[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedząc wwielkim rzeźbionym krześle, gdzie rezydował zwykle stary książę, spojrzałponad długim stołem, przy którym zasiadało sześćdziesięcioro gości, ku miejscunaprzeciw zajmowanemu przez najstarszą z jego sióstr, Margaret.Zupełnie inna perspektywa, pomyślał.Będzie musiał się przyzwyczaić.Powrócił spojrzeniem ku Minervie, siedzącej mniej więcej w połowie stołu, naprzeciw Susannah, w otoczeniu jego kuzynów.Było ich dziewięciu, zarównoze strony ojca, jak i matki.Variseyowie i Debraighowie.Zważywszy na liczbężałobników, młodsze kuzynki pozostawiono w domach.Wuj Royce'a ze strony matki, lord Catersham, siedział po prawej stronieMargaret, podczas gdy najstarsza ciotka ze strony ojca, hrabina Barraclough, nalewo od Royce'a.Obok niej zasiadł dziedzic gospodarza, lord Edwin Varisey,trzeci brat z pokolenia jego dziadka, a po jego prawej, obok lady Augusty inaprzeciw Edwina, najstarszy syn zmarłego Camerona Variseya, GordonVarisey, kuzyn dalszego stopnia.Po śmierci bezdzietnego - jak dotąd - Edwinato Gordon miał być następny w kolejce do książęcej korony.Edwin był starym fircykiem.Gordon, choć z natury posępny i o surowymwyglądzie, był jednak z gruntu przyzwoitym facetem.Żaden z tej dwójki niespodziewał się odziedziczyć księstwa.Pomimo niechęci do tego roztrząsaniaosobistych spraw w szerszym gronie, Royce zamierzał jednak się ożenić ispłodzić dziedzica, któremu mógłby przekazać tytuł.Nie rozumiał tylko,dlaczego miałby potrzebować pomocy dam i czemu kwestia jego ożenku była ażtak nagląca.Na szczęście atmosfera przy stole nie sprzyjała poruszaniu podobnychtematów.Damy, odziane w czarne, szare albo ciemnofioletowe suknie,pozbawione klejnotów oraz falbanek, rozmawiały przyciszonymi głosami zdżentelmenami, z których wielu założyło tego dnia czarne krawaty.Nikt się nieśmiał, ani nie uśmiechał, chyba że z zadumą.Augusta, Winifred i Edwinwspominali głośno jego ojca, podczas gdy Royce udawał, że się temuprzysłuchuje.Posiłek dobiegł wreszcie końca.Margaret wstała i zaprowadziła damy zpowrotem do salonu, pozostawiając mężczyzn, aby raczyli się we względnymspokoju trunkami.Teraz atmosfera nie była już tak formalna.Kuzyni Royce'azebrali się pośrodku, podczas gdy starsi dżentelmeni zasiedli obok jego wuja,Catershama, przy przeciwległym końcu stołu.Do Royce'a podeszli przyjaciele, zajmując miejsca opuszczone przez damy.Sylvester Sebastian Cynster, książę St.Ives, nazywany Diabłem, poklepał,przechodząc, ramię Royce'a, a ten podniósł wzrok na młodego księcia.Diabełstracił ojca i odziedziczył księstwo w wieku zaledwie piętnastu lat.Diabeł zajął miejsce obok Christiana i bez trudu włączył się do rozmowy.Wszyscy zdecydowali się na whisky.Siedzieli, sącząc trunek, gawędząc leniwiena temat ostatnich wydarzeń sportowych i przerzucając się cokolwiekryzykownymi żarcikami.Royce, który nie mógł się już doczekać, aby się dowiedzieć, co też ma mu dopowiedzenia lady Osbaldestone, odczekał, ile było trzeba, a potem poprowadziłmężczyzn z powrotem do salonu.Diabeł nadal trzymał się blisko.Przystanęliramię w ramię za progiem, pozwalając, by pozostali ich wyminęli.Royce rozejrzał się po salonie.Sądząc po tym, jak na niego patrzono, nimpojawili się mężczyźni, damy musiały rozmawiać na temat ewentualnejnarzeczonej pana domu.- Przynajmniej nikt nie oczekuje, że ożenisz się jutro - zauważył.Diabeł uniósł czarne brwi.- Widzę, że nie rozmawiałeś jeszcze o tym z moją matką.- Nazywa cię krnąbrnym.- Rzeczywiście.Musisz pamiętać, że jest Francuzką, to zaś oznacza, żebędzie starała się osiągnąć cel, nie oglądając się na nic.- Przecież daleko ci do starości - odparł Royce.Diabeł był od niego o sześćlat młodszy.- I masz kilku możliwych do zaakceptowania dziedziców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]