[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nigdy nie byłeś w tym pokoju? - spytała zdziwiona.Spochmurniał i znowu zacisnął wargi.- Byłem w niewielu pomieszczeniach tego domu.A już z całąpewnością nie tutaj - oświadczył chłodno i odwrócił się kontynuującStrona 88 z 131RSoględziny.- To pokój mojego ojca - dodał po chwili.- Co? Jak to, nie byłeś nigdy w pokoju swoich rodziców?- Nigdy.- Skrzywił się.Mięśnie jego twarzy zadrgały.Podszedłdo okna i otworzył je na oścież.Fala mroznego, rześkiego powietrzawtargnęła do środka, wiatr wydął firanki.Fiorenzo stał w oknieodwrócony do niej plecami, słyszała tylko jego głęboki oddech.Suzy czuła teraz tylko współczucie.Jej niedawna złość ulotniła siębez śladu.Podeszła do niego.- Opowiedz mi o tym.Nie warto dusić wszystkiego w sobie.- Nie jestem sentymentalny - obruszył się.- Nie o to chodzi - odpowiedziała.- Skoro jestem już w towplątana, to chyba powinnam znać twoją wersję wydarzeń.Przynajmniej wiedzieć, co się stało wtedy, w dzieciństwie.Jakościągle nie mogę uwierzyć, że twój własny ojciec miałby cię aż takznienawidzić.- Nie chciał nawet przebywać w tym samym kraju co ja -odpowiedział cierpko.- Ja mieszkałem tutaj, na poddaszu, a on wSzwajcarii.Czasami pozwalano mi bywać w pomieszczeniach dlasłużby.Przez siedem lat spałem tam, jadłem, bawiłem się.Dopozostałej części pałacu miałem wstęp wzbroniony.Suzy poczuła, że po plecach przebiega jej mrowie.To musiał byćten sam pokój, który ona zajmuje teraz! Ciemny i nieprzytulny.Dlamałego chłopca mieszkanie w nim było z pewnością udręką.Małyksiążę w takiej ponurej norze!- Ale contessa miała chyba jakieś powody, żeby cię tak ukarać?- Suzy nie ustępowała.- Guido też mi mówił, że byłeś małympotworem.- Już jako dziecko? Czy o jakimkolwiek dziecku można takpowiedzieć, Suzy?Nie potrafiła ukryć zmieszania.- Już ci przecież mówiłem - ciągnął.- Byłem nie chcianymdzieckiem.%7łebyś wiedziała, ile nocy przepłakałem.Ale jak długomożna płakać? W pewnej chwili nie starcza już łez.Strona 89 z 131RS- Mój Boże! - westchnęła.- Ale dlaczego, dlaczego, Fiorenzo?- Jakim prawem wypytujesz mnie o to wszystko? Nie chcęrozdrapywać zabliznionych ran.Już dosyć się kiedyś nacierpiałem!Suzy czuła, że do oczu napływają jej łzy.Odwróciła się nieco, alenie uszło to jego uwagi.- Do diabła, tylko nie płacz, dziewczyno! Czemu nagle zrobiłaśsię taka markotna? W końcu to ja cierpiałem, nie ty.Suzy wytarła kąciki oczu wierzchem dłoni.- Ale powiedz, jak do tego doszło?- Jak wiesz, moja matka umarła przy porodzie.- Ale.- Chryste Panie, czy to Fląvia kazała ci zadawać te wszystkiepytania? Umówiłyście się, żeby mnie zadręczyć?- Słuchaj - powiedziała łamiącym się głosem - nie pytamdlatego, że ktoś mi kazał.Po prostu chcę wiedzieć, jak to się dzieje,że ojciec może nie kochać swego syna.Co sprawia, że traktuje gotak nieludzko.A może była jakaś inna przyczyna: słyszałam, że twójojciec sam był dziwnym człowiekiem, niektórzy powiadają, że byłniespełna rozumu.- Dobrze.Niech będzie.- Machnął ręką ze zniecierpliwieniem.-Powiem, jeżeli ci tak na tym zależy.Mój ojciec mnie nie znał.Nigdynie widział mnie na oczy.Nie chciał mnie widzieć: kiedy moja matkaumarła - a on bardzo ją kochał - znienawidził mnie jako przyczynęjej śmierci.To stało się jego obsesją.%7łycie bez niej straciło dlaniego sens.Możesz to sobie wyobrazić? Mam nadzieję, że mnienigdy nie przytrafi się nic podobnego.- Doskonale mogę to sobie wyobrazić - westchnęła Suzy.- Iciągle mam nadzieję, że znajdę kogoś, kogo będę mogła takpokochać.- Zazdroszczę mężczyznie, którego pokochasz, Suzy- powiedział cicho Fiorenzo, spuszczając głowę.- Mam nadzieję,że znajdziesz sobie kogoś, kto będzie ciebie wart.- Spoglądał na niąprzez chwilę i uśmiechnął się blado.- W każdym razie nie kogośStrona 90 z 131RStakiego jak ja - dodał w zamyśleniu.- Ja nie potrafię dawać, umiemtylko brać.Nie umiem kochać.W jego oczach była taka tęsknota i cierpienie, że Suzy poczułaskurcz w gardle.Takim go jeszcze nigdy nie widziała.- Oczywiście, że umiesz! - krzyknęła. Wmawiasz sobie, że niepotrafisz.Przypomnij sobie tylko.- głos uwiązł jej w krtani .jak patrzyłeś wtedy na tę kobietę na przystani hotelu Excelsior -dokończyła zmieszana, spuszczając oczy.Roześmiał się.- Nie.Niestety, Suzy.Wierz mi, było już wystarczająco dużokobiet, żebym mógł się o tym przekonać.Nie potrafię się z nikimzwiązać ani zdobyć na głębokie uczucie.Niezobowiązujący seks - towszystko, na co mnie stać.Powiedzmy, że to wynik przeżyć idoświadczeń wieku dziecięcego - uśmiechnął się sarkastycznie.-Flavia zaciążyła na całym moim życiu.Suzy pokręciła głową.- Obwiniasz ją o wszystko, a tymczasem powinieneś z niąspokojnie porozmawiać i zastanowić się, dlaczego tak cię tutraktowano.Zapewne robiła to na polecenie twojego ojca.Z kolei tynie miałeś powodu, żeby ją za to polubić.I tak doszło między wamido trwałego konfliktu.- Czyżby? - Skrzywił się.- Po pogrzebie mojej matki ojciecprzeniósł się do Szwajcarii i zamieszkał w domu, który do niejnależał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]