[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na szczęście dla mnie i dla Billy ego, facet zle nastawił zegar i cholernywóz wyleciał w powietrze, zanim jeszcze do niego wsiedliśmy.- Podano brandy i Harrypotrząsnął głową.- %7łyjemy w okropnych czasach, generale.Tak czy inaczej, zdrowienas wszystkich, póki jeszcze żyjemy - powiedział i wypił duszkiem swoje hennessy.-Chodz, Billy, odprowadzimy ich.Skryty w mroku Rupert Dauncey obserwował, jak doszli do samochodu, wktórym na Fergusona czekał kierowca.Nagle rozległ się przenikliwy okrzyk ispomiędzy innych aut wybiegło pięciu mężczyzn z kijami baseballowymi w rękach.Wszyscy byli Chińczykami i wszyscy mieli na sobie czarne jedwabne kurtki zwizerunkiem Czerwonego Smoka na plecach.Dwaj z nich stali wcześniej w kolejce dorestauracji.Jeden z napastników zamachnął się na Billy ego, ale ten kopnął go prawą stopą wkrocze.Dillon również uchylił się przed uderzeniem, złapał Chińczyka za przegub ipchnął go głową w stojące obok volvo.Pozostali cofnęli się i otoczyli ich kręgiem.- Mamy cię, sukinsynu - powiedział jeden z nich cocknejem.- Dostaniesz teraz za swoje.Harry Salter nie okazał cienia lęku.- Czerwone Smoki? - zdziwił się.- Co to ma być?Karnawał w Hong Kongu?Tymczasem Billy podniósł kij, który upuścił kopnięty przez niego Chińczyk.- No chodz, pokaż, na co cię stać - krzyknął.- On jest mój - zawołał przywódca napastników i zamach nął się swoim kijem.Billy sparował uderzenie, po czym pozwolił przeciwnikowi podejść bliżej,podciął go i postawił stopę na jego piersi.Inni rzucili się do przodu, lecz Dillon wyjąłswojego walthera i strzelił w powietrze.- To się robi nudne.Zabierajcie stąd dupy i zostawcie kije.Na twarzach napastników odbiła się konsternacja.Przez chwilę się wahali iDillon wypalił do drugiego młodzieńca z kolejki, pozbawiając go płatka lewego ucha.Postrzelony wrzasnął i rzucił na ziemię kij.Reszta poszła za jego przykładem.- Teraz się stąd wynoście - rzekł Salter, i Chińczycy uciekli.- On zostaje -uprzedził Billy ego, wskazując mężczyznę, który leżał na ziemi.- Chciałbym z nimzamienić kilka słów.Nie będzie pan chyba tego oglądać, generale - powiedział,zwracając się do Fergusona.- Zdam ci raport pózniej - oświadczył Dillon.- Czekam z niecierpliwością - odparł Ferguson, po czym wsiadł do daimlera iodjechał.Chwilę pózniej podbiegli do nich Joe Baxter i Sam Hali.Billy nadalGenerated by Foxit PDF Creator Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.przygważdżał Chińczyka stopą do ziemi.- Chyba słyszeliśmy strzały - zawołał Joe.- Nie mylisz się, staruszku - poinformował go Harry.- Obecny tu Bruce Lee orazjego weseli kompani próbowali spuścić nam łomot.- Trącił Chińczyka czubkiem buta.-Podnieście go, chłopcy.Billy cofnął się, a Baxter i Hali chwycili mężczyznę za ramiona.Nie był wcalewystraszony i kiedy Harry się do niego zbliżał, łypał groznie okiem..-,.:.Wielki mibohater.Spróbuj walczyć w pojedynkę - zamruczał i splunął Salterowi prosto w twarz.- %7ładnych manier.- Harry wyjął chusteczkę i wytarł ślinę.- Trzeba go nauczyćetykiety.Billy?Billy uderzył Chińczyka w brzuch, a kiedy mężczyzna zgiął się wpół, kopnął gokolanem w twarz.Salter złapał go za włosy.- Teraz bądz grzecznym chłopcem i powiedz, kto cię na mnie nasłał.Chińczyk potrząsnął głową, choć nie wydawał się już teraz taki hardy.- Nie, nie mogę.- Rety.No dobrze, Billy, połóżcie go na plecach i przestrzelcie mu goleń.Będziechodził o kulach przez sześć miesięcy.Chińczyk wydał z siebie głuche sieknięcie.- Nie! Dobrze.Facet nazywał się Dauncey.To wszystko, co wiem.Dał mi tysiącfuntów, żebym się wami zajął.- Gdzie jest forsa?- W wewnętrznej kieszeni.Billy odnalazł pieniądze - plik dziesięciofuntowych banknotów ściągniętychgumką - i podał je Salterowi.