[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze wychwalał moją kuchnię, miło było patrzeć, jak pałaszujesznycle, kotleciki, łazanki z kapustą mojego autorstwa, dogadzałam mu,czym mogłam, nawet przyrządziłam raz pączki na parze polane koktaj-lem śmietanowo-truskawkowym.Moje dzieci i wnuki wybrały ten przy-smak jako numer jeden ich dzieciństwa.Jackowi gwiazdy w oczachstanęły z rozkoszy, kiedy mu je pierwszy raz podałam.Robił zakupy, razw tygodniu większe, co drugi dzień drobne, mleko, gazetki, biały serek.Nie zostawał u mnie długo, zjadał, zmywał po sobie, leciał dalej, jegomała firma zajmująca się naprawą komputerów wchodziła w okres roz-kwitu.Pracował w domu, ale zatrudniał dwóch studentów informatyki dopomocy, ludziska przynosili coraz więcej komputerów do naprawy, takżefirmy zamawiały jego usługi.Jezdził po całym regionie, służąc swojąwiedzą i złotą rączką.Cieszyłam się z jego sukcesów, modliłam za po-wodzenie przedsięwzięcia, bo przecież nie miał chłopak lekkiego życia.Agata ze szpitala pojechała do ośrodka nad morzem, postanowiono tam141kontynuować terapię wśród takich jak ona, dotkniętych dziwną chorobącywilizacyjną.Jacek zamierzał ją odwiedzić, wciąż jednak odkładałpodróż w obawie, że jeszcze oboje nie są gotowi na spotkanie.Obolałybył mój Jacek z powodu siostry, starałam się nie dręczyć go pytaniami,nie podsuwałam pomysłów, wychodząc z założenia, że nie ma się copchać z interwencją, kiedy jest szansa, że rzeczy się same ułożą.Broniłsię przed obwinianiem bliznich, a jaka to rzadka cecha, to wie każdy, ktoma do czynienia z ludzmi.Mógł mój Jacek na ojca pomstować, że ichporzucił, z pamięci wymazał, z serca przegnał, mógł siostrę winić, że siędała w komputer wciągnąć, co ich matkę do samobójstwa pchnęło, alenie, trwał na stanowisku, że życie potargało go nie mocniej niż innych. Co mi to da powiedział mi kiedyś że się pogrążę w dochodze-niu, kto zawinił i jak go ukarać.Nie chcę reszty życia spędzić na rozli-czeniach z ojcem, pretensjach do Agaty oraz żalu do mamy, że mnie takzostawiła samego z tym wszystkim.Nie będę roboty Panu Bogu odbie-rał, niech ich sądzi, ja bym satysfakcji nie znalazł tak czy tak.Taki mądry i szlachetny był Jacek.Kiedy już uprzątnął kuchnię, usiadł naprzeciwko mnie.Przeczytałamdwukrotnie relację brukowca z niedoszłego ślubu mojej wnuczki.Bar-dzo różniła się od tego, co opowiedzieli naoczni świadkowie.Jacek po-twierdził, że ten Samuel Boobe jest bardzo znanym piłkarzem w śląskimklubie, media musiały podchwycić taką historię, był to dla nich smacznykąsek.Ktoś telefonem komórkowym zrobił zdjęcie leżącemu Samuelowi,a choć jakość zdjęcia nie była dobra, jego zakrwawiony nos znalazł się wpowiększeniu zaraz obok zdjęcia Lilianny.Gazeta donosiła, że piłkarzSamuel zakochany w narzeczonej przyjaciela, Liliannie P., postanowiłnie dopuścić do ślubu, wyjawiając pannie młodej sekret przyjaciela,mianowicie fakt, iż ma on już dwie żony w Nigerii! Piłkarz odmówiłkomentarza, gazeta dowiedziała się, że zamierza sam poślubić LiliannęP.i to jeszcze w tym miesiącu.Lilianna P.spodziewa się bowiem jegodziecka! Klub piłkarski wydał krótkie oświadczenie, że nie ma zamiaruzajmować stanowiska w tej sprawie, gdyż życie prywatne Samuela, jeślitylko