[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona wraz z innymipielęgniarkami towarzyszy naszym pacjentom w tej ostatniej podróży.Jesttutaj od zawsze.Pózniej się dowiedziałam, że podobno jest siostrzenicąksiędza, który jako pierwszy pomyślał o stworzeniu hospicjum ponadtrzydzieści lat temu.Tego samego księdza, który przychodził do mojegotaty.Wtedy połączyłam wszystko w jedną całość.Moje znalezienie siętutaj to był kompletny przypadek, ale czułam całą sobą, że jestem nawłaściwym miejscu.GRA%7łYNA Niesamowita historia. Byłam pod wielkim wrażeniem tej kobiety.Icoraz bardziej widziałam swoją małość.Ona przenosi góry, sama szukaswojej drogi, a ja zastanawiam się nad możliwością podarowania komuśżycia.Mojemu mężowi już nie mogę pomóc, ale& Różo& nieodpowiedziałaś mi na jedno pytanie& Jak oswoiłaś tę śmierć? Ja nie wiem, chyba jej nie oswoiłam& Do tej pory nie wiem, jaksobie radzę.Chyba po prostu cieszę się, że teraz moje życie wygląda tak,jak wygląda. A boisz się śmierci? Nie.Zmierci się nie boję.Boję się tylko, jak poradzą sobie mojedzieci.Boję się tego, czy będą odpowiednio zabezpieczone życiowo,organizacyjnie.Nie chciałabym, by moja córka przeżywała to samo co ja.Syn sobie poradzi.Ale córka& Dokładnie wiedziałam, kiedy ona kończytyle lat i tyle dni, ile ja miałam, gdy zmarł tata.Każdy kolejny dzień jestpewnego rodzaju zwycięstwem.Ona wciąż ma mamę i tatę. Dziękuję ci, Różo powiedziałam. Za co? zdziwiła się. Za wszystko.Za twoją historię.Jest tak niesamowita, że nikt by nieuwierzył&Róża pokręciła głową. Mogę jeszcze kiedyś tu przyjść? Tak& bez okazji? Jasne.Wiele osób tu przychodzi. Gdybym jakoś mogła pomóc, na cokolwiek ci się przydać, daj znać,proszę. Dam. Uśmiechnęła się. Mam nadzieję, że to, co cię trapi, wkrótceprzestanie. Różo. Cofnęłam się od drzwi. Czy gdybyś mogła być dawcąszpiku, zrobiłabyś to?Spojrzała na mnie zaskoczona, ale dostrzegłam zrozumienie w jejoczach.I nadzieję.Czy ona to samo zobaczyła w oczach tamtego księdza? Ja? Z wielką radością.Ale to ty musisz podjąć właściwą decyzję.Decyzję podjęłam jeszcze tego samego dnia. Mamo, oddam ten szpik powiedziałam, gdy dzieci spały. Ale ja się na to nie zgadzam! krzyknęła teściowa. Jesteś egoistką!Twoje dzieci straciły ojca, chcesz, żeby jeszcze matkę straciły? Mamo, to tak nie jest.Wydrukuję ci wszystko.Przeczytasz sobie. Nie będę nic czytać! Zastanów się nad wszystkim! Biedne sieroty&Ja jestem już stara, nie dam rady ich przez życie poprowadzić!Wyszła z pokoju i zamknęła się w swojej sypialni.Ja poszłam dopokoju dzieci.Spały.Spokojnie, tak jak zawsze.Marta zakryta prawiecałkowicie, tylko jej stopy wystawały spod kołdry.Spała tak, jak jamiałam to w zwyczaju.Stasiowi, podobnie jak Tomkowi, zawsze byłogorąco.Spał odkryty, kołdra leżała na podłodze.Pogłaskałam oboje popoliczkach.Kochałam je nad życie.Wtedy, gdy na nie patrzyłam, po razpierwszy pomyślałam, co by było, gdybym to ja była chora i gdzieś tam,daleko, inna matka zastanawiałaby się, czy podarować mi życie, czy jednaknie.Zrobiłabym wszystko, by mi podarowała.Jeszcze przed snem, szperając w Internecie, znalazłam wywiad zUrszulą Jaworską.To szefowa fundacji, z której się do mnie odezwano.Jak często zdarzają się powikłania u dawców?Nie ma prawa być powikłań od zdrowego dawcy i takich nie było.Poto dawcy są tak dokładnie badani, aby ich nie było.Jakiekolwiekwątpliwości powodują, że dawca jest dyskwalifikowany i szuka sięnastępnego.Przesłanie jest takie, aby pomagać, nie szkodząc i tego siętrzymamy, niezależnie od okoliczności i determinacji dawcy.Czy ktoś, kto zadeklarował chęć oddania szpiku, może się