[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona nie była dla nie go ni czym no wym tak so bie wy tłu ma czy ła jegosło wa.Ależ z niej idiot ką że my śli o ta kich rze czach, gdy za kil ka go dzinmoże zgi nąć.Je śli na wet, to nie zbyt sym pa tycz na per spek ty wa spra wia ła,że ży cie na bie ra ło sma ku.Seks sta wał się waż ny.A resz ta oka zy wa ła siętyl ko beł ko tem z pod ręcz ni ków psy cho lo gii. To nie był ża den syn drom sztok holm ski po wie dzia ła ci cho. Wiem przy tak nął Ba stien. Mó wi łem ci, że syn drom sztok holm ski tomit.Chloe ob ró ci ła się ku nie mu. To dla cze go cią gle to czu ję?Nie od po wie dział na py ta nie, ale od nio sła wra że nie, że z jego twa rzyspa dła wresz cie ma ska lo do wa te go spo ko ju. Zgi nie my? Ist nie je taka moż li wość.Ale na ra zie ży je my po wie dział i po gła skałde li kat nie Chloe po po licz ku, a po tem na chy lił się i po ca ło wał ją.Ujął jejtwarz w dło nie. Nie bój się, Chloe.Jesz cze nie mu sisz się bać.Mamy czas,czas tyl ko dla sie bie.Myśl tyl ko o roz ko szy.Za mknij oczy, a ja dam ci roz -kosz&Chloe pod da ła się piesz czo tom Ba stie na, jego po ca łun kom.Nie mu sia łanic mó wić, nie czu ła po trze by słów.Czas prze stał się li czyć, świat prze stałsię li czyć, nie waż ne były za gro że nia.Byli tyl ko oni dwo je, roz kosz, za po -mnie nie.I mi łość.Ani czy sta, ani pro sta, ale jed nak mi łość.ROZDZIAA DWUDZIESTY TRZECIChloe spa ła wtu lo na w Ba stie na, snem głęb szym niż po naj bar dziej zbi -ja ją cym z nóg kok taj lu środ ków odu rza ją cych.Spa ła tak głę bo ko, że nieobu dzi ły by jej chy ba na wet ar mat nie wy strza ły.Na szczę ście Ba stien nie miał moż li wo ści prze ko na nia się, czy to za ło że -nie jest praw dzi we.Do żył sę dzi we go wie ku trzy dzie stu trzech lat, bo po -tra fił być czuj ny, bo umiał re al nie oce niać za gro że nie.Gdy by do się gła goza błą ka na kulą los Chloe był by prze są dzo ny, a do tego nie mógł do pu ścić.Nie wyda Chloe na pa stwę mor der ców.Chloe była w nim za du rzo na czy też za fa scy no wa na nim fi zycz nie.Wszyst ko jed no.Przyj mo wał ten fakt z mie sza ny mi uczu cia mi: wdzięcz no -ści i re zy gna cji.Od dał się Chloe cał ko wi cie, bez za strze żeń, bez za ha mo -wań i do pro wa dził do tego, że za pa dła w głę bo ki sen zu peł nie wy czer pa naroz ko szą.Chloe otrzą śnie się z tego za uro cze nia.Była roz sąd ną dziew czy ną, twar -dą upar tą.Kie dy on znik nie, czy to wy ko nu jąc ko lej ne zle ce nie dla Ko mi te -tu, czy też od cho dząc w za świa ty, ona bę dzie żyła da lej.Ale już ni g dy nie przy tra fi się jej rów nie wspa nia ły seks.Za cho wał się wstręt nie, jak ostat ni łaj dak, ale miał na dzie ję, że Chloe zni kim już nie za zna po dob nych roz ko szy, ja kich za zna ła z nim.Bę dzie sy -pia ła z in ny mi fa ce ta mi, wyj dzie za mąż, uro dzi dzie ci, ale nikt już ni g dynie spra wi, że jej cia ło za cznie śpie wać.Było to okrut ne, lecz na pa wa ło Ba -stie na głę bo ką sa tys fak cją.Prze su nął dło nią po jej ra mie niu.Skó rę mia ła gład ką de li kat ną, bez ska -zy.Zla dy twór czej dzia łal no ści Ha ki ma szczę śli wie znik nę ły, sta jąc się tyl -ko kosz mar nym wspo mnie niem.Je śli Ba stien wró ci kie dy kol wiek do pra cy dla Ko mi te tu, Tho ma son sięwściek nie, gdy usły szy, w jaki spo sób jego agent spo żyt ko wał płyn ną pla -ty nę.Do dia bła z Tho ma so nem.Tho ma son może się wście kać, Ba stien zro -bił by dla Chloe o wie le gor sze rze czy.Był na wet go tów znik nąć z jej ży cia, bo tyl ko tak mógł jej za pew nić bez -pie czeń stwo i wol ność.Mo ni que sta no wi ła ostat nie z se rii za gro żeń.Nie wie dział, jak uda ło sięjej prze żyć, wie dział na to miast, że to naj bar dziej nie zrów no wa żo na oso ba,jaką zda rzy ło mu się spo tkać przez lata pra cy dla Ko mi te tu.Naj bar dziejnie zrów no wa żo na z ży ją cych, mó wiąc do kład niej.Tacy lu dzie szyb ko ginąalbo wy pa da ją z biz ne su, bo w świa to wych roz gryw kach nie moż na so biepo zwa lać na oso bi ste uczu cia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]