nie przeszkadza mu w profesjonalnym wywiązywaniu się z kon-traktu, zupełnie ich nie obchodzi.142Obchodziło natomiast mnie. Ale się porobiło. Jacek postawił filiżankę na rozkwaszonymnosie Samuela. Zastanawiałem się, czy pani tę gazetę przynieść, czynie, ale pewnie kto inny i tak by to zrobił.Gierkowa siedzi na ławceprzed klatką, czyta na głos swoim plotkarom.Właśnie ją minąłem, idącdo pani. Spodziewam się! Będą miały używanie! Wyciągnęłam gazetęspod filiżanki i schowałam do szuflady. Szybko się dowiedziały hieny jedne gazetowe, przecież ślub byłwczoraj! To znaczy, miał być.Już w Internecie pojawiły się niewybrednekomentarze, że Murzyni są tak do siebie podobni, panna młoda nawet sięnie zorientuje, że pan młody się zmienił! A niech gadają! powiedziałam Jackowi zagniewanym głosem.Zaraz będę dzwonić do córki, może się czegoś dowiem.Lila ma wyłą-czoną komórkę, nie ma z nią kontaktu, nawet nie wiadomo, gdzie terazjest, u rodziców, czy nadal w hotelu? Pewnie, że nie wiem wszystkiego,ale nie sądzę, żeby historia jej miłości i Samuela była prawdziwa, już napewno nie on jest ojcem jej dziecka!Ledwie ostatnie zdanie zgasło w moich ustach, pojawiła się wątpli-wość, czy aby na pewno znam prawdę?! W każdym razie, szczęściara z Lili, bo ma dwóch starających sięo jej względy.Dziewczyny mnie zaskakują czasami.zmienne, migiemzmieniają obiekt zainteresowania.Nie uwierzy pani, co mi się przytrafiłow sobotę! Mianowicie?Gotowa byłam na wysłuchanie każdej historii, aby tylko na chwilęoderwać się od Afery nigeryjskiej.Jacek już miał zacząć opowiadać,kiedy rozległ się z balkonu obok głos Gierkowej. Pani Pogorzelska! Jest pani w domu? Halo, pani Pogorzelska!Gestem dał mi znać, że się zajmie wścibską babą z mieszkania obok.Wyszedł na balkon.Wdzięczna mu byłam, bo nie ręczyłam za siebie wtej chwili. Pani Tosia śpi, czym mogę służyć? Słyszałam wyrazniekażde słowo.143 A nic, nic Jacusiu, tak chciałam.czytałeś w Przebojach Dnia ownuczce Pogorzelskiej? Co z tym czarnym piłkarzem dziecko ma?W pierwszym odruchu chciałam wyjść na balkon i walnąć Gierkowątrzepaczką do dywanów, ale ufałam, że Jacek załatwi to lepiej ode mnie.Ta kobieta przekraczała wszystkie dopuszczalne granice, pchała się naoślep w żywoty bliznich, nic ją nie obchodziło, jakie przykrości, nierzad-ko cierpienia zadaje ludziom.Jacek imponował opanowaniem. Nie czytałem pani Gierkowa, bo nie kupuję tego szmatławca, zpewnością kupię, jak napiszą wreszcie o pani synu doktorku, szczególnieo tym, jakich łapówek żąda za przyjęcie na oddział w szpitalu.Całe mia-sto o tym huczy, nie słyszała pani?Powiedział i nie czekając na ripostę, wszedł do mieszkania, zatrza-skując drzwi balkonowe.Wrócił do kuchni jak gdyby nigdy nic i podjąłprzerwany wątek, ani mu powieka nie drgnęła.Wyłączyłam telewizor,żeby się nie rozpraszać. Wyobraża pani sobie, kolega mój, dobry kolega, wyjeżdżał doNiemiec, zarobić trochę grosza, płytki kładzie jak artysta, kolejki doniego są.Madzię, ukochaną dziewczynę zmuszony był zostawić w Pol-sce.Poprosił mnie, żebym dzień po jego wyjezdzie do niej zaszedł, wrę-czył kwiatki w jego imieniu, zapewnił ją o jego miłości.Taki się chciałromantyczny zrobić moimi rękami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]