[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lisa zmierzyła Amy wzrokiem i zmarszczyła brwi.- Ile ty masz lat?- Piętnaście.- Niech cię to nie zraża - dodał szybko Scott.- Amy wie, corobi, a Heartland cieszy się doskonałą renomą.- Bajka to bardzo cenny koń - zwróciła się do niego Lisa.-Nie oddam jej w ręce piętnastolatki! "- Już wcześniej zajmowałam się cennymi końmi - wtrąciłasię Amy i zamilkła.Lisa Stil-lman spojrzała na nią.-Ostatnio wyleczyłam jednego z najlepszych młodych koniNicka Hal-liwella.Cierpiał na lęk przed wchodzeniem do przyczepy -powiedziała Amy szybko, wykorzystując poświęconą jejuwagę.- Znam wszystkie techniki, które stosowała mojamama.Nauczyła mnie tego, co sama wiedziała.- A jakie to są techniki? - zainteresowała się pani Stillman.- Traktowanie koni z dobrocią, szacunkiem i zrozumieniem- powiedziała Amy, nie dając się zastraszyć pani Stillman.-Stosowanie nagród zamiast karania.Wyznawanie zasady, żenad zwierzęciem nie wolno się znęcać ani go straszyć.-Podniosła podbródek i spojrzała prosto w oczy pani Stillman.- Słuchanie konia.Zapanowała cisza.Lisa Stillman zwęziła oczy wzamyśleniu, po czym nagle kiwnęła aprobująco głową.- OK - powiedziała.- Podoba mi się twoje nastawienie.Możesz leczyć Bajkę.Amy poczuła ogromną ulgę.Przez chwilę wydawało jejsię, że pani Stillman zaraz ją wyprosi.- Chodz, to ją zobaczysz - powiedziała Lisa Stillman.Amy wyszła z biura w ślad za kobietą.Lisa wskazała naboks oddalony o kilka metrów.- To ona - ta klacz palomino.Amy spojrzała we wskazanym kierunku i ujrzaławyjątkowo piękną klacz arabską.Na pyskopadała jej kremowobiała grzywa, miała bystre oczy idelikatne, czyste chrapy w kolorze ciemnoszarym.Każdyszczegół wyglądu łba świadczył o inteligencji, wrażliwości idelikatności klaczy.- Nie wygląda wcale na agresywną - zauważyła Amy.- I nie jest - odparła pani Stillman.- Dopóki nie próbujeszjej dosiąść.Kiedy tydzień temu została osiodłana iwprowadzona na wybieg konkursowy, o mało niezaatakowała sędziego.Amy zbliżyła się powoli do boksu.Klacz odwróciła się, byzobaczyć, kto idzie: nadstawiała uszu z ciekawością, ale - jakzauważyła Amy -w oczach miała pewną powściągliwość.Amy zatrzymała się przy drzwiach i pogłaskała ją delikatnie.- Jak wygląda jej przeszłość?- Odkupiłam ją pół roku temu od znajomej - odparła Lisa.-Sprzedawała wszystkie swoje konie, a ja szukałam właśnieklaczy typu palo-mino.Wybrałam Bajkę, bo była czystejkrwi arabskiej i miała idealne usposobienie.Przynajmniej takmi się wydawało - dodała ponuro.-Przez pierwsze kilka dniwszystko było dobrze.Ale pewnego ranka, kiedy jeden zpracowników próbował ją osiodłać i zbeształ ją za to, że sięwierci, ugryzła go w ramię.Gdy ją uderzył, zaczęła wierzgaći od tego czasu było już tylko co-raz gorzej.Za każdym razem, gdy ktoś się do niej zbliży zsiodłem czy uzdą, atakuje najbliżej stojącą osobę, a przypróbie dosiadania kopie jak oszalała.- Ale w poprzednim domu wszystko było dobrze?- Tak - potwierdziła Lisa.- Bardzo często jezdził na niejprawie niewidomy wnuk mojej przyjaciółki i zawszezachowywała się idealnie.Amy przyjrzała się klaczy, która zachowywała się bardzopowściągliwie.- Była w innych schroniskach? - zapytała Amy.- W jakisposób tam z nią postępowano?- Próbowano pokazać jej, kto rządzi, ale to nie skutkowało- Lisa Stillman wzruszyła ramionami.- Bajka ma charakter ibat wywiera na niej efekt wręcz przeciwny do zamierzonego.Zawsze odsyłano ją z powrotem i mówiono mi, że tookropny i narowisty koń - zmarszczyła brwi.- Ale ja w to niewierzę.Patrząc na Bajkę, Amy musiała przyznać, że i ona w to niewierzy.Mama zawsze twierdziła, że złe i narowiste konie tomit.Owszem, może trafić się jeden koń czy dwa, którym niemożna pomóc, ale ogólnie rzecz biorąc, wszystkie problemyz zachowaniem wynikają zwykle ze strachu.A kiedy tenstrach zostaje opanowany, problemy znikają.- I jak ci się wydaje? - zapytała pani Still-man.- Będzieszw stanie jej pomóc?Amy kiwnęła głową.Jeśli pokieruje się zasadami mamy iznajdzie przyczyny strachu Bajki, wtedy wyleczenie jej zagresji będzie dziecinnie proste.- Na pewno - powiedziała uczciwie. Nie wiem tylko, ilemi to zajmie czasu.- Masz tyle czasu, ile chcesz - powiedziała Lisa Stillman zezdecydowaniem w głosie.- Byleby tylko Bajka zachowywała się normalnie.- Cześć - powitała ich Lou, wybiegając z domu na widoksamochodu Scotta.- Mówcie, jak wam poszło.- Bardzo dobrze - odparła Amy.- A jak tam Pegaz?- Bez zmian.Zjadł kilka marchewek, a poza tym nicnowego.- Szkoda, że nie widziałaś tej stadniny - rozentuzjazmowałasię Marnie.- Niesamowita! Eleganckie boksy rozmieszczonedookoła podwórza!- A co z tym koniem?- Jutro tu przyjeżdża - odpowiedziała Amy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]