[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każdego wieczoru rozmawiałz kimś innym i zawsze udawało mu się znalezć jakiś wybieg, żeby nie zdradzić swe-go imienia.Nigdy już z nikim nie poszedł.Kolekcjonował historie innych, sam mil-czał i tylko słuchał.Stopniowo odkrywał, że wszystkie te opowieści są podobne,i zrozumiał, że wszyscy musieli przejść tę samą drogę, na której na pewnym etapienależało zanurzyć się pod wodę, razem z głową, i dotknąć dna; dopiero wtedy możnabyło wrócić na powierzchnię i nabrać powietrza.Każdy ze spotkanych w klubie mężczyzn miał w pamięci jakąś miłość, którazwiędła w samotności, podobnie jak jego miłość do Mattii.Każdy doświadczył stra-chu, niektórzy wciąż się bali, ale nie wtedy, gdy byli w klubie, wśród innych, którychpotrafili zrozumieć, chronieni przez  środowisko , jak sami to określali.Rozmawia-jąc z tymi nieznajomymi ludzmi, Denis czuł się mniej samotny i zastanawiał się, kie-dy nadejdzie jego chwila, dzień, w którym i on sięgnie dna, a potem wreszcie zacznienormalnie oddychać.Pewnego wieczoru ktoś opowiedział mu o zaułku zniczy.W środowisku takwłaśnie nazywano uliczkę na tyłach cmentarza, oświetloną jedynie słabymi, drżącymipłomykami świec na grobach, których blask wypływał spoza murów cmentarza.Cho-dziło się tam prawie po omacku i było to odpowiednie miejsce, żeby uwolnić się odpożądania jak od jakiegoś ciężaru, niczego przy tym nie widząc ani nie będąc widzia- nym, oddając po prostu swoje ciało do dyspozycji ciemności.To przy świetle zniczy Denis sięgnął swego dna, uderzył w nie twarzą, klatkąpiersiową i kolanami, jakby zanurkował w nazbyt płytkiej wodzie.Nigdy więcej jużnie wrócił do klubu i zamknął się jeszcze konsekwentniej w negacji samego siebie.Na trzecim roku uniwersytetu przeniósł się na studia do Hiszpanii.Tam, z dalaod spojrzeń rodziny i przyjaciół, z dala od ulic o znajomych nazwach, znalazła go mi-łość.Chłopak miał na imię Valerio, był młody i śmiertelnie wystraszony, tak samojak on.Miesiące, które przeżyli razem w małym mieszkanku niedaleko Rambli, krót-kie i intensywne, rozproszyły całą tę niepotrzebną mgłę cierpienia.Były jak pierwszypogodny wieczór po wielu dniach ulewnych deszczów.Po powrocie do Włoch stracili ze sobą kontakt, ale Denis nie cierpiał z tegopowodu.Z nową u siebie ufnością, której już nigdy mu nie zabraknie, angażował sięwe wciąż nowe związki, które zdawały się czekać na niego od lat w uporządkowanejkolejce za najbliższym rogiem.Ze starych znajomości została mu tylko przyjazńz Mattią.Kontaktowali się rzadko, najczęściej przez telefon, i potrafili wtedy pozo-stawać w milczeniu przez długie minuty, pogrążeni w swoich myślach, którym rytmnadawał oddech rozmówcy na drugim końcu przewodu telefonicznego.Tego dnia, kiedy zadzwonił telefon, Denis mył właśnie zęby.W jego domupodnosiło się słuchawkę zawsze po dwóch sygnałach, bo tyle czasu było trzeba, bydojść do najbliższego aparatu z jakiegokolwiek miejsca.Matka krzyknęła do Denisa, że to do niego, ale on się nie śpieszył.Wypłukałdokładnie usta, wytarł je ręcznikiem i spojrzał w lustro na swoje górne jedynki.Ostatnio wydawało mu się, że zaczęły nachodzić jedna na drugą z winy wyrosłychniedawno zębów mądrości, które zabrały im miejsce. Halo? Cześć.Mattia nigdy się nie przedstawiał.Wiedział, że Denis od razu rozpozna jegogłos, a poza tym miał zawsze problem z wypowiadaniem swojego imienia. Co słychać, panie magistrze?  zaczął wesoło Denis.Nie obraził się, że przy-jaciel nie zaprosił go na uroczystość wręczenia dyplomu.Wiedział, że przepaść, jaką Matttia utworzył wokół siebie, jest nie do przebycia.Kilka lat wcześniej próbował jąprzeskoczyć i skończyło się na tym, że wpadł do środka.Teraz zadowalał się siada-niem na brzegu, z nogami zwisającymi nad próżnią.Głos Mattii nie powodował jużskurczu żołądka, ale myśl o nim była i będzie zawsze obecna, jako skala wartościują-ca wszystko, co miało się zdarzyć pózniej. Przeszkadzam ci?  zapytał Mattia. Nie.A czy ja ci nie przeszkadzam?  zażartował Denis. To ja zadzwoniłem do ciebie. Prawda.Więc mów.Sądząc po głosie, przypuszczam, że stało się coś ważne-go.Mattia milczał.Rzeczywiście, stało się coś ważnego i pragnął komuś o tym po-wiedzieć. Tak?  ponaglał go Denis. O co chodzi?Słysząc głośny oddech Mattii, odniósł wrażenie, że przyjaciel z trudem nabierapowietrza.Wziął do ręki leżący przy telefonie długopis i zaczął się nim bawić, żon-glując między palcami prawej ręki.Długopis upadł, ale Denis nie schylił się, żeby gopodnieść.Mattia jeszcze nie zaczął mówić. Czy mam ci zadawać pytania?  zaproponował Denis. Zróbmy tak: ty. Zaproponowano mi pracę za granicą  przerwał mu Mattia. Na uniwersyte-cie.Ważnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ciaglawalka.htw.pl