–Jesteśmy silną Radą – powiedziała.– Nasze nieuniknione osłabienie jest tragedią dla Julatsy – westchnęła i złożyła dłonie.– Chodźcie.Rozpoczynamy przywołanie.Barrasie, ty będziesz uważał, by portal pozostał otwarty.Barras skinął głową, rozczarowany, ale nie zaskoczony ulgą, jaką poczuł.Demony nie mogły porwać strażnika portalu, nie ryzykując uwięzienia w zabójczej atmosferze Balai [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl