[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Konie były przestraszone.Quist podbiegł od tyłu i podskoczył zaskakującowysoko, odcinając jednemu z mężczyzn głowę, a drugiemu rękę.Strażnicy zaczęli krzyczeć,a Quist poczuł niespodziewany, czarny humor, kiedy przypomniał mu się kapitan Czarnorękii jego skłonność do obcinania wrogom rąk.Pózniej zawieszał je na maszcie, gdzie na wietrzei w słonym powietrzu kurczyły się i czerniały.Quist ponownie czmychnął pod osłonę krzewów, wiedział jednak, że zamęt nie potrwazbyt długo.Wkrótce zostanie odkryty.Tym razem Quist obiegł grupę i z ogromną niechęciązaczął okaleczać konie.Przerażone piski ranionych zwierząt wymieszały się z jękamimężczyzn.Dostrzegły go bystre oczy Gotha.Usłyszał zawołanie mężczyzny pośród panującegozgiełku i zobaczył, że jest wskazywany.A więc stało się.Zaatakował po raz ostatni.Quistuderzył w nich z dużą siłą i zdołał powalić jeszcze dwóch, zanim sam nie został przewrócony.Tyły jego kolan zostały zręcznie podcięte, okaleczając go i czyniąc niezdolnym dopodniesienia się z ziemi.Zabił siedmiu z trzynastu członków straży.Kolejni dwaj byli ciężkoranni i prawdopodobnie czekała ich śmierć.Sześć koni nie było zdolnych do dalszej jazdy, acztery uciekły.Obliczył szybko, że pozostały trzy konie dla pięciu zdrowych ludzi.Jak najednego napastnika, był to całkiem niezły wynik. Teraz muszę dzielnie zginąć - pomyślał,widząc zbliżającego się Trędowatego.Goth zaczął klaskać.- Znakomicie, Quist - rzucił jowialnie.- Dumnie służyłeś jej wysokości tymi swoimisztuczkami z ogniem i migoczącymi ostrzami.- Quist dopiero po raz drugi w życiu ujrzałbyłego wielkiego inkwizytora Tallinoru.Pierwszą okazję ku temu miał wówczas, gdy Goth,przybywszy do Caradoon, zadawał pytania w burdelu.Wzbudził u dziewczyn taką niechęć, żeErynia poprosiła Quista, by się go pozbył.Pirat pokazał mu drzwi, a Goth wyszedł, nie robiącwiększych problemów.Quist wiedział wówczas, kim jest ten człowiek, lecz sercem byłzwiązany z Caradoon, skoro mężczyzna się nie stawiał, to on nie zamierzał prowadzić żadnych dyskusji.Niezależnie od tego, czy w grę wchodziła zapłata, Quist nie byłczłowiekiem sprzedającym tajemnice Caradoon.Dowiedział się wtedy, że człowiek ten był uzależniony od strakki i stał siębezużyteczny.A jednak stał teraz przed nim - być może o połowę szczuplejszy, lecz w jegociele w takim samym stopniu gościła siła, jak na udręczonej twarzy okrucieństwo.Kiedyujrzał przed zdrowym okiem jego buty, powrócił myślami do Erynii.- Podnieść go na kolana- rozkazał Goth.Kiedy go dzwignęli, ból okazał się niemal nie do zniesienia.Czuł krewwypływającą z paskudnych ran.Wiedział, że ma przecięte ścięgna.Nie miał władzy wnogach i pragnął tylko tego, by Goth jak najszybciej ukrócił jego mękę.- Gdzie jest królowa,Quist?- Tu jej nie ma.- Jest w Lesie?- Nie.- A więc gdzie?- Udała się do Tal, ale nigdy jej nie dogonisz.Mają wypoczęte konie, a twoje, jakwidzę, są na wpół żywe nawet bez mojego wkładu - skłamał.- Do Tal, hę? - Pięść Gotha uderzyła go tak mocno, że choć był potężnym mężczyzną,przewrócił się ciężko na bok.- Kłamiesz, piracie.Chcesz, żebym ci powiedział, skąd o tym wiem? - Quist nieodezwał się.Goth musiał dać znak swoim ludziom, gdyż oszołomiony pirat ponownie znalazłsię na kolanach, wpatrując się tym razem w krok Gotha.Usłyszał kiedyś, że pewien Kloekusunął Trędowatemu męskość i wepchnął mu ją w usta, zostawiając na pewną śmierć.Tomusiał być żart.Nikt nie przeżyłby takiej kary, a nawet jeśli, to stałby się odludkiem.Tymczasem ego Gotha sprawiało wrażenie nietkniętego, o ile nie jeszcze bardziej rozdętego.