[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otwieram usta, gotów wyskoczyć z jakąś dowcipną uwagą, po której rozmowa znowu potoczyłaby się gładko, ale uprzedza mnie Janet, która wyrasta obok naszego stolika, proponując nam następną kolejkę drinków.Cóż, niegrzecznie byłoby odmówić.Z wdzięcznością przyjmujemy poczęstunek, Janet żegluje w stronę baru, a my mamy już o czym rozmawiać.–Powiedz mi – zaczyna Amy, przez chwilę spoglądając za oddalającą się właścicielką knajpy -jak to jest, że przychodzę tu mniej więcej raz w miesiącu niemal od roku, a ta kobieta za barem nawet mnie nie rozpoznaje, za to ciebie zna z imienia i sprzedaje ci na krechę, chociaż nad barem wisi wielki napis „Na kredyt nie sprzedajemy"?–Ponieważ ja tu właściwie mieszkam.Dom Matta jest tuż za rogiem, a Janet to nasza kumpela.Lody wreszcie pękły i rozmowa toczy się gładko.Gadamy i gadamy, a ja, niczym Poirot, pomalutku wypełniam luki powstałe podczas naszej pijackiej rozmowy w zeszłym tygodniu.Kiedy wysiadamy z taksówki i wchodzimy do „Hot House" znam już całą historię Amy.Jej CV, odpowiednio już skatalogowane, wygląda następująco:Imię i nazwisko: Amy Crosbie84Wiek: 25 latStan cywilny: WOLNAKwalifikacje: matura z angielskiego, geografii i sztuki, licencjat z włókiennictwaKariera: różne prace dorywcze od czasu ukończenia studiówUkłady damsko-męskie: niejasne.Jeden wyjątek; jakiś czas wspólne mieszkanie; teraz to już przeszłośćInne: świetna partnerka do rozmowy; piękny uśmiech; fajne cyckiW „Hot House" do stolika prowadzi nas jeden z tych kociaków w przepisowej króciuteńkiej czarnej spódniczce i obcisłej białej bluzeczce.Z tych, co to należy patrzeć na prawo, kiedy stoi po lewej stronie i odwrotnie.Klnę się na Boga, że dziewczyny wyczuwają, kiedy w ich pobliżu znajdzie się potencjalna rywalka.Jakiś szósty zmysł czy co? PWS (Postrzeganie Wrogiej Spódniczki).Kiedy więc kociak nas sadza i podaje menu, bardzo się pilnuję, żeby ani na chwilę mój wzrok na niej nie spoczął.Nie istnieje dla mnie.Widzę i zauważam tylko Amy.„Maleńka, poza tobą świata nie widzę…"Niby to uważnie studiuję kartę win, wybieram butelkę o umiarkowanej cenie, po czym jako pierwszy zamawiam najtańsze danie z całej karty, w nadziei, że Amy nie nabierze nagle szczególnego apetytu na homara.Wsuwamy, ani na chwilę nie przerywając rozmowy.Nie wymiguję się, kiedy wypytuje o mnie i moje życie: wyjawiam tylko to, co uważam zastosowne i co dawno już przećwiczyłem podczas rozmów z dziewczynami.Dlaczego maluję, gdzie się wystawiam.Stosuję starą, wypróbowaną politykę: pozwalam jej mówić, dzięki czemu szybko odkrywam, co tak naprawdę się dla niej liczy, a potem powalam ją jej własną bronią.Wysyłam delikatne, ale jakże wymowne sygnały, że spotkała właśnie tego odpowiedniego kandydata.Marzy ci się lepszy świat? Głosuj na Jacka Rossitera.–No, a ty? – pyta.–To znaczy?85–Ty.T-Y.Co cię rusza? Czego oczekujesz od życia?–Hm, nie byle jakie pytanie – migam się.–Proszę więc o nie byle jaką odpowiedź.Rzecz jasna, mam ją.Jak chyba każdy.I zawsze brzmi ona tak samo: miłości.Pewnie, są rzeczy, które mi się marzą, ale nie zdradzam tego nikomu, bo a nuż stanie się inaczej.Ale to są sprawy Pewnego Dnia.Jak na przykład taka, że pewnego dnia chciałbym się zakochać.Pewnego dnia chciałbym poślubić kobietę, w której się zakochałem.Pewnego dnia chciałbym mieć rodzinę i dom, i żeby pewnego dnia moje dzieci w niedzielny poranek wpadły do sypialni i obudziły mnie, jak ja sam robiłem, kiedy byłem mały.Ale Pewien Dzień jeszcze nie nadszedł.I z tego, co mi wiadomo, może nie nadejść nigdy.–Sam nie wiem-stwierdzam bez przekonania.– Dobrej zabawy? Tak, chyba to właśnie jest dla mnie najważniejsze.–OK – ona na to.– Powiedz mi w takim razie, kiedy ostatnio naprawdę dobrze się bawiłeś?–To proste – odpowiadam, a uśmiech sam ciśnie mi się na usta.– Kiedy poszedłem do Hemleysa kupić bratankowi prezent na urodziny.–Masz bratanka?–Tak, to syn mojego starszego brata.Jest super.To znaczy bratanek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]