[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasaminawet częściej, jeśli działo się coś ważnego.A pewnie były i takie dni,kiedy robiła to co kwadrans.Dlatego Julia bardzo się zdumiała, gdy ujrzała Car-Anne zagłębioną wdużym fotelu i owiniętą w jaskrawo-żółty koc.- Dlaczego jeszcze nie śpisz?- Oglądam Leno.Dziewczynka powiedziała to tak, jakby robiła to co wieczór.Czy w ogólemiała pojęcie, kim jest Jay Leno?- Jak się czujesz? - Julia usiadła na sofie w bezpiecznej odległości ponadpół metra od dziewczynki.- Lepiej.Trochę mnie jeszcze mdli.197- Czyżbym czuła zapach popcornu?- Mam ochotę na popcorn.- Mama pozwoli ci go jeść?- Tylko trochę.- I pozwoliła ci tak długo siedzieć?- Jak wróciłam do domu, to spałam, ale teraz mi się nie chce.- O, jesteś.W samą porę - rzekła Rachel, wchodząc z tacą.Julia zauważyła, że na tacy stały trzy miseczki popcornu i trzy puszkiwody sodowej.Zawsze ją wzruszało, że automatycznie brano ją tutaj poduwagę.- Oglądamy Leno.- Słyszałam.Nie wiedziałam, że znasz inne kanały pozadwudziestoczterogodzinnymi kanałami informacyjnymi.CariAnne zachichotała i spod żółtego koca wyjęła pilota.- Ty tu rządzisz! - powiedziała Julia i przybiła małej piątkę.- Cieszę się,że lepiej się czujesz, dzieciaku.- Ja też.- Wiedzą już, czemu dzieci się pochorowały?- Jeszcze nie.- Julia wzięła garść popcornu.Miała nadzieję, że Rachel niebędzie drążyć tematu.- Czy ktoś umarł?- CariAnne!- Tylko pytam.- Z tego co wiem, wszyscy żyją.- Julia uśmiechnęła się, widząc strapionąminę Rachel, która sobie uprzytomniła, że jej najdroższa córeczka jest tak198samo bezpośrednia jak ona.Julię wciąż zdumiewała Rachel w roli matki.Przecież relacjonowałanajbardziej okrutne zbrodnie w stolicy i okolicach.Prawdę mówiąc,lubiły opowiadać, jak się poznały nad ciałami dziwki i jej alfonsa.Rachelzobaczyła swoje i ostatnie, co można by o niej powiedzieć, to to, że jestnaiwna.Okrucieństwo, do jakiego zdolni są ludzie, nie było dla niejżadną nowiną.Za to denerwowała się za każdym razem, ilekroć pojawiałsię choć najmniejszy znak, że CariAnne jest świadoma ciemnych stronżycia.Julia musiała dorosnąć już w wieku dziesięciu lat i pewnie dlategouważała, że w obecnych czasach dzieci są za bardzo rozpieszczane.- Moja koleżanka Lisa zostanie na noc w szpitalu - powiedziała CariAnnedo Julii, po czym spojrzała na mamę.- Lisa jest bardzo chora - rzekła Rachel.- Tłumaczę CariAnne, że noc wszpitalu to nie to samo co nocowanie u koleżanki.- Tak.Pewnie wbiją jej w rękę igłę.- Julia!- Fuj, nie lubię igieł.- Hospitalizowano dwanaścioro dzieci - oznajmiła Rachel.- Podobno wszkole byli przedstawiciele CDC i Departamentu BezpieczeństwaKrajowego.Czy to prawda?Julia myślała, że do tej pory już wszyscy o tym wiedzą, a zatem odparłabez wahania:- Tak.Na pasku na dole ekranu telewizyjnego pojawiły się najświeższe199wiadomości.Drukowanymi literami napisano, że zachorowania wstołecznej szkole publicznej zostały spowodowane przez niedbalstwopracownicy szkolnej stołówki.- To nieprawda - powiedziała Julia.- Skąd oni to, do diabła, wzięli?Na dole ekranu przesuwała się końcówka tej wiadomości:.zgodnie z opinią Sekretarza Rolnictwa.200ROZDZIAA CZTERDZIESTY DRUGIWaszyngton, Dystrykt KolumbiiPodrzuciwszy Julię i Biksa, Platt pojechał prosto do USAMRIID.Zostawił Diggera u rodziców, więc nie miał ochoty wracać do pustegodomu.Mały pies stanowił lepsze zabezpieczenie niż elektroniczny systemalarmowy.Przed wyjściem Platt powiedział ojcu o czarnym suvie, któryjechał za nim z baru.- Uważajcie na siebie - nalegał.- Zawsze uważamy - odparł ojciec, ale Platt wiedział, że rodzice żyją wzupełnie innym świecie.I był na siebie zły, że być może ściągnął im nagłowę jedno z zagrożeń, które towarzyszyły jego życiu.W ciągu dnia kilka razy do nich dzwonił i wydawało się, że wszystko jestw porządku.Miał nadzieję, że incydent z minionej nocy to raczej wyrazciekawości niż grozba.Przez ostatnią godzinę był tak zajęty, że nie wracał myślami do Ali, MaryEllen czy innych wspomnień, które nagle do niego napłynęły.Skupił sięna przygotowaniu próbek z wymiocin dzieci i resztek wygrzebanychze śmietnika, które razem z Racine spakowali.Bix dal mu nawet jakieśpróbki materiału od chorych licealistów z Norfolku.Znalezienie bakteriinie zabrało mu dużo czasu.Chodziło o salmonellę.Ale Bix miał rację.Tonie był zwykły szczep.Do tej pory naukowcy z Atlanty wiedzieli, z czym mają do czynienia.Zazwyczaj bakterie znajdowano w mielonej wołowinie, drobiu albo201jajach.Czasami w surowych warzywach czy owocach.Platt wiedziałtakże, że niektóre szczepy uodporniły się na antybiotyki, któreotrzymywały bydło i drób.Niestety potwierdzenie rodzaju bakterii bynajmniej nie ułatwiastwierdzenia, w jakim pożywieniu się ukryła.Platt liczył na to, żepomogą mu pobrane od uczniów próbki, a także opakowania pożywności, które wydobyli z Julią ze śmietnika.Pod mikroskopem bakterie przypominały wbite między komórkimaleńkie kołki, które przywarły do nabłonka przewodu pokarmowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]