rozmyślić inp.zostać usunięty z rejestru?Tak, może, ale proszę pamiętać, że pieniądze na wykonanie badaniazostały już wydane, a za nie moglibyśmy przebadać kogośzdecydowanego.Dlatego zawsze apeluję, że tu rozwodów nie ma i takadecyzja powinna być podjęta na całe życie.Jedyne, co może przeszkodzić,to choroba.Ale tej nikomu nie życzymy.Decyzja została podjęta.CZZ TRZECIAROZDZIAA PIERWSZYPrzyjaciółko mego serca wróć, on nie jest wart, by przez niego niewidzialny mur takdzielił nas. Kry sty na Prońko, Majka Jeżowska, On nie kochał nas INATamtej nocy, gdy zakończyłyśmy rozmowę z Karoliną, dużorozmyślałam.O mojej przyjazni z Patrycją, o chwilach, które nas łączyły.Miałyśmy tyle wspólnych wspomnień.Najlepsze lata młodościspędziłyśmy razem.Potem ona zaczęła bawić się w dom, a ja& ja bawiłamsię w pracę.Wyciągnęłam telefon.Miałam wbity numer Patrycji.Może się niezmienił? Korciło mnie, by zadzwonić, porozmawiać, powiedzieć, że zrobięwszystko, by była zdrowa.%7łe Piotr nie był wart tylu lat straconejprzyjazni.Nie straconej.Można ją jeszcze odzyskać.Można się postarać,by wróciły szaleńcze lata.Przecież, do cholery, życie zaczyna się poczterdziestce!Postanowiłam, że następnego dnia pojadę z Karoliną do Gdańska.Jakto dobrze móc decydować o sobie.Może przy okazji odwiedzę rodziców?Nie widziałam ich już& trzy lata? Mama obrażona, tata dzwoni co jakiśczas.Może już mi wybaczyli, że sprzedałam mieszkanie babci? Nie, tochyba jeszcze nie ten moment.Może kiedyś?Zgasiłam światło.Po chwili już spałam.Następnego dnia trzeba byłodziałać. Wstawaj. Rano obudziłam Karolę. Jedziemy. Dokąd jedziemy? zapytała zaspana. Do Gdańska. Do mamy? Jasne.Za dużo czasu już straciłam.Jakieś dwadzieścia lat.Ubrałyśmy się, zrobiłam owsiankę na wodzie z bananem, nałożyłamnam do miseczek. Co to? Karola się skrzywiła. Owsianka na wodzie odpowiedziałam, pakując do ust całkiemsporą łyżkę. Ohyda.Dobrze, że nie jesteś moją matką. Tak.Ale zdrowa. Może gdybyśmy z mamą jadły taką owsiankę, też byłybyśmy zdrowe. Przestań.Damy radę.Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy.Planowałam jeszcze tegosamego dnia wrócić do Warszawy.Chciałam tylko zobaczyć Patrycję.Patrycję i jej lekarza, od którego miałam zamiar uzyskać informację, że onana pewno będzie żyła.Będzie musiał mi to zagwarantować!W Gdańsku byłyśmy koło południa.Od razu skierowałyśmy swojekroki do szpitala. Wejdę pierwsza zadecydowała Karolina.Doskonale ją rozumiałam. Chcę najpierw zobaczyć, jak się czuje mama.Weszła do pokoju.Gdy uchyliła drzwi, zobaczyłam szczupłą kobietęleżącą na łóżku.Na głowie miała zawiniętą czarno-czerwoną chustkę.Zamknęłam oczy.Bałam się tego widoku, bałam się zobaczyć, że mojazawsze energiczna, pełna życia przyjaciółka siedzi w szpitalu i nie ma siłyna nic.Byleby tylko miała siłę na życie!Po chwili drzwi się otworzyły.Karola skinęła głową. Wejdz powiedziała cicho.Podeszłam do łóżka.Usiadłam obok Patrycji, złapałam za rękę pokłutąigłami.Przytuliłam ją sobie do policzka.Nie mogłam powiedzieć anisłowa.Popatrzyłam na nią, a z jej oczu płynęły łzy.Z moich też.Przez chwilę nic nie mówiłyśmy. Mam twoją chustkę odezwała się po cichu, pokazując na głowę.Faktycznie.Miała zawiniętą bandankę z Bobem Marleyem i napisem Woman no cry. Szukałam jej dwadzieścia lat powiedziałam.Uśmiechnęła się. Zobaczymy się jeszcze? zapytała. Nie muszę ci jej dzisiajoddawać?Pokręciłam głową. To dobrze. Zaśmiała się przez łzy. Po dwudziestu latachwolałabym zrobić na tobie lepsze wrażenie. Nie musisz. Głaskałam ją po szczupłej ręce. Zrobię wszystko, byśbyła zdrowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]