[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na Kulu raczej niebyłbym mile widzianym gościem.Saldanowie zazdrośnie strzegą swego terytorium.Może NowyWaszyngton.Mam tam pewne wpływy.A może zapoczątkuję gdzieś niezależny habitat.- Ale to będzie tylko tymczasowe rozwiązanie, prawda? - Zapytała Louise.- Znajdziemykiedyś ostateczne.- Znajdziemy.Chyba że wcześniej podbije nas Dexter.To naprawdę wybitny człowiek, naswój odrażający sposób.Co najmniej równie kompetentny jak Capone.Nie spodziewałem się, żetak szybko przejmie kontrolę nad Londynem.To kolejny punkt na przygnębiająco długiej liściemoich błędów.- I co teraz zrobisz? Prezydent nie wyda rozkazu ataku strategiczno-obronnego, prawda?W wiadomościach mówili, że senat rozpoczął zamkniętą sesję.- Nie, nie zaatakuje.Przynajmniej Londyn jest przed nim bezpieczny.Dopóki nie zobaczyczerwonych chmur nad kopułami, nie uwierzy, że opętani mogą zagrozić reszcie świata.- To znaczy, że po prostu odlecimy?- Robię, co tylko mogę, Louise.Nadal staram się ustalić miejsce pobytu Dextera.Istniejejeszcze szansa użycia przeciwko niemu antypamięci.Jestem przekonany, że ukrywa się gdzieś wcentrum starego miasta.Tam właśnie koncentrują się operacje zaciemniające.Jeśli komuś uda sięzbliżyć do niego, będzie można go wyeliminować.Zbudowaliśmy projektor korzystający zprocesorów technobiotycznych, który powinien działać wystarczająco długo, pomimopowodowanych przez opętanych zakłóceń.- Opętani potrafią wyczuć wrogie myśli.Nikt niebezpieczny nie zdoła się do nich zbliżyć.- W normalnych warunkach rzeczywiście tak jest.Mamy jednak sojusznika.Kogoś, ktozwie się przyjacielem Cartera McBride'a.Opętanego, który nienawidzi Dextera i ma odwagępotrzebną, by mu się przeciwstawić.Wiem, że przebywa w Londynie i zapewne byłby w staniedotrzeć do Dextera.Problem w tym, że jego również nie potrafimy zlokalizować.- Fletcher mógłby wam pomóc - zauważyła Gen.- On na prawdę nienawidził Dextera.Inie bał się go.- Wiem o tym - potwierdził Charlie.- Zastanawiam się, czy poprosić go o pomoc.Louise obrzuciła go zdumionym spojrzeniem.- Chcesz powiedzieć, że on nadal tu jest?- Tak - odparł Charlie, jakby zdziwiło go jej zaskoczenie.- GISD trzymał Fletchera wbezpiecznej celi w Halo.Nasi naukowcy wykorzystywali go do badań nad fizyką opętania.Obawiam się, że nie zrobili zbyt wielkich postępów.- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? - Zapytała słabym głosem Louise.To była cudowna wiadomość, mimo że towarzyszyło jej poczucie winy wywołane myślą oczłowieku, którego ciało ukradł Fletcher.Wiedziała też, że prędzej czy pózniej znowu czeka jążałoba.Ale nadal był z nimi.To sprawiało, że wszystkie komplikacje wydały się nagle możliwedo zniesienia.- Uznałem, że lepiej tego nie robić.Obu wam udało się o nim zapomnieć.Przepraszam.- A dlaczego mówisz nam teraz? - Warknęła gniewnie.Nagle ogarnęła ją podejrzliwość.- Czasy są trudne - odrzekł ze spokojem Charlie.- Och.- Louise oklapła.Nagle wszystko zrozumiała.Zastanawiała się, jak głęboko sięgająmanipulacje Charliego.- Poproszę go o to w twoim imieniu.- Dziękuję, Louise.- Pod jednym warunkiem.Genevieve ma być zabrana do Tranquillity.Dzisiaj.- Louise! - Pisnęła oburzona Gen.- To nie podlega negocjacjom - oznajmiła starsza z sióstr.- Oczywiście - zgodził się Charlie.- Zrobimy to.- Nigdzie nie polecę - zapowiedziała Gen, wspierając ręce na biodrach.- Musisz, kochanie.Będziesz tam bezpieczna.Naprawdę bezpieczna, nie tak jak na tejplanecie.- Zwietnie.W takim razie ty też leć.- Nie mogę.- Dlaczego? - Dziewczynka walczyła ze łzami.- Fletcher chciałby, żebyś była bezpieczna.Wiesz, że mam rację.- Wiem.Ale jestem gwarancją, że zrobi to, o co go proszą.- Pewnie, że zabije Dextera.Nienawidzi go.Przecież wiesz.Jak możesz myśleć, że tegonie zrobi? Jesteś okropna, Louise.- Nie myślę o nim zle, ale niektórzy ludzie są innego zdania.- Ale nie Charlie.Prawda?- Ja z pewnością mu ufam - zapewnił.- Chociaż inni członkowie B7 będą żądaćgwarancji.- Nienawidzę cię! - Krzyknęła Gen.- Nienawidzę was wszystkich.I nie polecę naTranquillity!Odwróciła się i pobiegła w stronę domu.- Ojej - odezwał się Charlie.- Mam nadzieję, że nic jej nie będzie.- Och, zamknij się - warknęła Louise.- Przynajmniej miej odwagę przyznać, kim jesteś.Amoże tę zdolność utraciłeś razem z resztą ludzkich cech?Przez twarz przemknął mu grymas irytacji, ujawniając na króciutką chwilę jegoprawdziwe oblicze.Kilkusetletnią osobowość, przyglądającą się jej beznamiętnie oczami swejmłodej lalki.Ciało Charliego było iluzją doskonalszą niż wszystko, co mogli osiągnąć opętani,dzięki swej dysfunkcji rzeczywistości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]