- Nie było to takie trudne, prawda? Niestety poważnie mnie zdenerwowałeś i niemoże ci to ujść na sucho.- Salter podniósł kij baseballowy.- Prawa ręka, Billy.Chińczyk próbował się wyrwać, lecz Baxter i Hali mocno go przytrzymali, a Billywyprostował mu rękę.Kij baseballowy uniósł się i opadł.Rozległo się chrupnięcie.Chińczyk wrzasnął i osunął się na kolana.Salter przy nim ukucnął.- Milę stąd jest szpital.Powinieneś się zgłosić na oddział urazowy, staruszku.Musisz tam jednak dotrzeć o własnych siłach.I już tu więcej nie wracaj.Jeśli to zrobisz,zabiję cię - powiedział i wyprostował się.- Chyba mam ochotę na jeszcze jedną brandy.Gdy Salter i pozostali się oddalili, Dillon zatelefonował do Fergusona z komórki.Generał nadal był w daimlerze.- Cóż za niespodzianka.wynajął ich Rupert Dauncey - poinformował goIrlandczyk.- No cóż, wiemy przynajmniej, na czym stoimy.Jaki los spotkał chińskiegodżentelmena? Mam nadzieję, że nie wylądował w rzece?- Jest ranny, ale porusza się o własnych siłach.Zobaczymy się jutro - odparłGenerated by Foxit PDF Creator Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.Dillon, po czym wyłączył komórkę i wszedł z powrotem do restauracji.Na nabrzeżu zapadła cisza.Słychać było tylko jęki rannego, który dzwigał się zkolan.Rupert Dauncey wynurzył się z cienia.- Dobrze się czujesz, staruszku?- Złamał mi rękę.- Moim zdaniem, masz szczęście, że nie złamał ci kar ku.- Rupert wyjął papierosai zapalił go swoją zapalniczką, zrobioną z łuski pocisku.- W gruncie rzeczy maszszczęście, że to ja nie złamałem ci karku, głupcze - dodał, dmuchając w niego dymem.-Zapamiętaj jedno.Spróbuj wystąpić przed szereg, zacznij kłapać dziobem.a wtedyosobiście cię zabiję.Zrozumiano?- Tak - jęknął Chińczyk.- Doskonale.Rupert Dauncey oddalił się szybkim krokiem, Chińczyk zaś postał jeszcze chwilęw miejscu, a potem pokuśtykał ulicą.HAZAR Z położonej na obrzeżach Londynu bazy RAF-u w Northolt korzystałarodzina królewska, premier oraz ważni politycy.Z tego względu lotnisko cieszyło sięcoraz większą popularnością wśród właścicieli prywatnych samolotów i zapewniałopokazne zyski Królewskim Siłom Powietrznym.Nazajutrz rano o dziesiątej Kate Rashid i Rupert Dauncey przeszli przez kontrolępaszportową i podjechali pod czekającego na płycie lotniska gulfstreama.Silniki byłyjuż włączone.Kilka minut pózniej wystartowali i osiągnęli pułap pięćdziesięciu tysięcystóp.Kiedy wyrównali kurs, podeszła do nich młoda kobieta w granatowymuniformie.- Herbata jak zwykle, księżniczko?- Tak, Molly.- A dla pana Daunceya kawa? Mamy teraz w rodzinie Amerykanina! - ucieszyłasię Molly.- Daj mi papierosa i jeszcze raz wszystko opowiedz - powiedziała Kate.Rupert przedstawił jej wydarzenia ubiegłej nocy.- Nie mogę tego zrozumieć - dodał na koniec, potrząsając głową.- Ci ludzie zgangu Czerwonego Smoka mieli znakomite referencje.- Podobnie jak te ofermy w Waszyngtonie.- Widzę, że w przyszłości będę musiał dokładniej zasięgać języka.Jaki mamyplan na dzisiaj?- Lądujemy na lotnisku w Hamamie i lecimy stamtąd helikopterem do oazyShabwa w Pustej Strefie, następnie zaś dalej do oazy Fuad.Mam tam obóz.Chciałabym,żebyś go obejrzał.- Co to za obóz?Generated by Foxit PDF Creator Foxit Softwarehttp://www.foxitsoftware.com For evaluation only.- Sam zobaczysz.- Tajemnica goni tajemnicę, tak? Pojedziemy do Hazar Town?- Owszem.Chciałabym się spotkać z Tonym Villiersem.- Czy każesz go usunąć?- Raczej nie.Lubię Tony ego.To znakomity dowódca, a ponieważ sułtan zabroniłmu przekraczać granicę Pustej Strefy, nie stanowi dla mnie większego zagrożenia.-Kate wzruszyła ramionami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]