-Spójrz na mnie swoim okiem, Quist, albo ci je wyłupię.- Quist przypomniał sobie, jak straciłoko.Z pewnością nie istniał na świecie większy ból aniżeli ten, który towarzyszył wbijaniusię grubej drzazgi głęboko w gałkę oczną.Był to dziwny wypadek.Podczas jednego z atakówponieśli porażkę.Ktoś zamachnął się na ślepo rapierem, nie trafił jednak w niego, lecz wreling.Drewno roztrzaskało się, a ostry kawałek trafił go w oko, uszkadzając jenieodwracalnie.Belka uratowała mu życie, lecz zapłacił za to wielką cenę, gdyż medyk zCypryzji usunął mu oko.Ból towarzyszący mu podczas rejsu tam był nie do opisania, azałoga przez cały czas poiła go alkoholem i przywiązywała do koi, gdzie skręcał się iwrzeszczał przez całą podróż.Janus Quist nie był pewien, czy zniósłby kolejną taką krzywdę.Wolałby umrzeć.Aby przyspieszyć śmierć i zarazem odwieść od tego pomysłu Gotha, podniósł posłusznie głowę i spojrzał w drgającą, stłuczoną twarz, na której próbował zagościćuśmiech.- Ach, znacznie lepiej.Strasznie byłoby stracić drugie oko, co? - Quist skinął głową,by zadowolić i rozbawić Gotha.Każda minuta, przez którą udawało mu się przyciągnąćzainteresowanie Gotha, oznaczała następną minutę wolności, i bezpieczeństwa, dla jegoprzyjaciół, którzy pędzili w stronę sanktuarium.- Chcę ci powiedzieć, skąd wiem, że kłamieszna temat królowej i jej przyjaciół.- Słucham - mruknął pirat.- Nigdzie się nie wybieram.Goth roześmiał się głośno z tego żartu.- Lubię cię, Quist.A skoro tak cię lubię, przekażę ci dłuższą wersję opowieści,zamiast po prostu powiedzieć krótko i zwięzle, ile radości sprawiło mi zabicie twojej żony.Quist nie czuł już bólu.Znikł on wraz z całą chęcią do życia.A więc Erynia ani niespała w swoim łóżku, ani nie płynęła z delfinami.Zwisała głową w dół z drzewa nieopodalburdelu, a jej ciało gniło, nie budząc już zainteresowania nawet wśród padlinożerców.Eryniabyła martwa, podobnie jak jego serce.Teraz musiało już tylko przestać bić, aby mógłwyruszyć na poszukiwania żony.Zrobił, co tylko mógł, kupił im trochę czasu, płacąc za tożyciem tych ludzi i swoim własnym.Dostanie się do Gynta leżało już teraz tylko w mocy tejtrójki, podobnie jak pomszczenie śmierci Erynii.O siebie już nie dbał.Spełnił się w życiu, a ostateczną nagrodą było przytulone doniego piękne ciało żony oraz jej czułość.a może i miłość.Ale ona jeszcze miała tyle przedsobą.Ta jedna myśl stała się katalizatorem, który pozwolił Quistowi rozbudzić w sobie gniewi znalezć tyle siły, by wybić się w górę, w stronę znienawidzonego Trędowatego. Ostatnie uderzenie, za Erynię.Czaszka Quista zderzyła się ze szczęką dręczyciela i Goth został natychmiastogłuszony.Były inkwizytor poczuł wszechogarniającą wściekłość.Jakim prawem to bydlę,które sypiało z dziwkami, i na dodatek się z nimi żeniło, przerwało jego wypowiedz? Niezdążył nawet dojść do momentu, kiedy grzebał wewnątrz ciała Erynii i wyrzucał jego ciepłązawartość.Goth podniósł się na nogi, czując ból zębów po uderzeniu.Spojrzał na tę żałosnąkupę, która była piratem i która odważyła się na ten zwinny ruch.Goth podniósł miecz i opuścił go na kark mężczyzny.Kopnął głowę pirata w kierunkujednego z cypryzjańskich strażników, usuwając się szybko przed strumieniem krwi, którywytrysnął z bezgłowego ciała.- Zabierzemy ją ze sobą - oznajmił. 18.WALKA PIZCIGidyon ostatecznie zdecydował się nie skorzystać z koni, które zaoferował im król [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl