[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oznaczało to bowiem, że sprawa nabrała charakteru politycznego, a to wygląda-ło już paskudnie.Spece, jak ich popularnie nazywano, byli formacją unikającą rozgłosu,164ale otoczoną złą sprawą.Nie widywano ich na ulicach, gdyż łapaczami byli zwykli te-becy.Spece z reguły działali w czterech ścianach, przydzielani byli bowiem jedynie dospraw najwyższej wagi państwowej.Daniel miał nadzieję, że to z powodu tych zbuntowanych ekspertów, ale przecieżich już wyprowadzono, a spece nadal tu byli.Poczuł, że niepokój powoli przeradza sięw strach.Ze specami nie było żartów! Opanował strach, bo wiedział, że od strachu tyl-ko krok do paniki, kiedy to ludzkie ciało zamienia się w kłębek wzajemnie sprzecznychodruchów.Zajęło mu to więcej czasu niż zazwyczaj, ale owo typowe napięcie mięśnistopniowo ustępowało.W izolatce zjawił się Trent.Znudzony strażnik przekazał mu mówiącego coś żarliwielovitta, który z równą żarliwością zaczął tłumaczyć coś Trentowi.Reszta lovittów zbiłasię tymczasem w ciasną gromadkę.Trent podszedł do nich i zapytał: Która powiadasz? Ta! Ta! lovitt pokazał skwapliwie jedną z kobiet. Ja mogę być wam bardzoprzydatny, bardzo! Tylko mnie nie zabijajcie! Ja wiem wszystko o nich.Będziecie mie-li ze mnie pożytek. Dobra, dobra! przerwał mu Trent niecierpliwie, a potem skinął na wskazanąkobietę: Chodz no tu, ptaszynko!Kobieta nie poruszyła się i wtedy dwóch tebeków wyciągnęło ją z grupy lovittów.Nie stawiała oporu, ale gdy przechodziła obok owego dziwacznie ufryzowanego lovit-ta, syknęła: Masz u mnie przerąbane, Szczotka! U nas wszystkich masz przerąbane! Strzeż się! Rzuciła się w jego kierunku, ale technicy przytrzymali ją mocno.Szczotka cofnął sięprzestraszony i powiedział: Berta! Co ty! Ja tylko.Nie dokończył jednak, bo Trent huknął: Spokój! Odstawić ją tu, pod ścianę!Technicy bez zwłoki wykonali jego rozkaz.Trent stanął przed Bertą i przyglądał sięjej z zainteresowaniem. Więc to ty byłaś z Wargaczem?Milczenie. Pomagałaś mu w podburzaniu. Raczej stwierdził, niż zapytał. Wargacz ciędo tego namawiał? Powiedz! Teraz to nie ma już znaczenia, bo przecież Wargacza jużnie ma.No więc jak? Zmuszał cię?Berta spojrzała na niego ponuro i nic nie powiedziała. Jak chcesz powiedział Trent z westchnieniem i wtedy do izolatki wtoczył siękiller.Bez słowa podszedł do Daniela i uderzył go w żołądek.Cios był celny i mocny, alejednak zaskoczony Daniel zdołał wykonać unik i następny cios trafił w próżnię.Killerzatoczył się i znów ruszył do ataku.165 Max! krzyknął ostro Trent. Max!Killer nie reagował, a tymczasem Daniel odskoczył w drugi kąt izolatki i przyjął po-stawę obronną.Killer ruszył na niego i wtedy Trent skinął na dwóch tebeków pilnują-cych Berty.Doskoczyli oni do killera i sprawnie obezwładnili go.Trent stanął przed nimi pogroził mu palcem: Oj, Max, Max.Zachowujesz się niezgodnie z regulaminem.Czy chcesz, żebyGenerał się rozgniewał? Ja go. charczał killer w mocnym uchwycie. On jest mój, rozumiesz? I tadzierlatka też spojrzał na Candy, na której twarzy malowało się przerażenie. Nie było takiego rozkazu, Max odparł spokojnie Trent. A rozkaz to rzeczświęta.Jeśli nie chcesz, żebym w raporcie opisał ten incydent, to wracaj do siebie i róbtylko to, co ci każą.Jasne? Dał znak technikom.Zwolniony z uchwytu killer oddychałgłęboko, a potem powiedział: On mi nie ujdzie.Dostanę go szybciej, niż myślisz.Odwrócił się i ciężkim krokiem wyszedł z izolatki.Stojący w drzwiach spec ze znu-dzeniem obserwował tę scenę. Przygotować się do transportu! zakomenderował Trent.Na ten rozkaz do izolatki wpadło pięciu tebeków w rynsztunku bojowym. Ty wskazał na Daniela i ty wskazał na Bertę pojedziecie ze mną.Ci ob-szarpańcy pokazał na grupkę lovittów pojadą za nami.W osobnym ekwiparcie.A ta ptaszynka wskazał na Candy zostanie tu do wyjaśnienia.Wykonać!Technicy sprawnie przystąpili do selekcji więzniów i wyprowadzali ich grupami. A co ze mną? zapytał płaczliwie Szczotka. A, ty? Rób, co chcesz.Możesz tu zostać, możesz iść do domu.Ponieważ nam po-mogłeś, jesteś wolny.Każdy, kto nam pomaga, jest wolny dodał sentencjonalnie. To ja wolę tu zostać powiedział Szczotka, patrząc niespokojnie na wyprowa-dzanych lovittów. Jak chcesz wzruszył ramionami Trent. Daniel! krzyknęła Candy. Nie zostawiaj mnie! Odszukam cię, Candy odkrzyknął wyprowadzany Daniel. Wrócę po ciebie,choćbym miał. nie dokończył jednak, eskortujący go technik bowiem dzgnął gomocno końcem obezwładniacza w kręgosłup i Daniel nie mógł złapać oddechu.Wepchnęli go do zaparkowanego przed wieżowcem ekwipartu.Obok niego posadzi-li Bertę, a na końcu wprowadzili trzech milczących ekspertów.Nie opodal czekał drugi,większy ekwipart, do którego tebecy ładowali resztę lovittów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]